Latająca butla

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 15:55:02 UTC+9 użytkownik WM napisał:

Oczywiście że są. Sam od lat trzymam się tych komórek. Ale to nie działa.

W korporacjach nie ma miejsca na przypadek. Tam nie ma ludzi którzy potrafią pisać raporty i sprawozdania w oparciu o przypadkowe zdarzenia. A strategie? Panie, jak pokażesz zarządowi "roadmap" oparty na "może nam coś z tego wyjdzie, ale nie wiemy co ani kiedy", to od razu oddaj kartę do otwierania drzwi i telefon służbowy.

Reply to
Konrad Anikiel
Loading thread data ...

Dnia Fri, 14 Apr 2017 00:12:02 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

Kiedys dawalem linka do wywiadu z Nakamura, wynalazca niebieskich LED, a potem laserow.

12 lat pracowal w firmie, i ciagle mial ten problem, ze jego dzial mial koszty, a nie mial zyskow. To bardzo zle wyglada na zebraniach i w bilansach.

Na szczescie Nichia byla mala firma, i prezes mial zdanie decydujace.

Jak sie w koncu nowy produkt zaswiecil, to Nichia zarobila grube miliony, czy nawet miliardy. No ale jak juz masz dzial produkcji LED, ktory przynosi zyski, to latwiej w nim schowac paru ludzi, co beda pracowac nad nowymi technologiami. Nichia w owym czasie jeszcze nie miala.

A faktycznie ... no to Psion probowal swojego

Hm, mamy rok 2017 - okazal sie niewypalem :-) Mam nawet wrazenie, ze wielkim niewypalem, ale moze nie doceniam finansow Nokii.

Akurat te RC byly od dawna i chyba nadal sa, a innowacyjne technologie ... przeciez mozna kupic startupa :-)

Mam wrazenie, ze sie jakos ograniczasz do pewnych branz.

Jakos powstaly i samochody hybrydowe, i telewizory LCD, i smartfony i tablety, i dyski SSD, i telewizja cyfrowa, i szybki internet w domu, choc mozna polemizowac co tu jest nowe, a co rozwojem.

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2017-04-14 o 09:16, Konrad Anikiel pisze:

To kto wziął na siebie ryzyko wyprodukowania pierwszych samoprzylepnych karteczek? One powstały jako przypadkowy pomysł w firmie.

WM

Reply to
WM

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 17:28:04 UTC+9 użytkownik WM napisał:

Wyprodukowanie pierwszych karteczek to nie jest żadne ryzyko, jak masz wiele fabryk wyrobów papierowych po całym świecie. Ryzyko to jest dopiero zrobienie z tego produktu: rozreklamowanie, przekonanie całego świata że potrzebuje właśnie tego, zamiast tablicy korkowej i pinezek. Nie wiem jak to zrobili, ale to już jest normalna dzialalność firmy, więc dobrze umieli to zrobić.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 16:52:58 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Zawsze ma decydujące. Tyle że w małej firmie ręcznie steruje wszystkim, a w dużej- pociąga za sznurki, nie zawsze mając kontrolę do czego te sznurki są przywiązane. To wszystko stare zwyczaje, teraz to się wszystko zmienia, ale to bardzo powolny proces. Poczytaj o turquoise business.

Kwestia perspektywy z jakiej patrzysz. Życie jest niewypałem, bo kończy sie śmiercią :-)

Patrz na proporcje.

Oczywiście że tak.

Ale ja nie twirdzę że tak jest absolutnie zawsze i wszędzie. To co opisuję to pewien trend. Zawsze znajdziesz wyjątki. One układają się w trend przeciwny. A obserwowana rzeczywistość to dopiero skutek scierania się tych trendów.

Reply to
Konrad Anikiel

Użytkownik "WM" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:58f08813$0$15188$ snipped-for-privacy@news.neostrada.pl... W dniu 2017-04-14 o 09:16, Konrad Anikiel pisze:

Ale zle sie pytasz. Kto wzial na siebie ryzyko szukania mocnego kleju. I czy przypadkiem nie stracil karty i telefonu.

A jak juz przypadkiem wyszedl slaby klej, to mozna sie bylo zastanowic co z nim zrobic, to ryzyko zupelnie innego rodzaju. Za to zgodne z tym co Konrad mowi - jest strategia, wyprodukowanie partii probnej, badania rynkowe, postawienie fabryki, kampania reklamowa - bo produkt juz mamy.

No i czasy byly inne - internetu nie bylo, startupow bylo mniej, badan wiecej.

Kolega w USA pracuje w jakiejs instytucji badawczej. Mowi, ze jak tylu ludzi w jednym miejscu pracuje, to zawsze ktos cos tam wynajdzie. I firma sie kreci. A mieli tych badaczy cos z 10 pieter.

J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 18:21:01 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Jak rozumiem miał to być kolejny klej w gamie różnych klejów od dawna oferowanych przez firmę. I zamiast produktu pod tytułem klej XYZ, wyszedł produkt który trzeba było dopiero wypromować. A w projekcie kleju XYZ nie ma na to budżetu. I co teraz?

Reply to
Konrad Anikiel

Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 18:21:01 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

No przeciez czytasz - odpowiedzialny za klej XYZ chemik wylatuje z pracy. Jego szef byc moze tez wylatuje, skoro nie potrafi dopilnowac.

Na szczescie chemik przedstawia inny pomysl, przekonuje zarzad, powstaje nowy projekt na klej/produkt ABC, dostaje swoj wlasny budzet, rozwija sie, przynosi zyski. Wiec pytanie raczej co dalej z projektem XYZ. Byc moze zyski z projektu ABC pozwalaja na przedluzenie badan w projekcie XYZ.

J.

Reply to
J.F.

W dniu 2017-04-14 o 11:20, J.F. pisze:

To przypomniało mi los tego alchemika, który zamiast złota otrzymał równie cenną wtedy białą porcelanę. Za karę nie mógł opuszczać kraju.

Powinien liczyć się efekt końcowy, a nie realizacja założeń. Kolumb nie zrealizował założonego dopłynięcia do Indii, ale nikt go nie zdymisjonował, tylko mianował admirałem i namiestnikiem.

Podobno w Japonia konstruktorzy mają specjalnie przeznaczony czas na własne pomysły. To się firmie w sumie opłaca.

WM

Reply to
WM

Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 16:52:58 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

W tym przypadku jednak zwiazek mamy widoczny i szybki - pare lat Symbiana i Nokia przestala robic telefony.

Jak dla mnie to porazka, ale moze zarzad mial taka strategie - skonczyc z tymi nieoplacalnymi telefonami, kupic maszyny do produkcji kaloszy.

IMO, to tych wyjatkow jest cala masa. Multum firm nie czeka az przyjdzie klient i zamowi cos nowego, tylko same robia cos nowego, a potem szukaja klienta :-)

I to nie sa tylko male startupy, ale takze wielkie korporacje.

J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 18:38:51 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

A widzisz! Więc jednak organizacja tych firm zniechęca do innowacji.

Może tak, może nie. Jeśli decyzje podejmowane są przez ludzi których nie znasz, nie wiedzą nawet o Twoim istnieniu, więc nie jesteś w stanie ich przewidzieć, to nie wiesz, czy odrobina dodatkowego wysiłku który włożysz, bo coś tam ciekawego zauważyłeś, a zauważenie czego nie leży w Twoich obowiązkach, będzie rozpoznana jako marnowanie czasu i środków, czy jako przebłysk geniuszu. A jeszcze do tego przeszedłeś przez sito rekrutacji, skrojone pod bezmyślnych i posłusznych dupków, trzymających się reguł.

Reply to
Konrad Anikiel

Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 17:28:04 UTC+9 użytkownik WM napisał:

Finansowe pewne jest - trzeba jakas maszyne przerobic, albo zamowic nowa, poniesc koszta - a klient moze tego nie kupi.

Tylko chyba o dwoch roznych rzeczach mowicie.

Firma miala projekt badawczy na cos calkiem innego. Ale jednak badawczy.

Zaowocowal produktem calkiem innym - i tu juz inna klasa ryzyka wprowadzic to na rynek.

J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 18:53:27 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Chyba nie rozumiesz powodów dla których Nokia wyleciała z rynku. Smartfony ją wymiotły. A tu się okazuje że Nokia robiła smartfony zanim Google wymyślił Androida i Apple iOSa. Tyle że jakoś nieśmiało je robiła, nie zdołała przekonać świata że ich potrzebuje. Próbowała przekonać świat że durnofony Nokii są lepsze od jakichkolwiek smartfonów: HTC, Motoroli, czy... Nokii. A dylemat użytkownika leżał zupełnie gdzie indziej. Nikt juz nie potrzebował durnofonów, nikt nie chciał Windows CE, nikt nie chciał Symbiana bez softu. Z dzisiejszej perspektywy łatwo powiedzieć co te firmy powinny zrobić żeby zrobić z Symbiana dzisiejszego Androida, ale oni patrzyli w strachu na Windowsa CE i nie wierzyli w sukces swojego produktu.

Dzisiaj to nieważne jaką mieli strategię, tylko czego dzisiejsze firmy nauczyły się na tamtej porażce Nokii.

To nie jest istotą ich działalności.

Dawaj przykłady.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 19:56:11 UTC+9 użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:

To nie tłumaczy jak przypadkowe odkrycie zamieniło się w produkt rynkowy. Jakie kroki podjęła firma żeby do tego doszło. Czy SHB podjął samodzielnie decyzję że przekroczy budżet projektu nowego kleju, z niego sfinansuje partię prototypową postitów, opracuje strategię wprowadzenia tego na rynek, a w sprawozdaniu wpisze że projekt kleju skończył się niepowodzeniem? Czy może poszedł wyżej po decyzje? Do swojego szefa? Do szefa swojego szefa? Do ludzi z innego działu? Poszedł bo to byli jego kumple? Czy miał drogę służbową i nie potrzebował kumpli?

A kto gdzie śpiewał i co trzymał w śpiewniku, to już historie dla humanistów.

Reply to
Konrad Anikiel

W google też tak było, z naciskiem na było.

Reply to
Marek

Bo żaden z nich nie był.pod palec. Nokia tępo widziała tylko interfejs na patyku. Dopiero geniusza było trzeba by odkryć, że każdy ma naturalne narzędzie do interfejsowania i przekonać, że dwa przyciski (kafelki) na ekranie wystarczy zamiast 100 w rozmiarach

3x3mm.
Reply to
Marek

Użytkownik "WM" napisał w wiadomości grup W dniu 2017-04-14 o 11:20, J.F. pisze:

zalozenia sa "firma ma zarobic duzo pieniedzy" :-)

To tak nie calkiem dobrze pamietasz. Byl i etap uwiezienia.

A z zalozeniem wiazal sie zysk ze sprzedazy przypraw z Indii ... ktorych Kolumb nie mogl przywiezc.

J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 21:30:28 UTC+9 użytkownik Marek napisał:

Ja miałem HTC Himalaya. W zasadzie był pod rysik, ale od biedy dawało się tego używać palcem, choć filozofia systemu stanowczo była nastawiona na wysoką precyzję rysika. Ale to nie było problemem telefonów z WinCE. Przyczyną ich marnego powodzenia było przywiązanie do filozofii hi-endowej niszy. Przyszedł HTC z Googlem, zrobili G1 (z klawiaturą, żeby było pod palec) na rynek jak najbardziej streamlinowy i rozwalili Nokię! Bo nagle dało się smartfona obsłużyć jedną ręką, nawet miał trackball jak komuś potrzebna była precyzja. Za tyle samo kasy co kolejne nokiowe klony tego samego tłuka kartoflanego.

Reply to
Konrad Anikiel

Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 18:53:27 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Smialo robila. Ja ci powiem dlaczego - bo te jej smartfony g* warte byly. To jest oczywiscie moja prywatna opinia, de gustibus etc, ale jak widac swiat uwazal podobnie :-)

Przy czym wina tu raczej polityki firmy, moze troche hardware, symbian raczej jakby najmniej winny.

Chyba niczego. Takie porazki stare jak swiat. Ja sie tylko zastanawiam, czy przez lata swietnosci Nokia nie zarobila tyle, ze mogla spokojnie opuscic rynek tele/smartfonow.

IMO to wlasnie jest istota ich dzialanosci.

Samochod, telefon, komputer, pralka, zmywarka, lodowka - klient przychodzi do sklepu i towar czeka na klienta. A nie, ze klient zamawia, a korporacja otwiera projekt ...

J.

Reply to
J.F.

W dniu piątek, 14 kwietnia 2017 22:05:16 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Świat potrzebował smartfonów, ale nie za dziesięciokrotność ceny durnofona. Nokia 9000 to był bardzo fajny telefon, za który można było kupić samochód. Tak się nie tworzy rynku.

Nauczyli się bardzo ważnej rzeczy: nie kisić nowych technologii w szafach. Jak masz pomysł na produkt lepszy od konkurencyjnego to się nie czaj, tylko leć z nim na rynek. I to na jak najszerszy rynek, nie żadne tam nisze. Apple w ogóle się nie interesuje niszami rynkowymi, nie ma nawet modelu opancerzonego. Samsung miał kilka modeli pancernych, albo z super aparatem foto, ale od kilku lat już się w to nie bawi. Pozostała tylko linia Galaxy Note, ale to już nie jest nisza, po nowego Note-a ustawiają się kolejki. Gdzieś widziałem nawet zestawienie ile egzemplarzy klienci nie odesłali po wycofaniu. Tak, byli ludzie którzy zapłacili za bubel prawie tysiąc dolarów mimo że nie działa!

A, no bo Ty widzisz tylko rynek commodity. Ale w produktach przemysłowych jest tak samo. Tylko popatrz na to z perspektywy korporacji, a nie ludzika co stoi przed salonem na ulicy. Tam dział rozwoju produktu ma swojego klienta (wewnętrznego) który mówi: rynek potrzebuje nowego produktu. Tu jest specyfikacja, tu jest budżet. Jedźta chłopy z koksem, my to sprzedamy za dobrą kasę.

Reply to
Konrad Anikiel

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.