Akumulatory 18650

W dniu 2015-08-22 o 08:15, WM pisze:

Nie to bezpieczne, co bezpieczne, ale to, co ma papier. Jacek

Reply to
Jacek
Loading thread data ...

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 10:57:34 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Nie wiem jak wyglądają moduły zgodności w dyrektywach którymi się nie zajmuję, może i przy wkrętarce nie ma JN, ale domyślam się że jak pod CE jest czterocyfrowy numerek, to JN była (kwestia w jakim zakresie). Na moim gejfonie jest 0682, czyli jakiś Cetecom.

Pytasz po co się wprowadza zmiany konstrukcyjne/materiałowe w produkcie? Poważnie nie wiesz?

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 12:02:12 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Nie ma czegoś takiego jak docelowa wersja. Co partia to może być inny poddostawca, a poddostawca wcale nie musi być producentem, tylko handlowcem, który bierze towar z przypadkowego źródła, które akurat wychodzi taniej. Mało tego, samo urządzenie jest produkowane (składane z komponentów) przez jakąś przypadkową fabrykę, może i co partię inną. Zamawiający tylko przysyła wzór naklejki ze swoim logo. Za tydzień to samo urządzenie będzie się nazywać już inaczej. Dwudziesty pierwszy wiek, panie!

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 13:30:54 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Czy to jest działanie celowe, czy "tak wyjszło" to nie ma większego znaczenia. To tylko ludzie, zawsze trzeba przewidzieć co spieprzą i się na taka okoliczność zabezpieczyć.

Konstruktor robi rysunki, schematy, specyfikacje czy co tam trzeba, a potem kontrolerzy sprawdzają czy wszystko jest w rzeczywistości takie jak w tych rysunkach. Jak jest niezgodne, to piszą raport niezgodności który trafia do odpowiednich ludzi, którzy mają podjąć decyzję czy można to tak puścić, czy trzeba naprawić, czy złomować itd. To cały mechanizm, na każdym kroku coś ktoś może przegapić, zignorować, odpuścić, przymknąć oko itd. To cała sztuka, żeby to działało. Kombinacja marchewki i kija, jak wszędzie. Jeśli gdzieś nie działa kontrola łańcucha dostaw, to znaczy że prawdopodobnie cała nie działa. Akurat wyszło na tym na czym wyszło, ale za tydzień wyjdzie na czym innym, za dwa na czymś jeszcze innym.

No przeciez nie wychodzą. Ja mam wokół siebie notorycznie jakiś audyt. Od klientów, od autoryzowanych agencji, od rządu, od naszych ludzi z działu, od naszych ludzi z centrali. Kręcą się jakieś typy których w życiu nie widziałem, nawet się nie przedstawiają. Ktoś ich wpuścił, znaczy po coś tu są. Tak samo nasi ludzie śmigają po naszych poddostawcach. Albo oficjalny audyt, czyli ktoś z jakości, albo ludzie od konkretnego projektu, jadą do dostawców węszyć co oni tam spieprzyli i się nie przyznali, a nuż kogoś się da złapać na kary umowne. W większych projektach typu budowa statku w stoczni albo obiektu przemysłowego, wysyła się kilku ludzi którzy siedzą tam na zmiany 24/7 i patrzą ludziom na ręce, zaglądaja w papiery itd. To jest normalne. Ja jestem konstruktorem, więc mam to gdzieś, ale jak nie było kogo wysłać to i mnie czasami z łapanki wysyłano na takie audyty do dostawców. Latasz i patrzysz co kto robi źle, a wieczorem piszesz raport, niech ktoś tam czyta i się martwi co z tym robić. Taka praca.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 15:37:01 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Konstruktor ma napisać specyfikację. Co to ma być, jak sprawdzić czy jest dobre. Jeśli trzeba, to ma wymyślić program badań, żeby dany materiał/komponent zakwalifikować.

Jak klient bogaty, to wkładasz te wszystkie koszty w jego cenę. Tak juz jest, że te wszystkie procedury kosztuja kupę szmalu. Potem polska autostrada wychodzi kilka razy drożej niż jakaś inna, a wygląda tak samo. Jak tak miało być, to tak wyszło :-)

Nie, ale chcę widzieć jego listę zakwalifikowanych dostawców, procedurę kwalifikacji dostawcy, zapisy z jego audytów, zapisy z rozstrzygania niezgodności, raporty z kontroli jakości podpisane przez kontrolerów, karty obiegowe komponentów itd. Bardzo łatwo jest wykryć w tych papierach lipę, naprawdę nie trzeba się wysilać. Tylko trzeba nie być infantylną tipsiarą z telezakupów.

Potem coś wybuchnie, narobi sodomy, ludzi pozabija, a prokurator spyta co zrobiłem żeby temu zapobiec. Proszę bardzo: wszystko co było możliwe, tu są papiery.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 17:06:03 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Nie wierzę że każdy zrobił wszystko co do niego należało, a wyszło źle. Zawsze przyczyna jest w czyimś zaniechaniu, błędzie, lub umyślnym działaniu. Choćby w złej organizacji procesu, bo ktoś nie wiedział tego co miał wiedzieć.

No wiadomo że działalnośc charytatywna to nie ten adres.

Że procedury pisał ktoś komu nie zależalo na oszczędzaniu pieniędzy. Sobie z gardła nie wyrywał.

No, powodzenia.

Zawsze można liczyć na szczęście. Niektórym sie udaje nawet.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu poniedziałek, 24 sierpnia 2015 18:56:37 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Nie jest prosto. Jakby było prosto to każdy badylarz by był Alstomem czy Fosterem. Ja ci tu tołkuję prostym językiem, ale diabeł siedzi w szczegółach.

A nie wyobraziłeś sobie że jakiś dyrektorciu mógł chcieć zabłysnąć i zrobił fikcyjny rozwój fikcyjnego projektu? Przekonał firmę że ma gotowe rozwiązanie, podczas gdy to w rzeczywistości nie działało? To się w dużych firmach zdarza nagminnie. Kilka dni temu zrobiłem FMEA projektu, który firma już zaczęła oferować klientom. Na szczęście jeszcze nie przyszło żadne zamówienie, bo jak się przyjrzałem co tam jest zrobione a co nie, to wyszło że projekt jest tak naprawdę w proszku i jeszcze rok albo dwa zajmie jego wykończenie. Żeby duża firma organizacyjnie radziła sobie z nierzetelnością własnych pracowników, musi wkładać mnóstwo wysiłku w cały proces. Firma Mesel i Młotek nie musi, bo szef płaci ludziom za to co sam widzi że zrobili. Ja pracuję w firmie która ma 18 tysięcy pracowników, a kto jest właścicielem akcji piorun wie. Weź to upilnuj.

Skąd wiesz że nie wiedzą? Raczej pomyśl ile ludzi musi wiedzieć żeby problem można było uznać za rozwiązany. I czy sama czyjaś wiedza wystarcza żeby problem był rozwiązany. Kiedyś przyszedłem pierwszy dzień do nowej pracy. Dali mi coś do przejrzenia, żebym się nie nudził. Jakieś obliczenia z jakiegoś projektu. Znalazłem poważny błąd, wynikający z niepoprawnej interpretacji przepisów. Z powodu remontu chwilowo siedziałem przy jednym biurku z dyrektorem działu inżynierii, dokładnie z człowiekem który powinien o tym się dowiedzieć. A że siedziałem twarzą w twarz, to mówię: nie możemy tak robić, to jest niezgodne z przepisami. Pokazuję mu te przepisy, palcem: o tu jest tak, a my robimy śmak. On przyjął to jako ciekawostkę przyrodniczą, że newcomer może mieć swoje zdanie, inne niż ogólnie przyjęte od lat, ale jak to Anglik, grzecznie zignorował. Od lat inspektor (zawsze ten sam) to odbierał, nigdy nie miał zastrzeżeń. Po kilku latach przyszedł inny inspektor i to zakwestionował. Firma straciła certyfikat, odrobienie go trwało kilka miesięcy, iluś tam klientów odwołało zamówienia, iluś tam otrzymało swój sprzęt z opóźnieniem (kary umowne, a jakże). Kosztowało to firmę 20 milionów funtów. Jak myślisz, "wiedzieli" czy "nie wiedzieli" jak problem rozwiązać? Ktoś tam wiedział, ktoś tam uznał że problemu nie ma w ogóle, a cała reszta nie wiedziała ossochosi.

Wytłumacz mi, zakładając że pieniądze nie zostały zwyczajnie rozkradzione, jak to się stało że zbudowano te drogi drożej i jednocześnie gorzej niż w innych krajach. Koszty pracy? Materiały? Czy może jednak procedury formalne? Jak to się stało że nikt nie był w stanie zaoferować ceny niższej niż w innych krajach? Chińczycy jak zrobili rachunki, to uciekli, bo im wyszło że nawet przy wysokiej cenie (najniższej, ale i tak wysokiej) im się budżet nie spiął.

Teraz czytają normy? A przedtem co czytali? Fakt?

Reply to
Konrad Anikiel

Dnia Mon, 24 Aug 2015 11:11:29 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

Ale ktorego projektu - 787 w calosci czy baterii il-ion do niego ?

787 lata, certyfikacje rozne przeszedl, wiec chyba jest dobry. Czy podejrzewasz, ze np odkryli ze im skrzydla pekaja, wiec uziemili pod pozorem baterii ?

Bo oczywiscie baterie/systemy elektryczne mogly byc niedopracowane, ale ja tego umyslnym dzialaniem nie nazwe. Chyba, ze masz na mysli umyslne wypuszczenie przed dopracowaniem ... no, to sie moze w glowie dyrektora zalegnac ... ale potem powinien szybko dopracowywac.

Tylko sie dziwie, ze z takimi doswiadczeniami, zdajesz sie pokladac wiare w magiczna moc certyfikatow, procedur, analiz itp. Chyba, ze Cie zle rozumiem, i to nie jest wiara w to, ze certyfikat zapewni dzialanie, tylko w to, ze w razie wypadku jest znakomitym dupochronem.

W firmie z 18 pracownikami tez sie zdarza - szef stale nie patrzy, o spoznienie ma pretensje, wiec byle fuszerke zamaskowac :-)

No to wracamy do umyslnosci - komu zalezy, zeby 787 nie latal i dlaczego ? Prezesowi Boeinga chyba nie, wiec powinien naciskac, aby jednak latal.

Ale jak juz inny inspektor przyszedl, to chyba jednak szybko rzucono sie na obliczenia i wiadomo bylo co zmienic. Nawet jesli o twojej uwadze zapomniano, to inspektor wyraznie pokazal co jest zle.

Gorzej jak sie zapala czy peka i nie wiadomo dlaczego. (*) Komu moze zalezec, zeby dalej nie wiedziano dlaczego ?

Jesli chodzi o cene, to chyba odpowiedzialem - przetarg. Oglaszasz na cala Unie, otwierasz oferty - jest 20mln/km, jest 15, jest 12. Wybierasz te 12mln ... i czyja to jest wina, ze w innych krajach sa oferty za 10 i 11, a u nas nie ? Ma urzednik przetarg uniewaznic i nowy oglosic, bo mu sie wydaje, ze powinno byc taniej ?

Skad sie to bierze - nie wiem. Koszta pracy powinny byc nizsze. Firmy zbyt pazerne, konkurencja za mala, czy wszyscy wiedza, ze trzeba

10% dla ministra zarezerwowac ? Dosc, ze tanszych ofert nie ma. Przymusu dawania tanszej oferty tez nie ma, chce sobie np Mota zaoferowac 13, to oferuje, nawet jesli w Niemczech oferuje 10.

Spytaj sie gdzies u siebie czemu do Polski ofert nie skladaja, albo skladaja drozsze. A moze decyduja wymogi dodatkowe, ktorych nie ma na zachodzie, czy wysoki koszt kredytu?

Czasem bywa, ze najtansza oferta nie wygrywa, bo sie ja odrzuca. Ale czy to z winy urzednikow ?

Co mnie zastanawia - ze przetargi wygrane u szczytu hossy w 2007/8, a realizowane w pozniejszym kryzysie, zamiast tansze to doprowadzily wykonawcow do bankructwa. Tak bardzo im te materialy kradli ?

Czy te autostrady gorsze ... hm, chyba nie. Na razie wydaja sie dobre. Gdzies tam byl watek, jak to wykonawca ... chyba A4 mial klopoty z nadzorem o zbyt slaby beton. Jak media donosily - beton byl slabszy niz w wymaganiach, ale i tak mocniejszy niz stosowany na zachodzie.

A i urzednicy sie bronia:

formatting link
Jesli sie nie pokaze - most okazal sie drozszy niz w kosztorysie projektowym. Teraz inwestor domaga sie odszkodowania od projektanta, bo ten przewidzial za malo stali w zbrojeniu. Wykonawca to poprawil w projekcie wykonawczym, ale koszt wyszedl wiekszy.

O Chinczykach to legendy krazyly, ale ja ich nie widzialem, to nie bede plotek powtarzal.

Jakos tak. A moment - wczesniej ich odbiorca kontrolowal, tzn produkty, teraz odbiorca chce sie od tego uwolnic, wiec maja sie sami kontrolowac. No i musza wiedziec jak :-)

J.

Reply to
J.F.

Dnia Tue, 25 Aug 2015 00:12:54 +0200, yabba napisał(a):

Prawo przewiduje mozliwosc placenia bezposrednio podwykonawcy, no ale przeciez nie wszystkim. I o ile ja pamietam, to taki DSS zaliczyl zostal w koncu generalnym wykonawca, a i tak zaliczyl wtope.

Ja tam nie wiem, ale sa jakies referencje wymagane, lista wykonanych zamowien, to chyba nie mozna tak w kazdej inwestycji bankrutowac.

J.

Reply to
J.F.

Dnia Thu, 20 Aug 2015 08:26:50 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):

Do Panasonicow mam uraz. Ale teraz juz troche lat minelo, moze juz nieuzasadniony.

J.

Reply to
J.F.

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.