Kocańdy po prostu nie znałem, a w szkole wydymałkę miałem u wyjątkowo niesympatycznego antytalenta dydaktycznego który w życiu nikogo niczego nie nauczył. A tu mam tą Bannantine, nigdy nie widziałem prostszym i bardziej zwięzłym językiem napisanej książki. Jeden przykład: wszyscy rysują wykresy np S-n takie same, czyli pojedyncza linia w skali lin-log, czasem dwie z jakimś lakonicznym dopiskiem że ta to dla materiałów takich a tamta dla śmakich. A Bannantine ma te wykresy upstrzone punktami z rzeczywistymi pomiarami, bo ona naprawdę trochę popracowała, żeby książkę napisać. Nawet grubaśna cegła wydana przez ASM w wielu miejscach ma odnośnik literaturowy do tej pozycji.