krakow - szukam korepetycji z silnikow elektrycznych

szukam kogos kto za kase rozwiaze mi kilkanascie zadan z silnikow elektrycznych bo juz od 3 tygodni siedze w domu sam i proboje cos ruszyc ale to dla mnie za ciezkie niestety....

pozdr. Heterodon

Reply to
HETE
Loading thread data ...

aha kontakt: snipped-for-privacy@op.pl

Reply to
HETE

Dnia 2005-04-26 22:06, Użytkownik HETE napisał:

To nie szukasz korepetycji tylko oszusta.

Reply to
Michal Grodecki

Dnia 2005-04-27 19:32, Użytkownik DanielT napisał:

Zakładając że są to zadania na zaliczenie ćwiczeń, projektów czy innych zajęć (a tak przypuszczam) to z prostej przyczyny - ten kto je dostał ma je wykonać samodzielnie. Jeżeli przedstawi prowadzącemu zajęcia zadania rozwiązane przez kogoś innego to dokonuje oszustwa. A świadoma pomoc w oszustwie też jest oszustwem.

Reply to
Michal Grodecki

Dnia 2005-04-28 00:01, Użytkownik Silver napisał:

To powinien napisać "szukam kogoś kto pomoże mi rozwiązać zadania i wytłumaczy jak je zrobić" a nie (cytat) "szukam kogos kto za kase rozwiaze mi kilkanascie zadan z silnikow elektrycznych bo juz od 3 tygodni siedze w domu sam i proboje cos ruszyc ale to dla mnie za ciezkie niestety...." - to zupełnie dwie różne sprawy. Z postu inicjującego wątek bije podejście na zasadzie "nie potrafię zrobić to zapłacę i będę miał zrobione". Trochę uczulony na takie podejście jestem, regularnie studenci przynoszą mi projekty zrobione poprawnie a na pytanie "skąd się to wzięło, jak to było robione" odpowiedzi udzielić nie potrafią.

Reply to
Michal Grodecki

to co - napisalem inaczej i juz mi moze nikt nie pomoze ? w kazdym razie za Panska pomoc dziekuje. gwoli wyjasnienia:

mamy same laboratorium na ktorym mierzy sie napiecia/obroty/moce silnikow i patrzy sie na nie jak pracuja - ZERO CWICZEN RACHUNKOWYCH. wiec jakim cudem mam umiec rozwiazywac zadania; nawet jak kolosy teoretyczne z budowy i zasady dzialania danego silnika zdaje. moze jestem debilem ze siedze juz 3ci tydzien nad tym i niestety nic nie moge wymyslec - ale przez to nie zamierzam nie zdac tego przedmiotu i zalamywac rak. ciekawe jakby sie zachowywal Pan, gdyby nigdy wczesniej w zyciu nie mial do czynienia z silnikami a teraz przez 2-3 miesiace musial to nadrobic szybko noi nauczyc sie rozwiazywac zadan. tylko prosze mi nie mowic, ze trzeba bylo nie isc na takie-a-takie studia bo jeszcze nie wiedzialem co mnie czeka - a przez jeden beznadziejny przemiot (z moze jego beznadziejna forma prowadzenia) nie bede rezygnowal z uczelni. bo potem czekaja mnie o wiele ciekawsze rzeczy - jak mniemam. a zadania to mam z egzaminow z poprzednich lat bo tam sa tekstowe. nie wiem jaki sens ma taki przedmiot bez cwiczen rachunkowych ale tego przeciez nie zmienie. pomysle, ze co roku zdaje TO duzo takich osob jak ja i to mnie wzmocni.

no nic... bedziemy z kolegami szukac dalej pomocnej dloni...

nie pozdrawiam heterodon

Reply to
Heterodon

W temacie pisze "korepetycje".

Bo kupiony projekt wypada choc przeczytac :-)

J.

Reply to
J.F.

Skoro sa kolosy, to byl wyklad. Do wykladu byla literatura.

Niewykluczone.

No coz - podeslij tu jedno zadanie i napisz jak probowales zastosowac wiedze wyniesiona z wykladow ..

Hm - na tym studia polegaja - wyklad z nowej wiedzy, cwiczenia, 3 miesiace i egzamin :-) Szkola zreszta tez :-)

J.

Reply to
J.F.

Teoretycznie tak. Jeżeli jednak prowadzący daje zadania ( co sprawdziłem na własnej skórze ) które zwyczajnie rozwiązania nie mają (ponieważ sam prowadzący jest w temacie niewiele mądrzejszy od przeciętnego studenta) to co za różnica, czy oszuka się wstawiając rozwiązania na oko samemu, czy zrobi to ktoś inny ? I tak projekt jest o kant ... rozbić, a punkty lecą. Prowadzącego się przecież nie zmieni. Grunt, to żeby sam siebie nie oszukał - a wiarygodniej ocenie poziomu własnych umiejętnosci specjalista (choćby i z zewnątrz, jeśli na zajęciach się nie udało) się bardzo przydaje.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey

Racja. Też nie ma gwarancji, że ten kto go wykonał zrobił choćby z grubsza to, o co chodziło.

Pozdrawiam,Antey

Reply to
Antey

Dnia 2005-04-28 13:06, Użytkownik Antey napisał:

A nie warto wykazać prowadzącemu że czegoś w temacie zadania brakuje? Parę razy mi się zdarzyło i dobrze na tym wyszedłem - po prostu prowadzący zapomniał coś podać z danych wejściowych.

Reply to
Michal Grodecki

Teoretycznie... patrz poniżej. To już indywidualna kwestia zasobności kieszeni studenta i aktualnego cennika kursów powtórkowych / urlopów itp :OD

No większość _dobrych_ nauczycieli docenia fakt, że najwyraźniej student myśli i stara się coś zrobić. Ba, nawet się niektórzy potrafią ucieszyć.

Problem pojawia się wtedy, gdy sam prowadzący w temacie wie niewiele więcej od większości własnych studentów, a co gorsza nawet do siebie tej myśli nie dopuszcza. Wykazanie takiemu że się myli to praktycznie podpisanie wyroku na siebie a przy okazji samemu można niejedną etykietkę zarobić... co gorsza, przy prowadzącym który sam niczego nie umie, ani nie potrafi (siłą rzeczy) nauczyć, nawet często może nie być podstaw do ubiegania się o egzamin komisyjny, a co dopiero mówić o jego zdaniu.

Aczkolwiek oszustwa nie pochwalam, to mogę stwierdzić, że w wielu przypadkach oszutów kreuje się na siłę - gdyż innego wyjścia po prostu nie ma.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey
Reply to
Piotr Wyderski

Których w omawianym przypadku zwyczajnie zdobyć nie sposób. Trzeba bowiem wykazać, że prowadzący niesprawiedliwie ocenił dorobek studenta - co jest wykluczone, kiedy tego dorobku nie ma, gdyż z uwagi na zerowe wsparcie student zwyczajnie nie jest w stanie nic wykonać. Fakt, to wyszłoby na egzaminie

- ale do licha, tutaj jest przyjmowane za pewnik. I być może pojawienie się takich podań od kilku grup dałoby komuś do myślenia.

Kiedyś szykowałem się na coś podobnego. Hm...3-4 osobowa komisja, egzmin w ciągu bodaj 2 dni od decyzji dziekana...nie wyglądało to zbyt imponująco, że tak powiem, aczkowlwiek mogę się mylić.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey
Reply to
Piotr Wyderski

No to już na szczęście PRZESZŁOŚĆ.

W teorii, to istnieje wiele różnych ciekawych rozwiązań. W praktyce większość z nich to papierowy zapis. Odnieść się warto tylko do konsultacji - raz można wyjść z zajęć (projektu, lab) celem udania się na konsulatacje. Ale co tydzień tak nie można. Zresztą, co komu po konsultacjach u gościa który mówi wprost "podobnie jak Pan niewiele wiem o [..]". Gdyby nie pomoc wykładowcy, to byłaby zupełna mogiła. I pytanie, co zrobić gdy na konsultacjach przypada średnio kilkanaście sekund na studenta...

W każdym razie, ja przestaję się użalać publicznie jaki to świat jest niesprawiedliwy. Kiedyś - będąc młodym i głupim - sądziłem, że wystarczy tylko się uczyć, i jakoś to będzie. Niestety, na kluczowym kursie trafiłem na ignoranta jeszcze większego niż ja no i niestety dziś za to płacę. Omawiany projekt zrobiłem SAM - metodami które SAM wymyśliłem. Zaliczyłem. Tylko NIC z tego nie wyszło - bo na laboratrium, takie projekty należy wykonywać co tydzień, a ich robienia szybkiego nikt mnie nauczył, a w książach tego nie ma. No i laboratorium (a wraz z nim wykład) poszły do lasu z definicji. Chwilowo na projekcie

2 jestem już u kogoś innego, i generalnie daje się żyć. Tylko znowu potrzebuję umiejętności z wcześniejszych zajęć - któych nie mam. I w zwiazku z powyższym moze dostanę dyplom inżyniera, ale nim nie będę.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.