Niedawno przylazł kumpel, któremu kot zeżarł duży fragment przewodu od ładowarki do komórki. Lutownicę miałem jak zwykle gdzieś zakopaną, a też nie miałem za bardzo chęci się babrać, toteż pomacawszy wokół natrafiłem się na nieco przechodzoną różnicówkę trójfazową na 40A. Połączyłem porwane fragmenty przewodu i przekazałem całość kumplowi. Ten zachował kamienną minę, ale ciekaw jestem jak przyjęła to jego żona, bo to w zasadzie jej ładowarka ;) Innym razem zdarzało mi się reanimować akumulatorki AA zasilaczem regulowanym 300V/20A bo taki akurat był pod ręką, udało się i chodzą do dziś. Hindusowi, który przyjechał na odbiory, ładowaliśmy akumulator do aparatu fotograficznego za pomocą zadajnika trójfazowego i niesterowanego mostka prostowniczego, chłopinie bardziej zależało na porobieniu fotek z wycieczki niż na odbiorach, a że nać klijent nać pannn :>
Nie wiem czy to powyższe spełnia kryteria humorystyczności, może Wy mieliście jakieś ciekawsze przewały w trakcie pracy? ;)