Realne perspektywy zawodowe po polskich uczelniach technicznych

Chciałam zasięgnąć opinii dotyczących realnych perspektyw zawodowych absolwentów polskich uczelni technicznych. Pytam, ponieważ w czasie studiów naopowiadano nam niestworzonych rzeczy o naszych przyszłych zarobkach, natomiast po skończeniu studiów inżynierskich na AGH (automatyka i robotyka; na IMIR-rze; nie mogłam ich kontynuować na poziomie magisterskim z przyczyn finansowych) pomimo wysyłania aplikacji w wiele miejsc i kilku rozmowach zauważyłam, że nie jestem uważana za kompetentnego pracownika. Więcej - od dłuższego czasu mam problem żeby znaleźć jakąkolwiek pracę w zawodzie (pracuję aktualnie jako sprzedawca w sklepie odzieżowym).

Uprzedzając pytania - pracę inżynierską napisałam samodzielnie na 5.0 a średnią ze studiów też nie miałam bardzo małą. Nie jestem co prawda studentką wybitną ale moim zdaniem jednak trochę powyżej średniej...

Zauważyłam też, że główny nacisk edukacyjny na uczelni kładziono na rzeczy całkowicie nieprzydatne na rynku pracy (dużo teorii matematycznych), natomiast o rzeczach które faktycznie ode mnie wymagano na rozmowach wspomniano niewiele lub wcale. Poziom niektórych zajęć laboratoryjnych, zwłaszcza z programowania, był bardzo niski i to co potrafię, nauczyłam się tylko i wyłącznie sama dzięki sobie a uczelnia nie pomogła mi wcale.

Chciałam więc zapytać jak wyglądał początek kariery u innych inżynierów i w związku z tym jakich błędów powinnam unikać na przyszłość.

Reply to
KK
Loading thread data ...

W dniu 5.12.2011 r. 10:29, KK pisze:

Z twojego posta wynika, że jesteś kobietą, można wyczytać między wierszami niejakie rozgoryczenie. Mocno się obawiam, że kwestie nierówności genderowych i stereotypów mogą grać rolę. Wtedy to temat NTG. Choć w firmie, w której się segreguje ludzi ze względu na płeć to człowiek światły i tak raczej nie chciałby pracować. Jeżeli tylko o kwestie merytoryczne idzie, to od dawna się słyszy, że wiele uczelni popadło w konserwatyzm nieprzystający do przemysłu (i piszę to z pozycji osoby, która modele matematyczne w nauce i technice ceni wysoko). Prawdę pisząc, zarzuty te są tak długo powtarzane, że nieco powątpiewam, czy są słusznie umocowane. Proces gromadzenia wiedzy technicznej jest kumulatywny, więc z generacji na generację należy dalej postawić poprzeczkę powyżej której daje się uznać, że absolwent osiąga poziom wiedzy odpowiadający poprzednikom ("inflacja" edukacji). Rozprawia te tezy postulat /edukacji permanentnej/ lub /ustawicznej/ (lifelong learning). W polskich realiach dominuje model praktyk studenckich (nie wszystkie są ambitne).

Reply to
no+spam

Nie sądzę żeby płeć miała tutaj jakikolwiek wpływ.

Nie chciałabym być odebrana jako osoba, która ma jakąś niechęć do matematyki. Uważałam zawsze przedmioty trochę bardziej teoretyczne, jak modelowanie układów sterowania przy pomocy metody przestrzeni stanów, za bardzo interesujące i słuchanie takich wykładów jest dla mnie przyjemnością. Zauważyłam jednak, że poza uczelnią jest to wiedza praktycznie nieprzydatna i nie jest wymagana przez pracodawców. Pytana byłam co najwyżej o podstawy matematyki, elektroniki czy informatyki nie wykraczające zbytnio poza to, co wiedziałam już w szkole średniej, oraz o różne standardy przemysłowe itp. oraz o doświadczenie praktyczne.

Moim zdaniem w edukacji powinno się przykładać większą wagę do robienia czegoś bardziej związanego z rzeczywistością. Co mogę powiedzieć na rozmowie kwalifikacyjnej - że mam doświadczenie praktyczne ze składania klocków Lego? :D

Reply to
KK

KK, życie jest zbyt skomplikowane żeby problemy można było rozwiązać prostymi sposobami. Ludzie po studiach rzadko robią to czego się uczyli. Nie da się tak skonstruować programu studiów żeby każdy dostał to co mu w każdej pracy będzie potrzebne. Ja studiowałem Automatykę i Robotykę, a projektuję wymienniki ciepła. Wiedzy specjalistycznej musiałem sie douczyć sam, często na własnych błędach. Inżynier powinien wiedzieć "coś o wszystkim i wszystko o czymś", ale nie spodziewaj się że szkoła Ci to da. Trzeba samemu, pomalutku osiągać swoje, pomału awansując "from zero to hero". Jeśli pracowałaś w swoim zawodzie ale z jakiegoś powodu stamtąd wyleciałaś- przeanalizuj okoliczności i przyczyny. Może problem jest w Tobie, może poza Tobą. Najważniejsza jest umiejętność identyfikowania tych problemów i radzenia sobie z nimi zanim dojdzie do sytuacji której chcesz uniknąć. To moim zdaniem w inżynierii podstawowa umiejętność, dotyczy nie tylko pracy ale wszystkiego co w życiu nam się przydarza. Wierz w siebie, poszukuj, nie ograniczaj się- The world is your oyster :-) Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2011-12-06 10:51, KK pisze:

Moim zdaniem uczelnia powinna dać porządne podstawy teoretyczne, bo nigdy się nie trafi z "praktyką" dla wszystkich. Potem tylko żmudna praca własna.

Anonim z 5.XII. 16.35 polał wody poprawnopolitycznej ale MSZ statystyka jest nieubłagana: statystyczna baba-inżynier to świnka morska ;-) Podkreślam statystycznie, bo znam np. jedną panią lekarkę (bynajmniej nie chirurga,ortopedę czy innego anestezjologa), która intuicją techniczną bije na głowę wielu magistrów inżynierów płci męskiej.

Studia techniczne skończyłem dosyć dawno i już wtedy nauczono mnie, że inżynier to człowiek (w oryginale "facet", na ponad 200 osób na roku były tylko 3 koleżanki ;-), który potrafi rozwiązywać problemy techniczne, a nie ktoś kto tylko potrafi zaprojektować przekładnię zębatą z zdanym przełożeniem i przenoszącą zadaną moc. Moim zdaniem tego teraz nie uczą albo tak gwałtowny wzrost odsetka studiujących spowodował, że na politechniki idą ludzie, którzy wcześniej nigdy by o tym nie pomyśleli.

PZDR

Adampio

Reply to
Adampio

Szkoła powszechna to kiedyś były cztery klasy, teraz powszechne to są studia. Konrad PS z całą resztą się nie zgadzam.

Reply to
Konrad Anikiel

Witam,

W chwili obecnej aby szybko znaleźć pracę po studiach trzeba jeszcze w czasie studiów starać się gdzieś wkręcić. Wiele firm ze względu na koszty chętnie zatrudnia studentów do prostych prac nie wymagających wielkiej wiedzy np. na kopiowaniu, przepisywaniu, przerysowywaniu itp. Dla studentów jest to świetna okazja do zapoznania się ze specyfiką zawodu i rzeczywistymi problemami w zawodzie, zdobycia pewnej wiedzy praktycznej.

Jeśli nic takiego nie robiłaś to rzeczywiście będzie Ci trudno znaleźć pierwszą pracę, mało komu chce się zatrudniać zielonego pracownika którego będzie trzeba wszystkiego nauczyć.

Mogę Ci w takim przypadku polecić "wymyślenie" jakiegoś problemu który samodzielnie rozwiążesz, i w trakcie rozmów kwalifikacyjnych będziesz mogła się pochwalić jego realizacją. Nie wiem w czym się specjalizujesz więc ciężko coś konkretniej doradzić, ale możesz się wykazać inicjatywą :)

Znaleźć pierwszą pracę będzie trudno ale potem to już będzie tylko lepiej :) Dobrzy inżynierowie są coraz bardziej deficytowym towarem.

Reply to
Krawat

Witam,

W chwili obecnej aby szybko znaleźć pracę po studiach trzeba jeszcze w czasie studiów starać się gdzieś wkręcić. Wiele firm ze względu na koszty chętnie zatrudnia studentów do prostych prac nie wymagających wielkiej wiedzy np. na kopiowaniu, przepisywaniu, przerysowywaniu itp. Dla studentów jest to świetna okazja do zapoznania się ze specyfiką zawodu i rzeczywistymi problemami w zawodzie, zdobycia pewnej wiedzy praktycznej.

Jeśli nic takiego nie robiłaś to rzeczywiście będzie Ci trudno znaleźć pierwszą pracę, mało komu chce się zatrudniać zielonego pracownika którego będzie trzeba wszystkiego nauczyć.

Mogę Ci w takim przypadku polecić "wymyślenie" jakiegoś problemu który samodzielnie rozwiążesz, i w trakcie rozmów kwalifikacyjnych będziesz mogła się pochwalić jego realizacją. Nie wiem w czym się specjalizujesz więc ciężko coś konkretniej doradzić, ale możesz się wykazać inicjatywą :)

Znaleźć pierwszą pracę będzie trudno ale potem to już będzie tylko lepiej :) Dobrzy inżynierowie są coraz bardziej deficytowym towarem.

Reply to
Krawat

W dniu 2011-12-06 13:36, Konrad Anikiel pisze:

No i tego skutkiem są studenci III roku wydziału mechanicznego czołowej uczelni technicznej mieszczącej się w stolicy blisko 40 milionowego kraju (członka Unii Europejskiej od 1 maja roku 2004), którzy nie wiedzą co to jest mosiądz i wcale się tego nie wstydzą :-p

Adampio

Reply to
Adampio

W UK dla najlepszych studentów organizuje się tzw "placement". Zawodnik w trakcie studiów przerywa je na rok, idzie do firmy która daje mu pracę i to całkiem ambitną, płaci mu jak normalnemu inżynierowi, potem dany student wraca na uczelnię, kończy studia i wraca do tej firmy pracować.

Kilka zalet:

  1. ukończenie studiów jest łatwiejsze dla kogoś kto ma praktyczne pojęcie o inżynierii
  2. firma chętniej takiego absolwenta przyjmuje, bo już miała z nim kontakt i wie do czego sie nadaje
  3. uczelnia ma korzyść, bo zwykle praca dyplomowa jest robiona w kooperacji z firmą (materiały, sprzęt, wykonanie itd)

Niestety, jest to rzadkość, bo w UK w ogóle teraz coraz mniej się produkuje, a to z założenia musi być firma produkcyjna. Poza tym to dany student musi sobie taką firmę znaleźć i ją przekonać do przystąpienia do tego programu. Ci którzy tego nie przeszli, to z reguły "engineer wannabies", żółtodzioby których trzeba wszystkiego uczyć i to nieraz latami...

Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

U mnie w dziale konstrukcyjnym szukają inżynierów. Przyszedł jeden kandydat na metalurga. Rozmowę przeprowadzają dyrektor działu i kierownik zespołu r&d, firmowy ekspert od metalurgii. Pyta więc kierownik kandydata: co mógłyś powiedzieć o doborze stali do pracy z wodorem? Facet niewzruszony mówi: no, napewno jest to bardzo ciekawe zagadnienie, musiałbym poszukać w Google. Na to pytający, wyjątkowo niewłaściwy politycznie (Serb zresztą) wrzasnął: Gościu! Moja teściowa lepiej by wypadła na tym interview od ciebie!

Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2011-12-06 14:59, Adampio pisze:

Jest znacznie gorzej. Nie chcę zasypywać was mnóstwem anegdot, ale jedną ciekawostkę chętnie sprzedam: Udało mi się poznać panią dr. habilitowaną (stosunkowo młodą, chyba po mechanice), która nie wiedziała, co to jest wzmocnienie i jeszcze twierdziła, że jej ta wiedza wcale do niczego nie jest potrzebna. Starała się też przedstawić mi kilka innych dość wstrząsających "teorii", co doprowadziło jedynie do tego, że jeden z moich pracowników tego nie wytrzymał i musiałem łagodzić sprawę, bo to nasza klientka - jakby nie było.

Takich "naukowców" w Polsce miałem okazję poznać więcej, ale wracając do studentów to jedna rzecz mnie ciągle dziwi: Mogę zrozumieć, że ktoś, komu wbito do głowy, że powinien "mieć studia" kończy jakiś śmieciowy kierunek w "wyższej szkole", ale jeśli spotykam studenta kierunku technicznego, który wybrał tenże nie wiadomo dlaczego i ewidentnie nie ma żadnej pasji do tego, co niby ma być jego zawodem ani też zainteresowania tym, co robi, to regularnie robi mi się niedobrze. A wielu takich miałem już okazję poznać. Bardzo niestety źle wróżę przyszłości takich ludzi i nie rozumiem, czego oni właściwie od życia oczekują. Jeśli im się wydaje, że studia dają coś niejako z automatu, to niestety, ale nie ma dla nich ratunku.

A twórczyni tego wątku mogę radzić tylko jedno: Jeśli kierunek, który wybrała jest tym, co uważa za swoją pasję i powołanie to po prostu robić swoje, szukać jakiegokolwiek zaczepienia blisko zawodu i pokazywać innym, że się do czegoś nadaje i coś potrafi. I starać się samemu znajdywać problemy, które może rozwiązać i tymi rozwiązaniami się pochwalić. Tylko tą drogą można pokazać swój inżynierski talent i pasję.

W. Bicz

Reply to
WieslawBicz

Każdy wie jakie towarzystwo zapisuje się na studia doktoranckie, z jakiego klucza otwiera się przewody, komu przyznaje się stypendia i granty. Nie generalizuję, ale wyjątki są jak Yeti... Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2011-12-05 10:29, KK pisze:

Czyli od prawie 25 lat nic się nie zmieniło - trzeba zagospodarowywać stare kadry które do niczego innego się nie nadają. Z tego co się obserwuje, młodsza kadra ucieka z uczelni, otwierając własne biznesy.

To akurat jest przestroga dla przyszłych studentów - szukać uczelni mających ścisłe powiązania z przemysłem. Szkoda że takie refleksje jak Twoje pojawiają się dopiero _po_ skończeniu studiów.

Reply to
PeJot

Dnia Mon, 5 Dec 2011 09:29:03 +0000 (UTC), KK napisał(a):

Jak sie tym chwalisz w cv to sie nie ma co dziwic :-) Trzeba sie zatrudnic w jakiejs fabryce, u Opla pewnie jest troche robotow.

z doswiadczenia - trzeba sie uczyc jezykow, jezykow i jeszcze raz jezykow obcych i pchac do zarzadu :-)

J.

Reply to
J.F.

Dnia Tue, 6 Dec 2011 06:33:12 -0800 (PST), Konrad Anikiel napisał(a):

No ale w zasadzie czego sie spodziewal ? Przeciez na uczelni nie powiedza jakie to numery stali, a nawet jak powiedza, to to nie medycyna zeby sie farmakologii nauczyc na pamiec.

Moze jakis dobry student zapamieta dlaczego wodor jest zly, i odpowie ze to ma byc stal o, strzelam: niskiej zawartosci fosforu, wysokiej tytanu, i walcowana na goraco, ale na normy to sie nadal nie przelicza.

Wiec w zasadzie odpowiedzi udzielil poprawnej - na pewno na googlach znajde odpowiedni gatunek, czyz to nie jest "inzynier umie rozwiazywac problemy".

No chyba ze ogloszenie zle sformulowaliscie, mial byc "specjalista od aparatury petrochemicznej".

A potem i tak sie okaze ze wiedze ktora wymagacie to przyswoi w pol roku. Moze niekoniecznie cala, ale przynajmniej zgodnie z norma. Zalezy kogo szukacie i do czego ... moze trzeba bylo poprzednikowi wiecej placic :-)

J.

Reply to
J.F.

Zgaduję, że tu może być część problemu. Studia dwustopniowe to bardzo nowy wynalazek w naszym kraju. Jeszcze chyba za wcześnie aby wytworzył się podział jakiej wiedzy należy się spodziewać po pierwszym stopniu a jakiej po drugim. Byłoby dla mnie zrozumiałe dosyć konserwatywne podejście pracodawców, którzy wolą pełnego magistra (mniej więcej wiadomo, co powinien umieć) od studiów I stopnia.

Moje wrażenie jest takie, że na studiach technicznych oceny i średnia nigdy nie były zbyt dobrym miernikiem poziomu. Bywały przypadki, że studenci z niską średnią mieli większą wiedzę niż ci ,,piątkowi'', którzy dostawali wysokie oceny za oddawanie projektów w terminie i zgłaszanie się na zajęciach a nie za wiedzę. Trudno to uogólniać ale możliwe, że pracodawcy zetknąwszy się z takimi przypadkami nie przejmują się zbytnio ocenami.

A możesz napisać czego wymagano od Ciebie na rozmowach?

AMX

Reply to
AMX

To temat na zupełnie inny wątek, ale odbijając piłeczkę, kadra na uczelniach robi to, za co jej płacą. W krajach w których przemysł płaci za rozwijanie technologii - rozwijają technologie, a w krajach w których państwo płaci za ukrywanie 1mln młodych bezrobotnych na ,,studiach'' ....

No to obserwacje nico nieaktualne, sprzed jakichś 10-15 lat.

Możesz podać jakieś przykłady takich uczelni?

AMX

Reply to
AMX

W dniu 2011-12-07 10:45, AMX pisze:

Jak najbardziej aktualne, może skala zjawiska się zmienia.

Niestety, znacznie łatwiej podać przykłady negatywne.

Reply to
PeJot

Znakomicie ujęte!

To bym nieco rozwinął. _Każdy inżynier_ wiedzy specjalistycznej musi nauczyć się sam. Uczelnia ma mu dać a) podstawy (istnieje coś takiego jak wzmocnienie, mosiądz to jest ...) b) przygotowanie do samodzielnego kształcenia - jak wybierać książki, gdzie szukać materiałów, jak czytać między wierszami, to czego nie napisali etc.

Znowu bardzo trafne. Znowu uzupełniłbym, studia dają ,,coś o wszystkim''. Druga część ,,wszystko o czymś'', czyli wąska specjalizcja to już samokształcenie. Ta druga część może być zarówno w trakcie pracy zawodowej jak i w trakcie studiów. Ale nigdy nie uda się upchnąć setek czy tysięcy bardzo wąskich zagadnień w ramach ogólnego programu studiów, zresztą jaki miałoby to sens. Student sam musi się zdecydować, że oprócz normalnego, ogólnego programu, chce wiedzieć ,,wszystko o ...''.

To jest generalne nieporozumienie, że studenci traktują studia jak szkołę, przesiedzę X lat i zostanę nauczony.

AMX

Reply to
AMX

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.