Czy są firmy lub ludzie zainteresowani wynalazczością. Chodzi mi o kogoś, kto sponsorowałby wykonanie modeli (lub pełnowymiarowego prototypu), przeprowadził kampanię w pismach popularno-naukowych i naukowych, wcześniej pomógł w opatentowaniu w strategicznych krajach. Oczywiśscie nie za darmo. Uwaga: Na forum nie zdradzę żadnych szczegółów. Jakiekolwiek szczegóły dopiero po podpisaniu wstępnej umowy (o zachowaniu poufności i nie wykorzystaniu otrzymanych informacji).
Oczywiście. Jeśli jesteś goły i wesoły, to znaczy nie masz kasy żeby zainwestować w swój pomysł- musisz się podzielić przyszłymi zyskami z inwestorem. Takie jest życie. Znajdź sobie firmę z branży, która mogłaby być zainteresowana produkowaniem produktu według twojego pomysłu. Dogadaj się z nią na wysokość twojej działki z zysku. I zrób wspólnie ten projekt, pilnując jednocześnie, żeby nie zostać wyrolowanym. Napisz tu chociaż w jakiej branży szukasz, może ktoś ci pomoże, albo się zainteresuje.
Nie ma. Tak mówi moje sześcioletnie doświadczenie zdobyte na podobnych poszukiwaniach. Tzn. jak dysponujesz gotówką to oczywiście znajdą się chętni na nią, ale zrobią dziesięciokrotnie drożej tylko to samo co mógłbyś zrobić sam, najwyżej zatrudniając ładną sekretarkę do pomocy. Jak gotówką nie dysponujesz, to jeszcze gorzej, propozycje padają typu "80% dla mnie, a potem może łaskawie palcem kiwnę, jak tylko znajdę czas". Co ciekawe, wbrew entuzjastycznym opiniom jednego z prezesów naszej telewizji, w USA jest podobnie. Można o tym chociażby porozmawiać na alt.inventors .
Umowa nie chroni. Jak się natniesz na oszustów których stać na lepszych prawników to sobie ją będziesz mógł tylko w ramki oprawić i powiesić na ścianie. Też z doświadczenia.
Słowo "podobnie" jest nie na miejscu. W Polsce jeśli dostaniesz 20% zysku, ale firma jest gówniana i nie zrobi z tego dobrze sprzedającego się produktu- to będą grosze. W Stanach mimo wszystko znają sie na tym lepiej i nawet jeśli dostaniesz 10%, to możesz zostać milionerem. Wyrolowanym można zostać tak samo tu i tam- pod tym względem zgadzam się. Jest podobnie.
Eee tam. Mr.Goodyear jakoś milionerem nie został, choć cały świat na jego wynalazku jeździ. Albo zobacz jakie kokosy są udziałem tych okradzionych programistów, którzy nawet wygrali procesy z Microsoftem. W rzeczywistości jest tylko jedna drastyczna różnica. W USA co najmniej od czasów Edisona każdy, nawet cieć na głębokiej prowincji, ma świadomość że wynalazki mają wartość materialną, handel nimi to biznes jak każdy inny, a wynalazca cieszy się społecznym szacunkiem. U nas nawet sędzia sądu gospodarczego tego wszystkiego nie wie. I nie chce wiedzieć.
Doświadczenia mam z różnych branż bo jestem "kobietą pracującą", a te konkretnie sześć lat wożę się z pomysłem z zakresu inżynierii biomedycznej. Chyba jestem na ostatniej prostej - już to produkują, jeszcze tylko muszę za to wygarnąć od nich pieniądze.
A jednak taki "venture capital" w USA jest czestym zjawiskiem. Tylko pare drobnostek:
- oni musza na tym zarobic, wiec z nawiedzonymi wynalazcami nie beda rozmawiac. I pewnie jeszcze musi sprawiac wrazenie dobrego biznesmana, ktory potrafi zarzadzac powierzonymi pieniedzmi.
- poniewaz wiadomo ze w 90% przypadkow pienadze przepadna - pozostale 10% przypadkow musi przyniesc zysk 20 krotny co najmniej. wiec nie dziw sie ze "80% dla mnie" ..
Ja znam przypadki z Indii, gdzie jest "dziki Wschód". Tam się to robi na zasadzie "wasza kasa, moje know-how, nowa firma, którą ja będę kierował". Znam ludzi, którzy w ten sposób się ustawili, przynosząc jednocześnie fortunę inwestorowi.
Ponieważ zajmuję się tą tematyką od ponad 30 lat, to powiem krótko:
Znalezienie firmy lub człowieka zainteresowanej czymś takim w Polsce w praktyce nie wchodzi w grę. Prawdopodobieństwo jest rzędu wygranej w Lotka przy zakupie pojedynczych zakładów tygodniowo (Polska jest krajem, gdzie dominuje wrogie nastawienie do innowacji). Za granicą jest to możliwe, ale dla początkującego bardzo trudne.
Poza tym trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sam pomysł to dopiero początek długiej drogi i przekonanie kogokolwiek do czegoś na podstawie jedynie pomysłu może być bardzo trudne. Lepiej zrobić coś samemu, co może służyć jako demonstracja, wykonać jakieś obliczenia, itd. Dość dobrze wiem, o czym mówię, bo parędziesiąt lat zajmuję się realizacją różnych pomysłów, własnych i cudzych w oparciu o różnorakie finansowanie. Zameldowanie patentu jest łatwe, ale ryzykowne.
Udało mi się przekonać niejednego człowieka, czy też firmę do finansowania różnych projektów, ale nie spotkałem jeszcze w Polsce nikogo, kto by był tym zainteresowany. Nawet instytucje, które deklarują, że "udzielają wsparcia" nie wchodzą w grę dla początkujących , ale właściwie tylko w przypadku firm, które już jakiś czas są na rynku i mają jakieś podstawy działania.
Wieslaw Bicz
---------------========== OPTEL sp. z o.o. ===========---------------
------===== R&D: Ultrasonic Technology/Fingerprint Recognition ====------ ul. Otwarta 10a PL 50-212 Wroclaw Tel.:+48 71 3296854 Fax.:+48 71 3296852
Jest jeszcze kilka "drobnostek" o których jakoś w entuzjastycznych publikacjach cicho :
- oni nie inwestują w wynalazki tylko w przedsięwzięcia. Wynalazek może być ewentualnie częścią przedsięwzięcia, ale lepiej by to było jednak coś łatwiejszego - sklep albo agencja reklamowa.
- przedsięwzięcie teoretycznie może składac się z jednego ludka, ale tak naprawdę pieniadze można dać dopiero jak ludków jest dwóch, mają efektowne CV, tryskają entuzjazmem i inteligencją emocjonalną. Ale jeszcze lepiej jak jest ich trzech. A wynalazcy raczej nie są stworzeniami stadnymi. Nie każdy Wozniak znajdzie też swojego Jobsa.
- no i muszą mieć biznesplan. Czyli dupochron dla zarządu vc przed wściekłymi akcjonariuszami. Tabelki, szlaczki i mnóstwo lania wody jak w sprawozdaniu z laborki u dr.J. . I tu znów przewagę nad wynalazcą ma handlarz czy producent zniczy, bo jak uczciwie napisać kilkusetstronnicowy biznesplan, na coś co będzie istniało dopiero za parę lat ?
W sumie więc, jeśli nawet uda się jakoś ich przekonać do wynalazku, to niezależnie od wielkości inwestowanego kapitału i kasy którą można na tym zarobić, narzucają ową stawkę 80%, zyskując wśród wynalazców jakże miłą ksywę "vulture capitals".
Firma dla której pracuję żyje (m. in.) z projektu, który zaczął się właśnie od jakiegoś typa, który wszedł z ulicy z rysunkiem i pytaniem "chcecie to robić?". Żeby było śmiesznie, gość był z Zachodu, a trafił z tym do firmy w Polsce. Potem jeszcze byli inni, ale to były słabe projekty i nigdy nie zadziałały.
Czasem tylko wyobraźnię. Pamiętasz "cudowne lampy" marki Zepter leczące wszelkie możliwe choroby czyli Bioptron ? Sprzedawano je w cenach od
1700zł w górę. Gigantyczna reklama sprawiała zaś że ludzie to kupowali i chwalili. W końcu efekt placebo działa w co najmniej 15% przypadków (za "Psychoterapią" Kratochwila), a sama lampka składała się wszak tylko z obudowy, reflektorka halogenowego i kawałka szyby zwanej przez marketingowców lustrem Brewstera. Udałem się więc w szczycie tego szaleństwa do producentów lampek nocnych z propozycją, że ja zorganizuję im ekspertyzy profesorów fizyki, medycyny i kogo tam jeszcze zechcą, mówiące że ta właśnie lampka nocna którą produkują działa identycznie zarówno pod względem fizycznym jak i medycznym, jak Bioptron, a ja dostanę za to prowizję od każdej lampki którą z taką dołączoną ekspertyzą opchną w hipermarkecie po 50zł. Myślisz, że któryś się zainteresował ?
Firma, rzecz jasna. Oni nie przyszli do niej z nudów, tylko z potrzeby. Potrzeby zrobienia jakichś pieniędzy. A że firmę właściciel postawił w tym samym celu- dogadać się nie było trudno :-)
A to się nie dziwię, że ciebie wyśmiali. Nawet śmieszne nie jest to, że każda lampka jest do tego tak samo dobra. Śmieszne jest to, że chciałeś ich przekonać, że supermarkety zaczną sprzedawać ich nikomu nie znane lampki po 50PLN po pokazaniu im ekspertyzy Profesora Horrora. Poszukaj gdzieś jaki był budżet marketingu lampek Zeptera i pomyśl który z twoich producentów lampek nocnych jest tyle wart. I bez tej kasy ich lampki są warte 5, a nie 50!
Jak wspomniałem przejdź się do hipermarketu i zobacz ceny lampek. A przykład Google.com pokazuje że marketing niekoniecznie na gigantycznym budżecie polega.
To muszę przyznać, że jest to pierwsza taka historia, o której słyszę w Polsce. Możesz coś więcej na ten temat powiedzieć.
Zajmuję się tworzeniem nowych produktów od lat i przyznam szczerze, że po raz pierwszy słyszę o polskiej firmie, która sfinansowała innowacyjny projekt kogoś z zewnątrz. Ciekawią mnie po prostu takie historie.A może przy okazji trafię w tym kraju na "bratnią duszę".
Pozdrawiam
W. Bicz
PBP OPTEL sp. z o.o.
ul. Otwarta 10a PL 50-212 Wroclaw Tel.:+48 71 3296853 Fax:+48 71 3296852
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.