I myślisz, że w firmie, która zatrudnia 3 osoby ktos będzie kupował jakiegoś PDMa? Nie ma szans na to zarobić...
Maciek
I myślisz, że w firmie, która zatrudnia 3 osoby ktos będzie kupował jakiegoś PDMa? Nie ma szans na to zarobić...
Maciek
Konrad Anikiel pisze:
...y..yyyy.... nie za bardzo zrozumialem oooo soooo choooziiiii przedpiscy....
Jakiej roboty bez znajomosci jakich narzedzi? Podstawa jest umiejetnosc tworzenia i odczytywania rysunkow technicznych. Ty twierdzisz, ze nie jest to potrzebne...
Co ja twierdzę, to wystarczy przeczytać. Chodzi mi o to, że gdyby uczyli Cię tej całej pięknej wiedzy na jakimś PDMie, to byś to wszystko zrozumiał z perspektywy tego co się robi w praktyce. A sama zasada żeby nie robić bałaganu we własnej robocie... nie potrzeba politechnik stawiać, żeby ją odkryć!
Konrad
W takiej firmie tak czy owak nie robi się wielu zmian w wieloletnich projektach. Za to wszędzie używa się CADów, a proste PDMy do CADów dostaje się albo gratis, albo za niewielki wzrost ceny. Konrad PS znam jednoosobową firmę, gdzie jest używany ERP i PDM.
Uczyli... I jakbys musial naprawic uszkodzona koparke produkcji CCCP ktora jest dla firmy bezcenna a sie 10 razy juz psula i byla przerabiana to bys liczyl na co? Jakby kazdy przerabial dokumentacje "na swoja modle, abym tylko ja wiedzial o co chodzi" to w zyciu bys nie doszedl ktora to wersja aktualnie sie popsula i czym ja zastapic.
Nie potrzeba - i wtedy jedni odkrywaja ja po kilku lub kilkunastu godzinach naprawiania balaganu po innych .
Pozdrawiam
Widzę że jesteś Młody Gniewny. Dobrze, będziesz mocno walił głową w mur, a teraz w firmach takiego mięsa armatniego szukają. Idź naprawiać te swoje stare kopary :-) Konrad
Nie o to chodzi, tylko uwazam, ze trzeba umiec sobie poradzic w kazdej sytuacji, czy sie ma laptopa, PDA, CAD, czy kartke papieru i olowek. I bez wzgledu na to co to jest za maszyna i jakie sa warunki trzeba umiec sobie radzic. I tak sie wlasnie wyrabia renome i za to firmy placa pieniadze inzynierowi, a nie za to, ze umie z komputera skorzystac (chociaz dzisiaj to jest tez nieodzowne). A jak na razie widze tendencje typu "mam laptopa, AutoCADa, SolidWorksa, to po co mi mozg...". Nie twierdze, ze u Ciebie, ale ogolnie.
pozdrawiam
Użytkownik "Konrad Anikiel" snipped-for-privacy@b.c napisał w wiadomości news:fc59pk$9fj$ snipped-for-privacy@inews.gazeta.pl...
Też jestem po Łódzkiej szkole, może już nieco rozluźnionej, ale zawsze. Dzięki, bo przez pewien czas starałem się utrzymać jej poziom. Nie udało mi się :-(
Jasne. Wyobraź sobie że na uruchomieniu pieprznie sprzęgło w maszynie która jest nieco starsza od Ciebie. Masz takie wyjścia:
snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał(a): ..........................
Jak miło czytać takie teksty. Gratuluję uruchomienia. Kiedyś postawiono mi problem prewencyjnej naprawy stareńkiej ale jak jeszcze jarej sprężaki t łokowej, wielgachnej. Troche sie tłukła, ale troche. Nawet troszeczkę. Dorobimy panwie w łożyskowaniach i będzie na lata. Odmówiłem ! Szukałem dokumentacji. Maszyna cudza a fabryka zbombardowana w 44-tym. ( Nasi tam byli z wyprawą bombową kilka razy). Nie mają. Spaliło się co najważniejsze, archiwum. Wiedząc jak zachowują się łożyska, jak wiele doświadczenia włożyli konstruktorzy w zrobienie takiej maszynki a nie wiedząc jakie materiały ( tak, tak, to ważne) i jakie luzy na początku zapodali i jaką gęstość oleju, lepkość itp, zaleciłem trochę gęściejszy olej niż stosowany i _nie rozbierać maszyny_, bo nie złoży się do położeń jakie są teraz. Ustalone przez lata klapania. Pracowała jeszcze kilkanaście lat, do śmierci firmy. Różnie bywa w życiu inżyniera. Ale jak przejdzie dobrą szkołę to nie zadziera nosa, poradzi się tych co robią, wie co można czym i jak zrobić . Nie boi się maszyny. Konstruktor to takie stworzenie co musi umieć porachować, narysować i do tego wymyśleć takie, które da sie w konkretnych warunkach wykonać. Nie życzę nikomu przeżywaś chwil kiedy potrzeba podjąć w kilku sekundach decyzję widząc uginającą sie konstrukcję, spieprzamy czy "jechać dalej" bo jeszce jest jakiś zapasik bezpieczeństwa i ustrojstwo wytrzyma. Jak "staniemy" to ruszając zniszczymy konstrukcję. A poprawić pod obciążeniem nie można. Zagrzejesz przy spawaniu i bach,bach. Wtedy laptop nie pomoże. Wiedza i wyobraźnia, wyćwiczona, pozwala na podjęcie decyzji.
Pozdrawiam! W.Kr.
No to posłuchaj starego praktyka, to nieprawda że rysowanie jest najważniejsze. Właśnie to w tym wątku próbuję podkreślić któryś tam raz: Najwięcej na polibudach uczą rzeczy, które NIE SĄ NAJWAŻNIEJSZE. Jako inżynier mechanik możesz w pracy zajmować się bardzo wieloma rzeczami, od zarządzania procesami produkcyjnymi, przez utrzymanie ruchu, maintenance, projektowanie/konstruowanie, do rozwoju i badań, nie licząc jeszcze bardziej wyrafinowanych zadań naukowych. Gdzie chcesz zabłysnąć umiejętnością rysowania z garści i kogo chcesz tym zachwycić? Konrad
Użytkownik snipped-for-privacy@gmail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@v23g2000prn.googlegroups.com...
snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał(a): ..........................
Jak miło czytać takie teksty. Gratuluję uruchomienia.
Dzięki. Jak się kiedyś "odrobiło" mechaniczny, to z każdym się dogadasz. Tak przy okazji z praktyk PŁ: Grupa sudentów "pierwszoroczniaków" ale za dawnych czasów, odrabia "praktyki robotnicze". Mają zakopać kabel. Machają łopatami. Przechodzi babcia z wnuczkiem. Widząc "kwiat młodzierzy" (aby nie było że sobie jaja robię, na mój rocznik przyjmowali co czwartego), babcia rzecze do dziecka: "jak nie będziesz się uczył to będziesz kopał rów jak ci panowie!" Nie muszę mówić, że nawet majster nie był w stanie do końca dnia złapać lopaty/szpadla. Zrobiliśmy wtedy pierwszy raz wódeczkę w czasie pracy. Ani majster ani kierownik nie mieli z tym problemów. Wiem że to urosło doo "urban legend". Ale było.
Kiedyś postawiono mi problem prewencyjnej naprawy stareńkiej ale jak jeszcze jarej sprężaki t łokowej, wielgachnej. Troche sie tłukła, ale troche. Nawet troszeczkę. Dorobimy panwie w łożyskowaniach i będzie na lata. Odmówiłem ! Szukałem dokumentacji. Maszyna cudza a fabryka zbombardowana w 44-tym. ( Nasi tam byli z wyprawą bombową kilka razy). Nie mają. Spaliło się co najważniejsze, archiwum. Wiedząc jak zachowują się łożyska, jak wiele doświadczenia włożyli konstruktorzy w zrobienie takiej maszynki a nie wiedząc jakie materiały ( tak, tak, to ważne) i jakie luzy na początku zapodali i jaką gęstość oleju, lepkość itp, zaleciłem trochę gęściejszy olej niż stosowany i _nie rozbierać maszyny_, bo nie złoży się do położeń jakie są teraz. Ustalone przez lata klapania. Pracowała jeszcze kilkanaście lat, do śmierci firmy.
Miszczu. Sorki. Mówisz nie do mechanika, ale o dziwo - automatyka. Szacunek dla starej zasady inzyniera - nie swędzi nie drapać. Takie numery jak u Ciebie przeżywałem zawsze gdy robiliśmy automatykę w starej "fabryce". Identyfikacja obiektu: pytanie inzyniera:" To jak dawkujecie?" - Odpowiedź: zawór na szmatkę (była taka specjlnie podwiązana) i trzy ruch łopatą. A my prosto po szkole robiliśmy 8-(
Różnie bywa w życiu inżyniera. Ale jak przejdzie dobrą szkołę to nie zadziera nosa, poradzi się tych co robią, wie co można czym i jak zrobić . Nie boi się maszyny.
Majstrowie/majstrzy - wiedzą więcej o procesie produkcji niż ich przełożeni. Wrzucam tu kamyk do własnego ogródka.
Konstruktor to takie stworzenie co musi umieć porachować, narysować i do tego wymyśleć takie, które da sie w konkretnych warunkach wykonać.
Powiedziałbym inżynier. "Na sucho" to i dobry technik potrafi.
Nie życzę nikomu przeżywaś chwil kiedy potrzeba podjąć w kilku sekundach decyzję widząc uginającą sie konstrukcję, spieprzamy czy "jechać dalej" bo jeszce jest jakiś zapasik bezpieczeństwa i ustrojstwo wytrzyma. Jak "staniemy" to ruszając zniszczymy konstrukcję. A poprawić pod obciążeniem nie można. Zagrzejesz przy spawaniu i bach,bach.
Nie byłeś na uruchomieniu elektrociepłowni. żałuj. 3 miesiące mi się to śniło. Po każdym śnie musiałem lecieć do łazienki. Leciutki wirniczek wpada w drgania i pytanie: lepiej go wyłączyć, skończyć synchronizację? Na szczęście byłem tylko obserwatorem. Ale Inżynierowie musueli mieć jaja ze stali. (wielka litera zamierzona)
Wtedy laptop nie pomoże. Wiedza i wyobraźnia, wyćwiczona, pozwala na podjęcie decyzji.
Większość inżynierii to wyobrażnia i wyczucie. Plus doświadczenie. Niedawno pytałem jak zabezpieczyć hydrofor i inne odbiorniki przed zanikiem fazy (lub innym tp. uszkodzeniem). Rozwiązanie było na tyle proste, że powinienem sam na nie wpaść. Niestety kwestia skali. Dla przemysłu problem nie istnieje, dla domku jednorodzinnego.....
Na marginesie. "Mechanicy" mnie na tyle "przećwiczyli" że, choć policzyc nie umiem "instynktownie" wiem że konstrukcja jest bliska "załamaniu". Gdy byłem studentem, kląłem w żywy kamień. Teraz, wiem że mnie czegoś nauczyli. Powtarzam, ja automatyk, mechanicy nauczyli mnie patrzeć na konstrukcję. Nauczyli mnie rysować. Dajcie mi kawałek prostej listwy i ołówek, a z każdym tokarzem/frezarzem czymkolwiek innym się dogadam.
Z inżynierskim pozdrowieniem (uruchomiłem - teraz spijam "śmietankę") Przemek z lasu
snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał(a):
Spoko! Zaliczałem ! Wiem jak to wygląda. Wiem jak zwijają się i wtedy kiedy zespół wypada, kjiedy się młyn pali, i GPO albo PZ padnie. A stawiałeś kiedyś maszty- słupy na dachu budynku głównego ? A jak jeszcze projektanci kiwną się w obrachunkach a spec firma oszuka na profilu, to są dopiero "jaja". Było tak. Mam prawie ćwierć wieku zaliczone w tej branży. Od omal początku budowy do ...(ale to juz tylko na priv).
Pozdrowienia !!! W.Kr.
Użytkownik snipped-for-privacy@gmail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@50g2000hsm.googlegroups.com...
snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał(a):
Ja byłem wtedy studentem. Miałem gigantycznego srola w gaciach.
Nie robiłem. Nie zazdroszczę. A może lekko tak, wiesz tego czegoś co robi Inzyniera. (wielka litera zamierzona).
Lepiej nie.W dzisiejszych czasach możesz być posądzony o "przeciek". Ale mój priv znasz ;-)
Z inżynierskim pozdrowieniem Przemek z lasu
snipped-for-privacy@neostrada.pl napisał(a):
Z tym w "..." masz rację ! Czuj duch! A priv ? Zawsze można przez :" odpowiedz autorowi".
A tu ciekawe uwagi o kształceniu :
Pozdrowienia ! W.Kr. z okna nam widok na las.
Użytkownik snipped-for-privacy@gmail.com napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@57g2000hsv.googlegroups.com... A tu ciekawe uwagi o kształceniu :
Łał. To są jeszcze technika? W moim mieście polikwidowali większość. I są zdziwieni że nie ma kim robić! Pierwsze primo - władze powinny wiedzieć że wojen nie wygrywają generałowie, oficerowie - tylko sierżanci. W przemyśle potrzebnych jest 3-5 techników (dobrych) na jednego inżyniera. W przeciwnym wypadku (do którego dążymy) traci się konkurencyjność. Likwidacja średniego wykształcenia technicznego to głupota najczystszej wody. Czy trzeba inżyniera do składania komputera? Drugie primo - przedsiębiorcy! Narzekacie, że uczelnie wypuszczają inżynierów którzy niewiele (albo nic) nie umieją. Ilu studentów przyjęliście na praktyki? Ilu z nich te praktyki naprawdę odrobiło? Przecież wiadomo, że inżynier uczy się zawodu tak naprawdę na stanowisku pracy. Po szkole ma w głowie schematy, wzory, teorię. Ale nie widział tego w realu. Trzecie primo - w kształceniu inżyniera wystarczy 2 tygodnie praktyki! Ludzie! Więcej miałem w technikum. Może nie były najwyższych lotów, ale były! Nie byłem zwolennikiem praktyk robotniczych, ale jak uwalono "instalacyjne" to jęknąłem. Czwarte primo - studencie! Nikt za Ciebie się nie nauczy. Uczelnia może dać Ci ogólne przygotowanie do zawodu. Ale zawodu uczysz się w pracy. Znajdź sobie praktyki, takie jakie Ci odpowiadają. Może za marne pieniądze. Może nie pójdziesz z kolegami na piwo. Ale od Ciebie też bardzo dużo zależy. Nikt z uczelni nie siedzi w Twojej głowie i nie wie co naprawdę chciałbyś robić. Szukaj praktyk już na 3 roku, a nie dopiero dyplomowych. Na początku będziesz robił za "murzyna", ale czegoś się nauczysz. Generalnie nasz system szkolnictwa idzie w bardzo złym kierunku.
Pozdrawiam. Idę odstresować się przy piwku. Przemek z Lasu. PS. U mnie nie ma okna z którego nie widziałbym lasu. PPS. Łżę, jest. Zarosło bluszczem ;-) P.
A czy trzeba technika do skladania komputera albo do "produkcji" monitora LCD ?
A ile potrwa praktyka ? Miesiac ? To nic nie zmieni.
Czy przypadkiem nie jest to podobnie jak w calej EU ?
J.
"J.F." napisał(a):
Zmieni, o ile praktykant, obojetnie jakiego szczebla _będzie się chciał_ czegokolwiek dowiedzieć. Takiemu to miesiąc dobrze ukierunkowanej praktyki starczy, aby liznąć zawodu od drugiej strony. A leserom ( gatunek głównie występujący w przyrodzie ) i rok mało :|
snipped-for-privacy@o2.pl pisze:
Bo nikt na praktykach nie jest od wbijania leserowi wiedzy do glowy. Zeby sie czegos nauczyc to trzeba chciec po prostu :)
venioo napisał(a):
Obowiązku nie ma, ale siłą rzeczy - jeśli już mam praktykantów na głowie i daję im coś do roboty, muszę cokowiek pokazać i wytłumaczyć. Czasem trzeba pokazać, którą stroną trzymać śrubokręt :>
Dokładnie tak. Chociaż, z pamięci - w szkole i na studiach wyjątkowo mało kto z wykładowców wskazywał na istotę praktyk. Większość wolała zużywać kredę na tablicy.
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.