Winda,dźwig - zabezpieczenia

Czy windy osobowe mają jakieś zabezbieczenie kabiny przed "spadkiem swobodnym" - coś redukującego prędkość swobodnego zjazdu kabiny? Pewnie jakiś rodzaj hamulca jest na silniku ograniczający prędkość, a coś na rolkach kabiny na wypadek zerwania lin nośnych?

Reply to
Piotr [trzykoty
Loading thread data ...

Użytkownik "Piotr [trzykoty]" <trzykoty[usunTo]@o2.pl> napisał w wiadomości news:fs8kgr$dhl$ snipped-for-privacy@nemesis.news.neostrada.pl...

Bywają różne rozwiązania, ale generalnie przy klasycznym kabiny osobowe mają osobne hamulce bezwładnościowe niezależne od lin nośnych pracujące na zasadzie zbliżonej do pasów bezpieczeństwa. Dodatkowa linka w wypadku zwiększenia prędkości ponad założone jest przyhamowywana i w ten sposób wciska klin samohamowny pomiędzy kabinę a szynę stalową biegnącą pionowo. To zatrzymuje kabinę.

Poza tym zdecydowana większość dźwigów osobowych (znam jeden wyjątek w Polsce i do dziś nie mogę wyjść z podziwu, jak ktoś w UDT to zatwierdził do użytku) posiada więcej niż jedną linę nośną kabiny i wydłużenie się którejkolwiek z nich powyżej zadanej długości (więc w szczególności urwanie, choć lina z reguły nie pęka na całym przekroju w jednym momencie, ale wcześniej się znacząco wydłuża) powoduje zadziałanie elementów alarmowych i unieruchomiła kabibinę. Tych lin bywa 4 lub więcej. Biorąc pod uwagę współczynnik bezpieczeństwa każda z nich generalnie jest w stanie utrzymać kabinę sama.

Niezależnie od tych zabezpieczeń, windy mają zabezpieczenia przeciwko zanikowi napięcia polegające na tym, że szeregowo z zasilaniem silnika jest włączany taki siłownik elektryczny, który w chwili podania napięcia na silnik jednocześnie odhamowuje wał. Gdy wyłącza się silnik albo nagle zanika napięcie elektryczne (jakaś awaria) sprężyny (dwie przeciwzwite współosiowe, by pęknięcie jednej nie wyłączyło urządzenia) powodują zahamowanie wału.

Niezależnie od powyższego w dźwigu jest przeciwwaga która jest cięższa od kabiny, więc gdyby nawet te wszystkie opisane urządzenia nie zadziałały, to o ile tylko nie ulegną zerwaniu wszystkie liny, to uwolniona kabina ... pojedzie do góry, a nie na dół.

Ostatnim już zabezpieczeniem są bufory (coś na wzór kolejowych) na dnie szybu, które jakby co mają złagodzić uderzenie. Przy czym raczej nie zahamują swobodnie spadającej kabiny, ale mogą ją zatrzymać bezpiecznie dla pasażerów w wypadku niezadziałania krańcówki końca drogi albo zniszczenia wszystkich zabezpieczeń i powolnym opadaniu przeciążonej ponad masę przeciwwagi kabiny.

Opisałem taką klasyczną windę starszego typu. W nowszych bywają oczywiście odmienne rozwiązania, ale zawsze są to wielostopniowe zabezpieczenia w zasadzie teoretycznie wykluczające możliwość upadku kabiny. By mogło dojść do takiego zdarzenia trzeba by celowym działaniem wyeliminować wszystkie kolejne zabezpieczenia co wymaga wiedzy fachowej, choć teoretycznie oczywiście jest możliwe. Musi być możliwe obejście tych zabezpieczeń choćby po to, by po uszkodzeniu ściągnąć kabinę do któryś drzwi w celu ewakuacji pasażerów.

Reply to
Robert Tomasik

On Mon, 24 Mar 2008 17:16:27 +0100, "Piotr [trzykoty]"

To juz przeciez Otis wymyslil sto lat temu ..

J.

Reply to
J.F.

150...

MJ

Reply to
Michal Jankowski

"Robert Tomasik" snipped-for-privacy@gazeta.pl wrote

To jest przy każdej rolce? Na jakiej zasadzie i jak identyfikowane jest przekroczenie prędkości/przyspieszenia granicznego?

Tak się zastanawiam, bo jakiś czas temu czytałem gdzieś w gazecie o zaniedbanych windach itp. i pewnej awarii. Pasażerka windy opisywała to właśnie tak jakby winda swobodnie spadała czymś jednak hamowana. Ostatecznie kabina uderzyła w dolne bufory, osobie nic groźnego się nie stało. Winda raczej starego typu. I właśnie - co mogło rzeczywiście się wydarzyć z tym dźwigiem?

Reply to
Piotr [trzykoty

Użytkownik "Piotr [trzykoty]" <trzykoty_WYTNIJ snipped-for-privacy@o2.pl napisał w wiadomości news:fsa9qv$j7m$ snipped-for-privacy@z-news.pwr.wroc.pl...

Są jeszcze windy typu "pater noster"... Nie mogą spaść :-)

Pozdrowienia. Krzysztof z Tychów.

Reply to
Krzysztof Tabaczynski

Użytkownik "Piotr [trzykoty]" <trzykoty_WYTNIJ snipped-for-privacy@o2.pl napisał w wiadomości news:fsa9qv$j7m$ snipped-for-privacy@z-news.pwr.wroc.pl...

Najprostsze rozwiązanie, to kopia bezwładnościowych pasów bezpieczeństwa. Dokąd rolka, przez którą jest przewleczona linka kontrolna, się kręci powoli, dotąd wszystko działa. Jeśli z jakiegoś powodu szarpniesz (na przykład urwą się liny), to rolka przyblokowuje linkę, która z kolei pociąga do góry samohamowny klin.

Nie, w takim wypadku dochodzi zawsze do zahamowana kabiny i jej odblokowanie, to dość poważna operacja. Musisz kabinę szarpnąć do góry. Tak jest skonstruowany ten mechanizm, że się nie może ślizgać, a przynajmniej ja nie słyszałem o takiej możliwości.

Jeśli winda "spadała" z jedną pasażerką, to nie ma silnych i była napędzana silnikiem (pisałem juz o przeciwwadze). Gdybym miał zająć stanowisko tylko na podstawie tego opisu, to moim zdaniem winę ponosi sterowanie elektryczne, które nie zatrzymało kabiny na końcu toru. W starszych typach wind jest to sterowane krzywkowo. Na kabinie masz taką skośną płytkę. Jadąc na dół przerzuca takie wahliwe wihajstry w jedną stronę, a ku górze w drugą. Jak taki wihajster wysiadł, to winda "nie zorientowała się", że minęła ostatni przystanek. Za moją tezą przemawia to "hamowanie" w opisie. Silniki wind są dwustopniowe. Tuż przed przystankiem krańcówka zwalnia silnik, by nie było raptownego hamowania. Wygląda na to, ze zadziałała krańcówka przyhamowywania, ale nie zadziałała ta powodująca zatrzymanie.

Reply to
Robert Tomasik

Uzytkownik "Robert Tomasik" napisal...

A te starsze typy wind (np. takie jak w typowych polskich wiezowcach z lat

70) mialy jakas elektronike, czy cale sterowanie bylo elektromechaniczne?

Jakiej mocy sa to silniki (w windach jak wczesniej bylo wspomniane) i jak realizowane sa te 2stopnie?

Pozdrawiam marvin

Reply to
marvin

Użytkownik "marvin" snipped-for-privacy@wp.pl napisał w wiadomości news:fsbgsv$21h$ snipped-for-privacy@mx1.internetia.pl...

Do początku lat 90-tych raczej elektroniki się nie spotykało. Później przestałem się tym zagadnieniem zajmować zawodowo, toteż nie chcę szerzyć herezji i pisać w powietrza. Ale WYDAJE MI SIĘ, że sterowanie elektroniczne jest tylko pomocnicze, natomiast główne elementy wykonawcze chyba są nadal elektromechaniczne. Przede wszystkim tam są dość duże prądy chwilowe - co chwilę jest rozruch - no i warunki pracy nie najlepsze dla elektroniki. Ale nie zdziwię się, jeśli ktoś, kto ma obecnie dostęp do nowinek zaprzeczy.

To są specjalne silniki dźwignicowe. Ich "specjalność" polega na tym, że nie można ich stosować do pracy ciągłej, bo się popalą. One są liczone na ileś tam procent czasu pracy (są specjalne tabele). Od natężenia ruchu oraz zamierzonej prędkości ruchu zależy owa moc silnika. Nie potrafię Ci podać konkretnych warunków, bo po prostu trzeba by było to dobrać. W zależności od parametrów, to może być 2 kW, albo 10kW.

Najprostszym sposobem rozruchu jest przełącznik "gwiazda / trójkąt", ale elektrotechnika zna inne sposoby tego regulowania. W każdym razie w znanych mi wypadkach jest to realizowane elektrycznie, a nie przez jakieś zmienne przekładnie.

Reply to
Robert Tomasik

Robert Tomasik snipped-for-privacy@gazeta.pl napisał(a):

Ekstremalna winda w budynku Taipei 101 wygląda tak:

formatting link
wieżowce mają montowane dosyć ciekawe urządzenia :)
formatting link

Reply to
WM

Elektronika zrobila olbrzymi postep i tam gdzie 10 lat temu miala ciezko, tam dzis jest falownik. Oczywiscie ogolnie pisze, jak ktos ma opracowane dobre sterowanie sprawdzone przez dziesieciolecia, to po co ma zmieniac .. a jednak falownikow coraz wiecej.

Sama logika sterujaca to chyba juz dosc dawno sie zelektronizowala - takie czasy ze taniej dwa mikroprocesory niz skomplikowany sterownik elektromechaniczny.

W biurowcu moze byc blizej 100% :-)

Dzis na pewno by dali falownik zamiast skomplikowanej przekladni.

Mozesz jeszcze nawinac silnik na kilka biegunow - a tak mi sie wydaje ze nasze stare windy to "w pol pietra" przechodzily na wolniejszy bieg.

J.

Reply to
J.F.

Wtedy to z elektroniki co najwyzej pare diod mialoby sens.

J.

Reply to
J.F.

"Robert Tomasik" snipped-for-privacy@gazeta.pl wrote

Tzn. zwalnia jeden stopień, redukując prędkość obrotową?

Załóżmy, że winda z pasażerem jedzie w górę. Ciężar przeciwwagi jest większy niż masa kabiny z osobą(?), a więc i tak działa siła ku górze oprócz silnika. Wobec tego w jaki sposób kabina hamuje, jeśli nawet po wyłączeniu silnika jest ciągnięta w góre przeciwwagą?

Reply to
Piotr [trzykoty

marvin pisze:

Indukcyjny silnik dwubiegowy (z przełączalną ilością biegunów). U mnie w akademiku do 6 osobowego pudła na 8 pięter był chyba 5kW.

ciągle takie robią:

formatting link
źwigów-osobowych-i-osobowo-towarowych/ A tu masz ciekawostkę
formatting link

Reply to
PH

przypomniała mi się anegdota o murarzu co wciąga cegły w beczce za pomocą liny i bloczka:) analogicznie przeciwwaga spadając swobodnie, wciąga kabinę na samą górę, roztrzaskuje się na dole, po czym kabina już bez przeciwwagi spokojnie spada na dół dostarczając niesamowitych wrażeń:) czysto hipotetycznie jest takie coś możliwe?

pozdrawiam Rafał

Reply to
Rafal Mola

Przy odpowiednio zlej konstrucji .. tak :-)

J.

Reply to
J.F.

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.