Latająca butla

I jaki ten przykład ma związek z tym, że latanie jest takie proste, że pijany student to napisze?

Reply to
Marek
Loading thread data ...

renderami i

To chyba jasne, że cel musi być realny nie? Nie rozumiem tych tumanistycznych przykładów, co chcesz nimi udowodnić w kontekscie Lily, że nie da się tego zrobić? Da się, pijany student by to napisał.

Reply to
Marek

Co to ma za znaczenie skoro inzynier wie ze samym wiatrakiem wody nie skropli a energii na cokolwiek innego nie wystarczy.

Oni mają problem matematyczny. Taki z trojkatami, wypuklością itp. Ale dla tumanisty to żadna przeszkoda, skompensuje się szersza gamą kolorystyczną (na czym sie skupiali najbardziej).

Oczywiście ze wymaga. Jak zobaczysz z bliska to: a) to nie jest rzutnik w opasce (atrapa jest ciemna) b) misio wychyla rekę dalej niż wynika z mozliwej geometrii *gdyby* obraz rzucać z opaski c) ewidentnie ktos odpalil rzutnik za kamerą bo reka jak przybita do stołu zeby przypadkiem nie ruszyć nią "w bok"

To wideo pogrzebało cały ten projekt bo okazalo się że to nie tylko dyletanci, ale również oszuści.

A potem pojawiły się prawdziwe prototypy rzutników na rękę to okazało się ze to cholerstwo musi wystawiać kilka cm żeby dało się cokolwiek wyswietlać i to cokolwiek ma sie nijak do zapowiedzi bo wyglada bardziej jak plama.

Ale jest nieco większy niz opaska, która na renderach nie odstaje od skóry dalej niż jakiś centrymetr, a ide o zakład że nawet mniej.

Rzecz w tym że takich projektów gdzie za design ogólny zabierają się absolwenci kierunków sztuki którym ktoś wmówił że maja umiejetności jest na pęczki. I łatwo to zdekonspirować jednym rzutem oka tylko trzeba miec wykształcenie podstawowe. Natomiast jest bardzo wielu oszustów i co ciekawe ich poziom (rendery+bullshit) niczym sie nie różni od tych tępych tumanistów:

formatting link
Nie szkoda mi frajerow. Nie moge pojąc jednak jak to możliwe ze poziom dziennikarstwa upadł tak nisko że te projekty sa wspierane przez media. Naprawdę nie ma już żadnych gazet czy portali którym mozna zaufać ze nie zatrudniają pustaków?

Reply to
Sebastian Biały

Nie. Zauwazalny kawalek startupów jest nieralizowalny z powodów prawa zachwoania enegrii, termodynamiki, braku materiałów, braków w inzynierii z zajęć plastycznych z przedszkola itp nieistotnych w mniemaniu pomysłodawcy dupereli.

W kontekscie Lily napisalem że się da. Za lily zabrali się pustaki i tyle. Prawdziwym problemem sa jednak oszuści. Lily to tylko maly pikuś w całości chłamu.

Nic takiego nie stwierdziłem, ale stwierdziłem ze predzej czy później ktoś to zrobi.

Reply to
Sebastian Biały

Tak naprawdę to w tej "prawdziwej" inżynierii też wcale nie ma aż tak wielu ludzi którzy patrzą na to co robią pod kątem fizyki. Doskonała większość konstruktorów to ludzie którzy wiedzą jak użyć narzędzia (programu), co lepsi znają przepisy (normy), w sensie kryteriów projektowania, a tylko neliczny odsetek rozpatruje mechanizmy zniszczenia, projektując produkt przez wykazanie jego bezpieczeństwa/niezawodności w iluś tam niezależnych albo nakładających się na siebie mechanizmach zniszczenia, czy ogólniej w aspektach działania. W dużym stopniu odpowiada za to system korporacyjny: najsilniejsi gracze rynku nie są zainteresowani tym żeby uczelnie produkowały inżynierów którzy po ukończeniu studiów byliby w stanie zakładać startupy będące w stanie z nimi konkurować. Absolwent ma znać narzędzia, ale nie ma wiedzieć co i w jaki sposób można nimi osiągnąć. Popiero jak się przyłączy do korporacji, staje się skutecznym członkiem zespołu i nagle jest w stanie osiągać tę legendarną wydajność pracy.

Reply to
Konrad Anikiel

Dnia Wed, 12 Apr 2017 00:11:06 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

A tu nie ma bariery kapitalu ? Co z tego, ze zaprojektuje nowy samochod, jesli nie bedzie mnie stac na prototyp, na budowe fabryki, na siec sprzedazy ... i korporacja moze spac spokojnie, przyjmujac czasem takich wynalazcow na audiencje.

A przyczyna nie jest tu inna? Ze na uczelniach w wiekszosci nie znaja sie na osiagnieciach/potrzebach przemyslu, wyloza podstawy obslugi narzedzia, ale jak zniego wyciagnac zysk, to niekoniecznie sami wiedza, wiec i nie naucza.

J.

Reply to
J.F.

W dniu środa, 12 kwietnia 2017 16:50:30 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Jak to w życiu: jest wiele barier. Tylko trzeba mieć jasność kto te bariery tworzy, kto znosi, kto mówi jedno, a robi drugie, kto jawnie, kto po cichu, z jakich pobudek, kto na tym korzysta, kto traci itd.

Ilość kasy typu VC uspokaja mnie jednak że znalezienie finansowania jest dużo łatwiejsze niż wiedzy i doświadczenia.

No ale ten stan ma swoją przyczynę. Czasem konkretne działania, czasem zwykłe zaniechanie. Jak słyszę lament przemysłu "uczelnie przysyłają nam analfabetów" to jest to głównie skutek bezczynności tego przemysłu. Brak inicjatyw, a potem kwik i panika. No ale to trzeba by się było porozumieć, zawiązać jakąś inicjatywę, a z kim tu panie gadać jak kapitału społecznego brak. Kiedyś (pamiętam!) inżynierowie z Klimoru mieli gościnne wykłady w Chłodniczaku, czyli lokalnym technikum. A to były czasy kiedy cała firma miała 5 linii telefonicznych. Teraz każdy ma po dwie komórki w kieszeni. I nie da się dogadać.

Reply to
Konrad Anikiel

To nie jest.konieczne gdy produkt się sprzedaje:

formatting link

Reply to
Marek

W dniu 2017-04-12 o 09:51, J.F. pisze:

Na uczelni szukają niecodziennych rozwiązań, bo przy standardowych wyraźniej widać brak doświadczenia praktycznego. W przemyśle jest nacisk na szybkie wdrożenie, bez tolerowania zabawy.

Jeden pawilon można wykonać przy pomocy drona dla zabawy i reklamy. Do produkcji seryjnej raczej nie ma ta technika większego uzasadnienia.

formatting link

WM

Reply to
WM

Pokazane startupy nie są urzadzeniami w których chodzi o ładny wygląd tylko o fizykę. Więc tam jest niezbedna wiedza *przed* zaprojektowaniem obudowy i gamy kolorów.

To że są inzynierowie od projektoweania klapek do baterii to wiemy. Ale w tych wszystkich podanych startupach chodzi o coś znacznie większe umiejęnosci niż obsługa programu do liczenia skurczu tworzywa.

Startupy technologiczne zazwyczaj nie mają *jakichkolwiek* inzynierów, a jesli już mają do sie okazuje że kończących akademie sztuk pięknych i parzenia kawy. Są wyjątki, ale zwabieni łatwą kasą tumanistyczne kombinatorki i zwykli oszuści zalewają indiegogo masą chłamu.

Nie obserwuje w tej chwili dramatrycznego upadku politechnik w okolicy. Są i produkują. Można mieć kiepskie zdanie o jakości towaru który produkują. Ale produkuja inzynierów zdolnych zakładać startupy i wiedzieć że mają one sens. Korpo mają spory wpływ na politykę ale jeszcze nie aż tak duży.

Na szczęscie tak *jeszcze* nie jest.

Reply to
Sebastian Biały

Cały ten branch watku nie jest o ocenie jaką wystawia ekonomista tylko o ocenie jaką wystawia inzynier. To że obecnie wykrycie oszustwa jest ostatnią rzeczą jakiej obawiają sie ekonomiści jest normą. Poczekamy i jestem pewny za chwile będzie umocowane prawnie (szkalowanie firmy poprzez opisanie faktów o jej produktach).

Reply to
Sebastian Biały

To prawda, ale ani nie są to firmy które stają przed wyzwaniami typu Project Apollo, ani nie są one jedyną nadzieją świata na jakąś przyszłość. Jeśli dzisiaj wszystkie startupy na świecie zniknęłyby, to jutro i tak wstałby dzień. Mnogość startupów to naturalna konsekwencja organizacji w korporacjach, nic więcej.

Ja zajmuję się jednym takim startupem technologicznym, który korporacja kupiła parę lat temu i wysłała tam kilku doświadczonych inżynierów żeby doprowadzić to do poziomu innych swoich oddziałów. Muszę powiedzieć że główny problem to nauczenie tych ludzi myślenia nietechnicznego. Że oprócz "damy radę" trzeba jeszcze (a czasem głównie) myśleć o "sprawdźmy czy zarobimy na tym kasę", "odpuścimy bo inaczej spuchniemy", "za duże ryzyko", "za ciężko pracujemy" itd. W tym są najsłabsi.

Jest od dawna, tyle że jeszcze nie w Polsce, a w krajach gdzie za studiowanie się płaci. Jak uczelnia jest biznesem, to patrzy gdzie są pieniądze. W kapitalizmie produkt jest wartością drugorzędną. Najważniejszy jest zysk. To samo się dzieje np. z teatrami, które muszą wyżyć z biletów. Nie znam obecnie polskich politechnik z bliska, ale to co słyszę od znajomych i z forów, to idą w tym samym kierunku. Ale nie spieram się czy to proces nagły, szybki, czy powolny.

Reply to
Konrad Anikiel

Niektóre przed trudniejszymi. Niesiągalnymi inaczej niz magicznie.

Bo "produkują" głównie gadżety. Ma to o tyle pozytywne skutki że ludzie mogą wybrać co chcą.

Tu nie chodzi o to czy te oszukańcze starupy znikną. Tu chodzi o to że prawdziwe i ciekawe projekty giną w tych oszustwach i na koniec zostaną wrzucone do wspólnego worka. Projekty które mogły by byc inwestowane nie będą.

Indiegogo mogło by powołać jakiś zespół naukowców do weryfikacji i nadawać projektom jakiś ranking. Ale oni tez wolą kroić kasę.

Nie wydaje mi się, raczej faktu ogolnego dzialania internetu: znacznie łatwiej jest tam wypłynąc debilowi i oszustowi niż w prawdziwym świecie.

Nie. Głowny problem to brak myślenia *TECHNICZNEGO* i krytycznego w społeczeństwie. Powtarzanie że inzynierowie nie znają się na biznesie to banały - wiemy to i co z tego? biznesmeni nie znają się na niczym innym i tez potrzebują doradców. I co z tego?

Nie. Najwięcej badań "bez sensu" pochodzi z USA. Badaja prosze ja Ciebie takie niezarabiające rzeczy jak teorie strun czy liczą liczbę wszechswiatów równoległych. Banda debili, chyba.

Całe szczęscie kapitalizmu jeszcze nigdzie nie ma, bardzo szybko okazało by sie że dostałbyś rowery z drutu i arbuzy z ziemniaków. O ironio, przykładem tego dzie wylądował by prawdziwy kapitalizm jest chyba produkcja chińska w postaci bilionów ton plastikowych smieci które

*zarabiają* i są tanie i bezuzyteczne jednoczesnie czyli spełnienie marzeń kazdego kapitalisty.

Teatry się dotuje. Utrzymywanie kultury to zadanie państwa i wiele krajów wypelnia to zadanie. Komercja nie dotarła do teatrów, inaczej byly by tam same sztuki o tym jak Kowalski poslizgną się na bananie, a widownie wypełniali łyse pustaki z beemek, głośno rechotające w swoich pomiętych dresach. Mimo to wystawia się sztuki trudne, dla niepełnych widowni. Widać, znowu, debile.

Reply to
Sebastian Biały

Jakis czas temu pracowalem w teatrze. Zeby nie rozpierdalali w nim pieniedzy to by sie spokojnie utrzymal przy cenach biletow jakie wtedy byly. Komuna przez 50 lat rozpaprala artystow.

Reply to
4kogutek44

Najwyraźniej posługujemy się tym samym słowem na określenie innych pojęć. Dla Ciebie startup to banda amatorów z indiegogo, którzy wymyślili nikomu niepotrzebny gadget i albo im się uda znaleźć gokoś kto im to wyprodukuje, albo nie. Dla mnie startup to mała firma która wymyśliła nowy sposób produkowania czegoś co inni próbowali ale dotychczas nie dali radę. W warunkach powszechnego lenistwa i organizacji projektowej w korporacjach, ludzie w startupach są w stanie opracować to czego ludzie w korporacjach nie mogą/nie wolno im/nie potrafią. Kiedy mają produkt na poziomie zdatnym do zaprezentowania, idą do korporacji, proponują że sprzedadzą ten startup wraz z jego patentami za jakąś ładną sumkę, często sami zatrudniając się w nowym dziale tej korporacji, utworzonym z tego startupu. Ten mechanizm działa prawie zawsze, większość znanych mi korporacji nawet nie ukrywa że to jest główne źródło nowych produktów. Tak zwany "organic growth" jest słaby, bo korporacje zniechęcają ludzi do rozwoju już istniejących produktów. O wiele łatwiej jest kupić nowy i budować rozwój firmy na entuzjazmie startupowców (dopóty, dopóki ich korporacja nie zepsuje).

Przegrywy z indiegogo nie mają czego szukać w tym procesie.

Reply to
Konrad Anikiel

Dnia Thu, 13 Apr 2017 21:41:05 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

A dlaczego "inni probowali" ? Nie moga czegos calkiem nowego ?

Eee - a nie zachecaja ? Jest produkt, jest rynek, jest dzial rozwojowy - telefonow jak widzisz Samsung wypuszcza kilka nowych modeli rocznie. Opel nowy samochod co roku, itp.

Co innego jakis calkiem nowy produkt, ktorego korporacja do tej pory nie robila. To skad ma sie wziac ?

Ale ... byly na swiecie np Bell Labs, Xerox Labs, IBM Research Centers .. J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 15:29:30 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Nie ma sprawy, niech robią coś całkiem nowego.

Zniechęcają.

Jak się zrobiło tysiąc telefonów, to tysiąc pierwszy nie jest nowym produktem. Dla marketoidów może i jest, ale oni nie posługują się językiem ludzi myślących kategoriami ścisłymi.

No i gdzie są?

Reply to
Konrad Anikiel

Dnia Thu, 13 Apr 2017 23:40:01 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

Ale pisales nie "nowy produkt", tylko "rozwoj juz istniejacych produktow". To rozwoj jest, bo kolejny model w czyms tam lepszy od poprzedniego.

Tylko czasem trzeba kupic jakiegos startupa, np Androida. Ale Nokia np probowala swojego.

IBM RC to chyba po staremu sa.

Inne moze i zanikly ... korporacje sie zniechecily i zostawily odkrycia venture capital ?

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2017-04-14 o 08:40, Konrad Anikiel pisze:

Są w firmach komórki odpowiedzialne za tworzenie nowych produktów.

Pomysły powstają przez przypadek. Ktoś szukał mocnego kleju a wyszedł mu słaby i chcieli go za to zwolnić. Wtedy znalazł się ktoś kto dostrzegł w wadzie zaletę i wyprodukował karteczki samoprzylepne.

formatting link

WM

Reply to
WM

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 15:52:13 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Widać ja już sam zmarketoidziałem :-)

Ale nie mieszajmy nowych produktów z nowymi wydaniami tego samego produktu. Miałem na myśli nowy produkt w sensie takim że nie robiliśmy tego wcześniej, nawet niczego podobnego. Nie ma na to uniwersalnej definicji, w każdej branży kryteria tej nowości są inne.

Symbiana kupili do spółki z Ericssonem i Motorolą od Psiona. Bardzo słusznie, okazał się sukcesem.

No bo IBM się przebranżowił, jego głównym produktem są innowacyjne technologie oferowane potem innym.

Korporacje są zorganizowane wokół projektów. Na stronie jest katalogowy produkt, przychodzi klient z zapytaniem, oferuje mu się coś z katalogu ewentualnie z jakimiś kosmetycznymi modyfikacjami, wyznacza się kierownika projektu i jazda. W tym nie ma miejsca na jakiś rozwój bez jasno określonego celu, harmonogramu, budżetu itd. Dobrze jak się uda wcisnąć rozwój nowych technik projektowania, ale zwykle i na to nie ma czasu. Owszem, są działy rozwoju, ale jak myślisz, w jaki sposób są zarządzane? Tu jest bardzo dobry tekst: tiny.pl/g5n9m

Reply to
Konrad Anikiel

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.