stare budownictwo

temat wlasciwie ekonomiczny.

Jak to jest, ze w starych budynkach tak dbano o detale, gzymsiki, kasetony, portale. A teraz gladka sciana.

Wiadomo - pracochlonne, teraz za drogo. Ale dawniej przeciez "sily wytworcze" tez byly mniejsze. To powinno kosztowac nawet wiecej.

Jeszcze bym rozumial ze "pan na wlosciach" stawia sobie piekna rezydencje ... ale przeciez tak wygladaja i dworce, i ratusze, czasami fabryki ..

J.

Reply to
J.F.
Loading thread data ...

No to ekstrapoluj to sobie w przyszłość. Pomyśl że wtedy o starym budownictwie (czyli tym naszym, teraźniejszym) ludzie będą mówili to samo. Po co nam to wszystko co robimy a wcale nie musimy? Po co komu fontanna w centrum handlowym? Po co kwiaty na klombach? Po co pomniki? Po co układamy polbruk we wzorki, po co w ogóle malujemy ściany coraz zresztą droższymi farbami?

Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2012-12-23 17:50, J.F. pisze:

A popatrz sobie na śląskie nieotynkowane familoki.

Reply to
PeJot

Dnia Sun, 23 Dec 2012 11:31:21 -0800 (PST), Konrad Anikiel napisał(a):

No ale wlasnie o to chodzi - z wielu elementow zrezygnowalismy, klomby a nie "Ogrody", fontanny malutkie, pomniki ... malo sie tego stawia, a we Wroclawiu to modne krasnoludki po 20 cm.

Po co ... zeby bylo piekniej, zeby ludzie przychodzili do sklepow ... ale po co ich bylo przyciagac na dworzec kolejowy ?

Ale ja nie o tym ... tylko ze dzis bedzie "ile to kosztuje, i tak drogo, po co zbedne ozdobki", a dawniej ... wszedzie dodawano. A wydawaloby sie ze wraz z rozwojem techniki prace budowlane powinny potaniec - czyzby podrozaly ?

A to drozej kosztuje ? Jak sie uklada calymi paletami to pewnie tak, ale czesto calymi sie nie da .. to juz chyba na jedno wychodzi.

Jesli drozszymi, to chyba jakies zalety maja ?

No owszem, przypominam sobie jakas hale sklepu w UK, gdzie projektant sobie wymyslil pofalowany dach, nie wiem po co to komu, ale plyty pokrycia - kazda inna ... to musialo kosztowac, i po co to, ani to piekne, ani wiekow nie przetrwa :-)

J.

Reply to
J.F.

Dnia Sun, 23 Dec 2012 20:31:40 +0100, PeJot napisał(a):

Familioki powiadasz. Bidne , nie otynkowane i bez detali?

formatting link

Reply to
Bruno

W dniu 2012-12-24 01:02, Bruno pisze:

Chyba nie wszystkie tak wyglądają ?

Reply to
PeJot

W dniu 2012-12-23 17:50, J.F. pisze: >

hmmm... mniej więcej w drugiej połowie XIX w. co bardziej niekonwencjonalni architekci zaczęli sobie zadawać pytanie -po jaką cholerę te namolne ozdóbki w budynkach? Kiedyś to może miało sens, ale teraz, w epoce pary i żelaza, to jakieś anachroniczne i w związku z tym coraz bardziej kiczowate. Coś z tym trzeba było zrobić... Poprzez próby uwspółcześnienia ornamentyki (Arts & Crafts, secesja -ta prawdziwa, a potem ekspresjonizm i tym podobne) wyszło w końcu na konstruktywizm, funkcjonalizm, "maszyny do mieszkania" i "less is more" czyli minimalizm, który do dzisiaj (mimo buntu postmodernistycznego) pozostaje wzorcem dobrego gustu w architekturze. Na pewno nie z powodu kosztów. Może dlatego że -poza świadomym postmodernistycznym kiczem, który wymaga dość wyrobionego smaku, i jest dość trudny w odbiorze- jedyną alternatywą pozostaje kicz historycyzujący, najczęściej żałośnie prymitywny i kompromitujący twórców i inwestorów. Nie znaczy to że nie istnieje minimalistyczny kicz, ale to zupełnie inna sprawa . Tym niemniej utarło się, że we współczesnej architekturze ornamenty to zbędny i wątpliwy dodatek; są bardzo ciekawe próby realizacji współczesnej ornamentyki, najczęściej w stylu "etnotechno", ale dla stylu globalnego niewiele z nich wynika (może szkoda). Czy to odpowiedź na Twoje pytanie?

Reply to
anhin

Dnia Wed, 26 Dec 2012 13:08:29 +0100, anhin napisał(a):

co bardziej niekonwencjonalni ... no moze, bo to powiedzmy ze projektem zahacza o pierwsza polowe

formatting link
powiedzmy wczesna druga polowa
formatting link
moze konwencja zadzialala
formatting link
tu juz XX wiek
formatting link

Mnie o ekonomie chodzilo, nie o gusta. Gdybysmy chcieli dzis cos takiego zbudowac, to zaraz by sie okazalo ze za drogie, proste i tak byloby za drogie, to po co jeszcze taki skomplikowany i kosztowny projekt.

... to co to wlasciwie oznacza ? mimo rozwoju techniki budynki coraz drozsze ? Czy przodkowie mieli wiecej pieniedzy na zbytki ?

J.

Reply to
J.F.

Dnia Wed, 26 Dec 2012 16:59:53 +0100, J.F. napisał(a):

Dorzuciłbym jeszcze Art Deco

formatting link

Reply to
Bruno

Dnia Wed, 26 Dec 2012 16:59:53 +0100, J.F. napisał(a):

Obstawiałbym raczej, że w związku z potanieniem prac budowlanych koszt ozdóbek stał się znaczący w stosunku do reszty prac. Aż się prosiło by kolejne oszczędności poczynić właśnie tutaj. Na to nałożyły się też zmiany w sposobie postrzegania "bogactwa". Wyznacznikiem już nie są bogate zdobienia, a lśniące metal i szkło. Tylko marmur nadal jest w cenie ;).

Reply to
Bruno

Dnia Wed, 26 Dec 2012 18:05:44 +0100, Bruno napisał(a):

I ja mialem taka mysl, ale to by znaczylo ze czesc podstawowa budynku jest bardzo tania. Tymczasem wydaje sie ze jest droga :-)

Byc moze w czasach budownictwa z cegly te detale nie byly takie drogie. Bo prosta sciane stawia sie podobnie dlugo jak fikusna.

A moze jednak o koszt robocizny chodzilo ? Robotnik pracowal za trzy miski zupy (dla siebie i rodziny), nie bylo podatkow, ZUSu, PIPy ...

No bo chyba nie o to ze to duzo roboty przy rysowaniu i liczeniu tych wszystkich detali i sie projektantow zwyczajnie nie chce :-)

formatting link
kosztowalo 3 tony zlota. Przy dzisiejszym kursie jakies 500mln zl. albo jak kto woli ~160M $, 120M eur Z marmurami, zloceniami, wlasna elektrownia.

zloto ... chyba relatywnie potanialo, ale ile by dzis kosztowalo cos podobnego ?

No ale rezydencji krolowej nie ma co porownywac - gdyby ktos wiedzial ile wtedy kosztowal dworzec kolejowy ... w koncu do transportowania podroznych nie trzeba wiezyczek obronnych, ani ozdobnych kasetonow ... a jednak ktos chcial zaplacic, aby one byly. Architekta miejskiego tez chyba nie bylo, ktory by uwalil taki projekt,bo za malo reprezentacyjny :-)

J.

Reply to
J.F.

Nie bardzo mam czas na skanowanie starych czasopism, ale może wyguglasz (jeśli Ci się chce) budowane w Rosji od lat 30-tych, a w Polsce od lat

40-tych wytwórnie prefabrykowanych ornamentów budowlanych -ceramicznych i ze "sztucznego marmuru" (zdaje się, że cementu z pyłem wapiennym). Ich stosowanie dokładnie się mieściło w poetyce socrealizmu. Chodziło głównie o elementy gzymsów, pilastrów itp. "2.5 wymiarowych" ozdóbek, ale także głowice i bazy kolumn, tralki, elementy ozdobnych nadproży etc. Myślę że socrealistyczni decydenci mieli właśnie dokładnie ten problem o jakim piszesz, i postarali się go rozwiązać w narzucający się sposób. W Polsce przed odwołaniem socrealizmu nie zdążono rozwinąć produkcji w spektakularny sposób, a potem produkcję przekierowano na coś innego, może równie absurdalnego. W każdym razie wydaje się, że problem kosztów ornamentów budowlanych można w ten albo podobny sposób rozwiązać ;-)
Reply to
anhin

Dnia Thu, 27 Dec 2012 15:42:43 +0100, Sebastian napisał(a):

Dawniej deweloper był swojsko zwany kamienicznikiem ;)

Reply to
Bruno

Dnia Thu, 27 Dec 2012 15:42:43 +0100, Sebastian napisał(a):

Budowa na 4 lata zaplanowana ...

Kiedys trafilem na informacje jak to rajcy odrzucili projekt budynku wodociagow, bo ... za malo reprezentacyjny byl.

Ale dworce kolejowe to chyba nie gminy stawialy, tylko prywatne spolki. Albo np browar

formatting link
Czyzby na calym swiecie obowiazywalo "zastaw sie, a postaw sie" ? :-) Niemcy to wiem - lubia sie pochwalic.

J.

Reply to
J.F.

  1. Kiedyś były zupełnie inne relacje cen materiałów do robocizny. Gdyby ceny materiałów były takie jak są ale można było zatrudniać Chińczyków po 100 zł/miesiąc, to budując domek jednorodzinny każdy budujący kazałby sortować cegły wg. odcienia aby elewacja ładnie wyglądała.
  2. Technologia. Niektóre detale, które wydają się być ozdobą w rzeczywistości wynikały z technologii. Dawniej (dużo dawniej) obowiązkowo na oknami i drzwiami były łuki. Dzisiaj jest prosta krawędź bo wstawia się nadproże (nieco dawniej stalowe, dzisiaj żelbetowe) i nie trzeba się bawić w skomplikowany łuk ani zamawiać okien z zakrzywioną ramą.
  1. Dworce i ratusze. A właściwie ratusze i dworce. Ratusz był wizytówką miasta, mówił czy miasto jest zamożne i dobrze zarządzane. W dzisiajeszych kategoriach ,,przyciągał inwestorów''. Który kupiec - ale taki poważny kupiec, nie taki handlujący jajami i serem z pobliskimi wsiami - chciałby się osiedlić w mieścinie, gdzie nawet porządnego ratusza nie mają?
  2. Dworce pełniły kiedyś inną rolę niż dzisiaj. To było miejsce, gdzie przyjezdny stykał się z miastem. Dzisiaj wjeżdża się najczęściej samochodem i nie ma takiego punktu w którym skupia się ruch ludności. A jeśli dworzec był obowiązkowym punktem, gdzie musiał się pojawić każdy przyjeżdżający/wyjeżdżający to patrz pkt. 1.
  3. Fabryki. W dużym stopniu kształt fabryk był wynikiem braku doświadczeń i budowy dużego budynku tak jak inne duże (reprezentacyjne) budynki budowano. Ale na początku siedziba firmy też była w fabryce, więc też spełniał rolę wizytówki firmy. Dzisiaj z reguły siedziba firmy i miejsce produkcji to często dwa różne (szczególnie pod względem estetyki) budynki.

AMX

Reply to
AMX

cos podobnego mi wychodzi po przemysleniach, ale:

-skad inwestor mial na domek, skoro tak malo zarabial ?

-czemu te materialy take drogie, co to - nie wystarczy w kopalni i cegielni zatrudnic chinczykow i niech robia ?

Czyzby wszystko przez tych kapitalistycznych wyzyskiwaczy ? Chcieli miec cos ladnego i mogli sobie pozwolic, skoro robotnikom wystarczyla miska ziemniakow. A ziemniakow mieli duzo, bo chlopi panszczyzniani im robili :-)

No owszem, ale co innego mialem na mysli. Po co na dworcu kolejowym wieza, a nawet dwie ?

Kazdy rozsadny ? Bo: a) w biednym miescie bedzie gruba ryba, b) ratusz kiepski, to widac podatki male :-)

no ale wychodzi ze dworce budowaly towarzystwa kolejowe, a nie miasta. Czyli co - obywatel nie wsiadzie do kolei, jesli dworzec nie bedzie reprezentacyjny ?

No bo jesli dworzec ma dwie baszty obronne, to tego przyjezdny nie widzi, dopiero przy powrocie :-)

Ale mowie tu gdzies o polowie 19-go wieku, inzynieria juz stoi wysoko, przynajmniej ta od zelaza.

J.

Reply to
J.F.

Moda to się nazywa. Moda dotyczy w takim samym stopniu przemysłu tekstylnego i budownictwa. Były w okresie o jakim piszesz pałace, były i rudery. Im ktoś był bogatszy tym bardziej udziwnione budynki dla siebie stawiał. Obejrzyj Ziemię Obiecaną. Dykielowa w jednej ze scen mówi że sprowadzili drogie obrazy z Włoch i kazała je werniksem pociągnąć żeby glans miały, połączenie bezguścia z kasą. Doskonałym przykładem na to o czym piszesz jest Łódź. Niewyobrażalne majątki fabrykantów skutkowały rezydencjami nie z tej ziemi. A obok nich robotnicze bloki bez bajerów. Warto obejrzeć ulicę Piotrkowską. Na niej jest wszystko jak na dłoni. Obok siebie stoją przepięknie wykończone kamienice i budynki wyglądające jak by teraz były zbudowane, a większość powstała w przeciągu 30-40 lat. Od strony podwórek w budynkach nie ma bajerów. Proste ściany z oknami. Różnią się od wielkiej płyty kształtem okien i tym że parapety są z cegły a nie z blachy jak w wielkiej płycie. Budynki użyteczności publicznej też podlegały modzie. Z tym że nie ma na nich takiej ilości ozdób jak na pałacach fabrykanckich. Ciekawe jest że budowa każdego budynku trwała mniej więcej tyle samo. Ponad pół roku. Jak tylko odpuścił mróz kopano pod fundamenty. Najpóźniej pod koniec jesieni budynek był skończony i wprowadzali się do niego lokatorzy.

Reply to
kogutek444

Zbytno skróciłem: ,,Gdyby dzisiaj ceny'' =:-)

I tak to się odbywało ale wydajność przy braku maszyn nie jest imponująca. Nieco skrajny przykład: w kopalni w Wieliczce wydobywano sól ręcznie ale jej cena była zawrotna. Hetman Czarniecki miał ponoć mawiać ,,Ja nie z soli...''

Jeśli pańszczyzna, to nie kapitalizm. Ale coś w tym jest. Arystokracja dostała władzę i pieniądze aby wypełniać określone role społeczne (pierwotnie bronić państwa) ale po jakimś czasie im się zapomniało i zaczęli sądzić, że mają to z urodzenia.

Z kolei właśnie w XIX w. kapitaliści (fabrykanci) sądzili, że tak to ma być, za miskę ziemniaków robotnik ma pracować 14 godzin. Ale potem się okazało (powtórka z imperium rzymskiego), że źle opłacany robotnik jest mało wydajny. No i nie kupi sobie wyrobów bo go nie stać. Dzisiaj 70% PKB w Stanach to konsumpcja czyli dobrze opłacani pracownicy ciężko pracują aby móc sobie kupić wyroby innych dobrze opłacanych pracowników.

Wieże wodne? Takie do uzupełniania wody w parowozach. Niejaki Triandaffiłow pisał, że pod koniec I w.ś. Niemcy wycofując się Belgii do tego stopnia zniszczyli infrastrukturę kolejową (m.in. właśnie wieże wodne), że Alianci nie byli w stanie wykorzystać militarnie tego terytorium. =;-)

A postawiłbyś salon luksusowych samochodów w biednym miasteczku?

Celna uwaga. Nie wiem jakie były relacje między towarzystwem kolejowym a władzami miasta ale miasto powinno było mieć coś do powiedzenia.

Jaki obywatel? Baba z pobliskiej wsi z koszem jajek na targ wsiądzie jeśli bilet trzeciej klasy będzie wystarczająco tani.

Drobny handlarz lokalny wsiądzie, jeśli nie będzie musiał się mieszć z biedotą.

A pan hrabia wsiądzie, jeśli nie będzie musiał się mieszać z całym tym pospólstwem.

Ważne jednak jest nie to kto wsiądzie ale gdzie wysiądzie, szczególnie w przypadku pana hrabiego, który może wysiąść w tym miasteczku bądź następnym. Przecież pani hrabina widząc nędzny dworzec nie uwierzy, że w tym mieście dostanie modną w tym sezonie suknię sprowadzoną z Paryża. =:-)

Nie o to mi chodziło ale sprawdź może, kiedy pojawiła się gruszka Bessmera i kiedy pojawiły się piece martenowskie.

AMX

Reply to
AMX

W dniu niedziela, 6 stycznia 2013 12:12:53 UTC+1 użytkownik AMX napisał:

jest kilka wersji tego powiedzenia na dodatek przypisuje się go kilku osobom. Nie rozpatrywał bym tego powiedzenia w żadnym kontekscie. Co do ceny soli. Była droga bo była niezbędna do przeżycia i była obłożona ówczesną akcyzą. Podobnie z zapałkami przed wojną. Rządzący zawsze wiedzieli jak drenować kieszenie podwładnych.

Nie jest to do końca prawda. To co napisałeś to oficjalne stanowisko lansowane przez socjalizm. Z rodzinnych doświadczeń. Przełom XIX i XX wieku. Dziadek jako młody chłopak przyjeżdza z małego miasteczka do Łodzi. Bez problemów dostaje pracę w fabryce. Opowiadał że pracował po 12-14 godzin dziennie. W soboty trochę krócej. Z tym że powinien pracować zgodnie z ówczesnym regulaminem 10 godzin z przerwą obiadową. Reszta to lepiej płatne nadgodziny. Po czterech latach wraca z zarobionymi w Łodzi pieniędzmi do swojego miasteczka. Tam kupuje gospodarstwo i buduje dom. Nie był nikim specjalnym. Zaczynał na farbiarni a jak się okazało że ma smykałkę do mechanizmów to kimś w rodzaju konserwatora został. Dobrze wspominał tamte czasy. Praktycznie darmowe mieszkanie przy fabryce. Tanie artykuły w fabrycznym dyskoncie. Kapitaliści dbali o robotników. Budowali przy fabrykach żłobki, przedszkola i szkoły. Organizowali rozrywkę. Robotnicy mieli podstawową opiekę lekarską. Fabrykanci składali się i budowali szpitale. Jeden z fabrykantów Polak, pomimo że był niesłusznego do tej pory wyznania. Kupił i przeniósł do Łodzi drewniany kościół. Dzisiaj ten kościół jest zabytkiem klasy "0" w mieście które ma niecałe 200 lat. Jakoś wyzysku w tym co robili nie widzę. Na przełomie XIX i XX wieku Łódź była w gronie najbogatszych miast w Europie. Przekładało to się bezpośrednio na wysoki poziom życia robotników.

Reply to
kogutek444

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.