Zaczne tak: zrobiłem mój samochodzik samemu od podstaw tzn. że nie kupowałem podwozia tylko toczyłem, frezowałem, kleiłem, skręcałem no i wyszło mi coś co przypominało robocik (bez karoserii). Więc samochód skonczyłem już dawno ale czekałem na aparature no i po ok 5 mies!!! doczekałem sie -ranger 2 (ale szajs)tylko regulatora mi brakowało bo druciak szybko się zepsuł na AMEN wpadłem na genialny pomysł żeby serwo przerobić na regulator-prowizorke i mieć chociarz przód bez regulacji i hamulec (zwarcie na silniku) no i od tego się zaczęło. Przy pierwszych próbach okazało się że aparatura ma niesamowity zasięg 10m i wszyscy koledzy się głowili o co chodzi, ale miałem dość czekania i dzis postanowiłem pojeździć, najwyżej nie bede daleko odjeżdżał- pomyślałem no i jeżdziłem na kawale nowiutkiego asfalty przy MOK w białej podlaskiej przy wyjściu z modelarni przyspieszenie ma zajebiste bez porównania z kupowanymi modelami kolegów ale top speeda to nie miałem nawet jak zmierzyć no podczas takiego "jeżdżenia" wyregulowałem wszystko ale i tak nie dało się nim prawie kierować bo jak raz wpadnie w poślizg z początku tylko kontrolowany to już skończy dopiero jak stanie :) szkoda że nie mam kamery albo chociarz cyfrówki pomyslałem. no i wtedy postanowiłem założyć mój najlepszy pakiet ni-mh no i wtedy naprawde brakowało mi stopniowego gazu i zasięgu przede wszyskim.Więc było tak : ruszam puszczam gaz, ruszam puszczam gaz i nie moge tylnymi kołami złapać przyczepnosci więc myśle że trzeba troche go rozpędzić no i tak zrobiłem lecz rozpedzałem go troche za długo no i nie zdążyłem cofnąc manetki gazu więc kiedy model stracił ze mną kontakt serwa pozostały w takim położeniu jak były czyli jechał prosto -ŹLE no i dawał gazu JESZCZE GORZEJ!!! więc nie było sensu za nim go nić patrzyłem tylko jak dzieło mojego kilkumiesięcznego wysiłku mknie przed siebie ciągle się rozpędzając i rozpędzając, nie wpadł w poślizg skątże jechał leciutkim łukiem ze 30 metrów na spotkanie z murem obok wjazu. Zobaczyłem wtedy tylko mojego istruktora z modelarni który wyszedł kupić papierosy i właśnie wracał-stanął jak wryty i po chwili mój samochód walnąl w ściane tak mocno że baterie zasilające odbiornik które umieściłem na przodzie przed przednim zawieszeniem wyleciały na kilka metrów w góre i musiałem ja zbierać z ulicy za murem (nie mówiąc o innych częsciach). Kiedy podbiegłem z silnika leciała spora stróżka dymu a żeby odłączyć zasilanie musiałem go rozginać bo płytka podłogowa zrobiona z aluminiowej blachuy 1mm zwinęła sie z charmonijkę z przodu a w rulonik z tyłu ;( Z samochdu który miał ponad 40 cm długości zrobiła sie kulka o długości 18 cm (zmierzyłem). Kolega i instruktor twierdzili że przy koncu jechał ponad 60 km/h chyba nieźle jak na samoróbke nie? ja tam sie akurat z tego osiągu bynajmiej nie cieszyłem. dodam jescze tylko że wał napędowy z utwardzanego drutu 4 mm pożądnie zgiął sie w polowie chociarz tylne koła nie doknęły ani przez chwiłe ściany. Szkoda że nie mam aparatu.... PS: wierzcie albo nie ale w wypadku z elektroniki nic nie ucierpiało (tylko zerwane zęby w serwie skrętu nawet serwo sawer nie pomógł ;) oprócz tego to wał płytka podłogowa (znowu bedzie trzeba jakiś szyld reklamowy z osiedla odkręcić) no i ciesze sie że nie kupiłem budy. Ten wypadek jest dowódem że mocowanie na rzepy jest de best elastyczne i mocne (nic sie nie oderwało) i funkcjonalne na rzepy mam pakiet odbiornik "regulator" tylko pakiet odbiornika przykręciłem i żałuje. Jaki jest morał mojej historyjki RANGER 2 TO GÓWNO
Jak ktos by chciał to pożycze od kolegi aparat i zrobie kilka "ładnych fotek" samochodu i okoliczności