układy jednostek

Witam, potrzebuję spisu wszystkich jednostek wchodzących w skład układów CGS, MKS oraz SI ze sposobami ich przeliczania. Czy poratuje ktoś jakimś linkiem (google podaje tylko po trzy jednostki w układach CGS i MKS)? Z góry dzięki

Reply to
M.Sep
Loading thread data ...

A google i wikipedia?

zyga

Reply to
Zygmunt M. Zarzecki

podają niewiele np: CGS centymetr gram sekunda, a ja muszę wiedzieć (przedmiot mechanika płynów): co tą są np. kG/cm2 (kilogram siły... czy jakoś tak)

Reply to
M.Sep

Google!

zyga

Reply to
Zygmunt M. Zarzecki

M.Sep napisał(a):

No tak ! Musisz ? Nie musisz, możesz olać ! A książki to już nie można kupić i mieć taką "na zawsze" ? A w Googlach jest co trzeba. Trzeba tylko chcieć, no i umieć poszukać Panie Przyszły Inżynierze. Ja nie odmawiam pomocy tym, którzy czegoś nie rozumieją, potrzebuja objaśnienia, ale studentowi chyba III roku, już po zdaniu fizyki i mechanki, ( jakim cudem bez znajomości jednostek i sposobów przeliczania nba wielokrotności ?) to nic nie podpowiem. I nie ze złośliwości, ale dla zasady. Jakiej ? Wiesz sam.

W.Kr.

Reply to
wieslaw.kruszewski

snipped-for-privacy@gmail.com odpowiedzial darmozjadowi i leniowi, ktoremu tylka do biblioteki lub czytelni ruszyc sie nie chce:

Niestety, ale dopadlo nas przeksztalcanie programow pod katem macdonaldyzacji... oops... programu bolonskiego. Obserwuje to z bliska, najpierw obciecie godzin, potem przymusowe rozczlonkowanie studiow jednolitych na inzynierskie i magisterskie. Dzis dostalem nowe zadanie ("rzondanie"): przeksztalcic siatke programowa tak, aby 30% bylo wybieralne. Drobiazg, co? Wykreowac 30% nowych przedmiotow, materialow dydaktycznych, skryptow laboratoryjnych itd. Na pytanie, skad wziac srodki na ZAPLACENIE ludziom za ta dodatkowa zupelnie zbyteczna robote, uslyszalem, ze nie ma, ze organizacyjnie, wicie rozumicie. A na kiedy? Na wczoraj :(

On tego nie zrozumie. Nic. To juz wytwor innej kultury.

Reply to
Jacek_P

Spytam z ciekawości: Co jest złego w podziale studiów na inżynierskie i magisterskie? Ja takie inżynierskie skończyłem dużo lat temu i jakoś wad nie dostrzegłem. Zaoszczędziłem 1.5 roku życia!

Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

Nie wiesz ? atmosfera, bar.

Pod tym wzgledem to nie masz problemu. kG/cm^2 = 10N/(0.01m)^2 = 100k N/m^2 [Pa]

Klopot sie zacznie jak trafisz na jakies bardziej zapomniane jednostki - np erg, albo co gorsza napiecie, prad, ladunek ...

J.

Reply to
J.F.

Konrad Anikiel snipped-for-privacy@b.c napisal:

Bo to byl twoj wybor. Obecnie wyboru nie ma. Co do jakosci, to najkrocej i obrazowo: zamiast kupic wykwintny obiad zamowiles nieco skromniejsze danie. Obecnie nie ma ani jednego, ani drugiego, a na talerzu klada ci hamburgera, a po dopiero jego zjedzeniu oferuja ci frytki.

Twoje studia inzynierskie sprzed lat swoim zakresem najprawdopodobniej pokrywaja obecne inzynierskie i magisterskie razem.

MNiSzW placi za liczbe studentow, a nie za ich jakosc, wiec uczelnie ida w kierunku maksymalizacji liczebnosci. Przyklad? Grupa laboratoryjna na poczatku lat dziewiecdziesiatych miala u mnie licznosc 6..8 osob, po roku 2000 podniesiono do 8..12, od zeszlego roku 12..18, ale to teoria, bo np. 23 osoby nie uprawniaja jeszcze do podzialu na dwa zespoly, dopiero 24. Wyobrazasz sobie warunki prowadzenia takiego "laboratorium". I niestety nie ma zmiluj sie, bo realna wartosc dotacji na studenta jest nieustannie zanizana.

Reply to
Jacek_P

Jacek_P napisał(a):

Ano wlasnie. Studia zaczynalem ~15lat temu. Po 3 semestrach przenioslem sie z dziennych na zaoczne i powoli "odpadalem" - zajelo mi to jakies nastepne 3...5lat.

4 lata temu wrocilem na zaoczne. Moje obserwacje? Kiedys na zaocznych byly wymagania ciut nizsze niz na dziennych. Obecnie sa jeszcze mniejsze, a i programy sa sporo odchudzone. (Podejrzewam, ze i na dziennych tez.) Dobrym przykladem bylo dla mnie laboratorium odlewnictwa (niezaliczone na dziennych, zaliczone w pierwszym podejsciu do zaocznych i ponownie na zaocznych), na ktorym usunieto wiekszosc odlewania i innych pracochlonnych czy bardziej ryzykownych zadan. (Badania laboratoryjne mas formierskich na przyklad.) Moim zdaniem obecne studia inzynierskie maja wartosc dawnych porzadnych technikow. A przynajmniej daza w tym kierunku...

Swoja droga: na poczatku obecnego mojego podejscia do studiowania bylo nas w grupie mniej wiecej po 1/3:

-mlodziez swiezo po maturze (srednia wieku ~20lat)

-mlodziez po jakims liznieciu studiow dziennych (~25lat)

-mlodziez ;) pracujaca, potrzebujaca sie doksztalcic z roznych wzgledow (~35lat).

Roznica mentalna pomiedzy ta trzecia grupa a mlodzieza z dwoch pierwszych grup jest porazajaca. Oni nawet zasady "trzech Z" nie zamierzaja stosowac. Co najwyzej "SZZ" - sciagnac, zaliczyc, zapomniec. I generalnie wszystkie zajecia uwazane sa przez nich za niepotrzebne. Moze to tylko ja taki naiwny jestem, ze laboratoria sa bardzo ciekawe i stanowia esencje studiowania? :) Dlatego bardzo sie ciesze, ze na mojej uczelni praktycznie wiekszosc zajec prowadzona byla przez osoby z tytulem co najmniej doktora - rzadko sie zdarzalo, by odwalano robote jakims doktorantem. Przynajmniej jak ktos byl naprawde zainteresowany, to mogl podrazyc temat. No i chyba tacy doswiadczeni mniej tepia niz doktoranci ;) W sensie, ze nie musza zlosliwoscia budowac sztucznego autorytetu.

Reply to
zbigi

książkę mam, ale ... nie ma tam nic o takich jednostkach (widocznie autorzy wychodzą z założenia, że wszędzie używa się jednostek SI) a w laboratorium są urządzania z czasów CCCP (czy jak kto woli ZSRR)

II roku Nie miałem takich cudów jak mechanika i nie pytam się o wielokrotności tylko o same (dla mnie egzotyczne) jednostki

Reply to
M.Sep

To nie do końca jest takie jasne. Jedno laboratorium miałem u profesora, jedno u inżyniera, nawet nie magistra. Zgadnij, który z nich był w stanie dotrzeć ze swoją wiedzą lepiej do studentów. Ja jestem z czasów, kiedy jakość nauczycieli oceniało się po tym czego uczniów nauczyli. Jeśli dziekan i szefowie katedr dobierają dobrych nauczycieli, to studenci będą taką szkołę chwalić przez lata. A jeśli nie, tak jak było w przypadku moich studiów na Politechnice Białostockiej- to doskonała większość absolwentów pracuje potem w zawodach nie mających nic wspólnego ze studiami. Jakoś nikt nie zada sobie pytania po co w ogóle taka szkoła...

Konrad

Reply to
Konrad Anikiel

J.F. napisał(a):

Na laborkach zawsze lepiej napisać: kG/cm^2 = 9,81N/(0.01m)^2 ;)

M.Sep, jak nie możesz nic w internecie znaleźć, choć jest, to idź na czytelnię i weź pierwszą lepszą starszą książkę do fizyki/mechaniki/termodynamiki/itp. powinno to wszystko być.

Reply to
kiniopp

J.F. napisał(a):

Na laborkach zawsze lepiej napisać: kG/cm^2 = 9,81N/(0.01m)^2 ;)

M.Sep, jak nie możesz nic w internecie znaleźć, choć jest, to idź na czytelnię i weź pierwszą lepszą starszą książkę do fizyki/mechaniki/termodynamiki/itp. powinno to wszystko być.

Reply to
KinioPP

Konrad Anikiel napisał(a):

Alez! :) Mialem tez wyklady i cwiczenia z samym inzynierem ze stopniem starszego wykladowcy (doktorat mu sie nie udal, czy jak?) Rewelacyjny gosc - kompetentny, rzeczowy, dokladny i na dodatek spokojny - z mojego punktu widzenia jeden z lepszych prowadzacych zajecia. W pelni spelnial moje oczekiwania. A nie oczekuje wcale nudnych wykladow i latwych zaliczen :)

No i masz racje - nadal tu jest pies pogrzebany - ja sobie swoja uczelnie chwale, bo zdecydowana wiekszosc prowadzacych zajecia, to ludzie kompetentni i z doswiadczeniem. No i przynajmniej czesciowo wymagajacy. Z tym ze ja nie oczekuje, ze dostane dyplom inzyniera tylko za to, ze place przez 4 lata i staram sie nie opuszczac zajec - rowniez tych nieobowiazkowych. Za to wiem, ze studiowanie bylo straconym czasem i kasa dla wielu osob, ktore przeszwarcowaly sie na sciagach i kupowanych projektach. I takich cwaniaczkow niestety jest coraz wiecej :\

Reply to
zbigi

Uzytkownik "zbigi" napisal...

Ja mysle ze z punktu widzenia studenta, to co ma do przekazania "zwykly" doktor jest bardziej atrakcyjne od tego co profesor. Tak to czesto jest ze profesorowie to ludzie nauki w pelnym tego slowa znaczeniu, poswiecaja temu znaczna czesc zycia i jakby to powiedziec - siedza w ksiazkach i ich swiat ogranicza sie do teorii. Za to wielu doktorow dorabia sobie w branzy i ma jako takie pojecie jak wyglada rzeczywistosc za murami uczelni (odwieczny konflikt teoria/praktyka :))

No to w sumie mozna wyeliminowac przez odpowiednie egzekwowanie wiedzy - jesli forma zaliczenia jest rozmowa z prowadzacym to jednak trzeba cos wiedziec o tym co jest w projekcie :)

A tak w kontekscie calej dyskusji, kiedys uslyszalem ze dzisiaj powoli stopien doktora staje sie tym co dawniej byl magister. No a magister faktycznie zbliza sie (?) do technikum. W sumie to poziom ksztalcenia na kazdym poziomie podobno sie obniza.

Pozdrawiam marvin

Reply to
marvin

zbigi napisał(a): ...........

Też bym sie skłaniał ku takiej ocenie.

Chyba coś w tym jest prawdy. Tylko MES-u jest więcej, ale to spowodował rozwój technik komputerowych. ...................

I co takiego nauczać ? Nauki podstawowe można "pobrać" z książek, "Wikipedii" (?), nie zawsze poprawnych. Ale tych technicznych jak uczyć ? jak pokazać? jak sprawdzić samodzielność wykonania projektów ? Kiedyś był wymóg by kandydat na studenta zaocznego legitymował się minimum dwuletnim stażem w zawodzie w kierunku który chce studiować. Był zobowiązany co rok, by otrzymać wpis na kolejny dostarczyć takie świadectwo od pracodawcy. Nie mogła sytiować zaocznie np. mechaniki referentka nawet od głównego technologa czy gł. konstruktora. A powód był prosty. Zaocznym nie było potrzeba nauk z tego czym się różni suwmiarka od mikrometru, jak wydląda frezarka i czym sie różni oid strugarki czy dłutownicy, jak wygląda karta technologiczna czy układ pasowań. Oni to już mieli opanowane i w małym palcu, jak frez palcowy czy pogłębiacz. Stąd rozłożenie godzin na podstawowe i techniczne mogło być inne, korzystne dla studiujących.

To najczęściej ci, co odpadali na naukach podstawowych. Za to na technicznych byli taak samo "zieloni" jak referentki.

Ci są najlepiej przygotowani do takiej formy studiowania.

Poszerz o jeszcze jedno Z ściągnąć (kupić, przepisać z "Wiki" ), zaliczyć, ZAPIĆ, zapomnieć.

To jest porażające ! Nic im nie jest potrzebne tylko KWITY.

I ćwiczenia z tych praktycznych zastosowań zdobytej już części wiedzy. A te ćwiczenia zaoczniacy pracujący w fachu stosują omal na drugi dzień po wykładzie. I to jest dopiero szkoła . Ci ągłe konfrontowanie wiedzy nabytej z jeszcze potrzebną do nabycia. Z praktycznym zastosowaniem.

Uczenie zaocznych jest kłopotliwe. Nie wszyscy chcą wykładać takim. Bo taki co widział jak to się robi, jak działa, jak się psuje, może postawić kłopotliwe pytanie co wprawi nauczyciela w zakłopotanie. Dla tego wykładowcami na takiej formie uczenia powinni być:

- najlepsi dydaktycy, bo czasu jest mało i objaśniać trzeba porządnie.

- bardzo dobrze znający praktyczne stosowanie wiedzy. Ci co mają fabrykę, biuro projektów, budowę, .. w jednym palcu. Nie tylko jako doradcy do czegoś tam.

- i co jest bardzo istotne wielką wiedzę w wykładanej dyscyplinie poszerzoną o peryferie dyscyplin pokrewnych. Takich studenci zawsze będą szanować, wspominać latami mówiąc o nich MÓJ PROFESOR.

Pozdrawiam. W.Kr.

Reply to
wieslaw.kruszewski

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.