szukam kogos kto za kase rozwiaze mi kilkanascie zadan z silnikow elektrycznych
bo juz od 3 tygodni siedze w domu sam i proboje cos ruszyc ale to dla mnie za
ciezkie niestety....
pozdr.
Heterodon
Dnia 2005-04-27 19:32, Użytkownik DanielT napisał:
Zakładając że są to zadania na zaliczenie ćwiczeń, projektów czy innych
zajęć (a tak przypuszczam) to z prostej przyczyny - ten kto je dostał ma
je wykonać samodzielnie. Jeżeli przedstawi prowadzącemu zajęcia zadania
rozwiązane przez kogoś innego to dokonuje oszustwa. A świadoma pomoc w
oszustwie też jest oszustwem.
A jesli przeanalizuje te zadania i przez to nauczy sie je rozwiazywac, a tym
samym zrozumie temat i bedzie w stanie samodzielnie rozwiazywac zadania w
przyszlosci?
Dnia 2005-04-28 00:01, Użytkownik Silver napisał:
To powinien napisać "szukam kogoś kto pomoże mi rozwiązać zadania i
wytłumaczy jak je zrobić" a nie (cytat) "szukam kogos kto za kase
rozwiaze mi kilkanascie zadan z silnikow elektrycznych
bo juz od 3 tygodni siedze w domu sam i proboje cos ruszyc ale to dla
mnie za ciezkie niestety...." - to zupełnie dwie różne sprawy. Z postu
inicjującego wątek bije podejście na zasadzie "nie potrafię zrobić to
zapłacę i będę miał zrobione".
Trochę uczulony na takie podejście jestem, regularnie studenci przynoszą
mi projekty zrobione poprawnie a na pytanie "skąd się to wzięło, jak to
było robione" odpowiedzi udzielić nie potrafią.
to co - napisalem inaczej i juz mi moze nikt nie pomoze ? w kazdym razie za
Panska pomoc dziekuje. gwoli wyjasnienia:
mamy same laboratorium na ktorym mierzy sie napiecia/obroty/moce silnikow i
patrzy sie na nie jak pracuja - ZERO CWICZEN RACHUNKOWYCH. wiec jakim cudem mam
umiec rozwiazywac zadania; nawet jak kolosy teoretyczne z budowy i zasady
dzialania danego silnika zdaje. moze jestem debilem ze siedze juz 3ci tydzien
nad tym i niestety nic nie moge wymyslec - ale przez to nie zamierzam nie zdac
tego przedmiotu i zalamywac rak. ciekawe jakby sie zachowywal Pan, gdyby nigdy
wczesniej w zyciu nie mial do czynienia z silnikami a teraz przez 2-3 miesiace
musial to nadrobic szybko noi nauczyc sie rozwiazywac zadan. tylko prosze mi nie
mowic, ze trzeba bylo nie isc na takie-a-takie studia bo jeszcze nie wiedzialem
co mnie czeka - a przez jeden beznadziejny przemiot (z moze jego beznadziejna
forma prowadzenia) nie bede rezygnowal z uczelni. bo potem czekaja mnie o wiele
ciekawsze rzeczy - jak mniemam. a zadania to mam z egzaminow z poprzednich lat
bo tam sa tekstowe. nie wiem jaki sens ma taki przedmiot bez cwiczen
rachunkowych ale tego przeciez nie zmienie. pomysle, ze co roku zdaje TO duzo
takich osob jak ja i to mnie wzmocni.
no nic... bedziemy z kolegami szukac dalej pomocnej dloni...
nie pozdrawiam
heterodon
U¿ytkownik "Heterodon" snipped-for-privacy@op.pl napisa³ w wiadomo¶ci
news: snipped-for-privacy@newsgate.onet.pl...
A mo¿e jednak usprawiedliwiania siê, co?
Ja bym kupi³ zadania, a jak bym nie mia³ na to pieniêdzy to bym napad³
jak±¶ staruszkê.
Szykuj pieni±dze na p³acenie za robienie projektów z tych "ciekawszych
rzeczy". Jak bêdziesz mia³ szczêscie mo¿e uda Ci siê ukoñczyæ studia i
nic siê nie nauczyæ.
Kurcze, to jest my¶l... wszyscy kradn± to mo¿e ja te¿? Tyle fajnych
rzeczy w sklepach... Gorzej jak siê trafi jaki¶ uczciwy, bo bêdziesz
musia³ go pobiæ za to, ¿e jest wyrzutem sumienia.
Mo¿e kto¶ z kadry nauczycielskiej (no chyba, ¿e to same mato³y które
upodoba³y sobie znêcanie siê nad studentami)
Takowo¿
Ja przepraszam wszystich, ¿e rozwijam taki temat (zwykle tego nie robiê)
ale ju¿ mi siê flaki zagotowa³y. ¯e te¿ takie rzeczy trzeba t³umaczyæ...
(o tempora i tak dalej)
Pozdrawiam (innych) Kimbar
Skoro sa kolosy, to byl wyklad. Do wykladu byla literatura.
Niewykluczone.
No coz - podeslij tu jedno zadanie i napisz jak probowales zastosowac
wiedze wyniesiona z wykladow ..
Hm - na tym studia polegaja - wyklad z nowej wiedzy, cwiczenia, 3
miesiace i egzamin :-)
Szkola zreszta tez :-)
J.
Teoretycznie tak. Jeżeli jednak prowadzący daje zadania
( co sprawdziłem na własnej skórze ) które zwyczajnie
rozwiązania nie mają (ponieważ sam prowadzący jest
w temacie niewiele mądrzejszy od przeciętnego studenta)
to co za różnica, czy oszuka się wstawiając rozwiązania
na oko samemu, czy zrobi to ktoś inny ?
I tak projekt jest o kant ... rozbić, a punkty lecą.
Prowadzącego się przecież nie zmieni.
Grunt, to żeby sam siebie nie oszukał - a wiarygodniej
ocenie poziomu własnych umiejętnosci specjalista
(choćby i z zewnątrz, jeśli na zajęciach się nie udało)
się bardzo przydaje.
Pozdrawiam, Antey
Dnia 2005-04-28 13:06, Użytkownik Antey napisał:
A nie warto wykazać prowadzącemu że czegoś w temacie zadania brakuje?
Parę razy mi się zdarzyło i dobrze na tym wyszedłem - po prostu
prowadzący zapomniał coś podać z danych wejściowych.
Teoretycznie... patrz poniżej.
To już indywidualna kwestia zasobności kieszeni studenta
i aktualnego cennika kursów powtórkowych / urlopów itp :OD
No większość _dobrych_ nauczycieli docenia fakt, że najwyraźniej
student myśli i stara się coś zrobić. Ba, nawet się niektórzy
potrafią ucieszyć.
Problem pojawia się wtedy, gdy sam prowadzący w temacie
wie niewiele więcej od większości własnych studentów,
a co gorsza nawet do siebie tej myśli nie dopuszcza.
Wykazanie takiemu że się myli to praktycznie podpisanie
wyroku na siebie a przy okazji samemu można niejedną etykietkę
zarobić... co gorsza, przy prowadzącym który sam niczego
nie umie, ani nie potrafi (siłą rzeczy) nauczyć, nawet często
może nie być podstaw do ubiegania się o egzamin komisyjny,
a co dopiero mówić o jego zdaniu.
Aczkolwiek oszustwa nie pochwalam, to mogę stwierdzić,
że w wielu przypadkach oszutów kreuje się na siłę - gdyż
innego wyjścia po prostu nie ma.
Pozdrawiam, Antey
Z wyciêt± czê¶ci± siê zgadzam, ale akurat sprawa przeprowadzenia
egzaminu komisyjnego ma³o od wyk³adowcy zale¿y, to siê rozpatruje
szczebel albo czasami nawet dwa wy¿ej. Poza tym do egzaminu
komisyjnego musz± byæ naprawdê _mocne_ podstawy, to z ca³±
pewno¶ci± _nie jest_ drugi termin egzaminu poprawkowego.
Przypuszczam, ¿e nie doceniasz tego, jak± maszyneriê uruchamia
"komis".
Pozdrawiam
Piotr Wyderski
Których w omawianym przypadku zwyczajnie zdobyć nie sposób.
Trzeba bowiem wykazać, że prowadzący niesprawiedliwie ocenił
dorobek studenta - co jest wykluczone, kiedy tego dorobku
nie ma, gdyż z uwagi na zerowe wsparcie student zwyczajnie
nie jest w stanie nic wykonać. Fakt, to wyszłoby na egzaminie
- ale do licha, tutaj jest przyjmowane za pewnik. I być może
pojawienie się takich podań od kilku grup dałoby komuś do myślenia.
Kiedyś szykowałem się na coś podobnego.
Hm...3-4 osobowa komisja, egzmin w ciągu bodaj 2 dni
od decyzji dziekana...nie wyglądało to zbyt imponująco,
że tak powiem, aczkowlwiek mogę się mylić.
Pozdrawiam, Antey
Dlaczego? Nale¿y opisaæ w podaniu w³a¶nie to, co by³o
wspomniane w innym liscie: ¿e przebieg zajêæ dydaktycznych
tego æwiczeniowca nie pokrywa siê z programem przewidzianym
przez wyk³adowcê i nie umo¿liwia odpowiedniego przygotowania
siê do egzaminu.
Tylko ja mówi±c szczerze nie dowierzam w wy³±czn± winê tego
æwiczeniowca, bo istniej± przewidziane zwyk³ym trybem ¶rodki
wsparcia studenta:
1. Cotygodniowe konsultacje u æwiczeniowca;
2. Cotygodniowe konsultacje u wyk³adowcy;
3. Grzeczne zwrócenie uwagi æwiczeniowcowi na nieprawid³owo¶ci
w rozmowie przywatnej z przedstawicielami grupy;
4. Je¶li nie zadzia³a 3, to rozmowa z wyk³adowc±;
5. Poinformowanie dziekana o nieprawid³owo¶ciach.
Ciekaw jestem, które z nich zosta³y wykorzystane, idê o zak³ad,
¿e ¿adne, nawet dwa pierwsze. Poza tym na porz±dnych wydzia³ach
istnieje mechanizm anonimowej oceny prowadz±cych przez studentów,
wiêc w razie wiêkszych wpadek taki æwiczeniowiec d³ugo by siê
nie nacieszy³ prowadzeniem danych zajêæ. To naprawdê dzia³a,
raz sam przyczyni³em siê do odsuniêcia od prowadzenia zajêæ
przychodz±cego z zewn±trz æwiczeniowca-alkoholika, który raczy³
sobie znikaæ na czas do czterech tygodni. Efektem przeprowadzonego
"¶ledztwa dziekañskiego" jest to, ¿e ten cz³owiek nigdy ju¿ u nas
uczy³ nie bêdzie. Widaæ mo¿na, je¶li siê chce.
Albo wykazaæ, ¿e student nie móg³ wzi±æ udzia³u w egzaminach
z wa¿nych przyczyn, np. z powodu d³ugotrwa³ego pobytu w szpitalu
albo uzasadnion± niemo¿liwo¶ci± odpowiedniego przygotowania siê
do niego, np. z powodu ¶mierci lub ciê¿kiej choroby cz³onka bliskiej
rodziny.
Owszem, ale to nie maj± byæ podania o egzamin komisyjny, bo
to nie jest tu w³a¶ciwe narzêdzie, lecz o pouczenie lub nawet
zmianê prowadz±cego.
Od Twojej strony raczej nie, ale zapewniam, ¿e istnieje
równie¿ mechanizm oceniania pracowników uczelni i w
przypadkach uzasadnionego podwa¿enia odpowiednio¶ci
oceny dobrze to takiemu prowadz±cemu nie wró¿y.
Pozdrawiam
Piotr Wyderski
No to już na szczęście PRZESZŁOŚĆ.
W teorii, to istnieje wiele różnych ciekawych rozwiązań.
W praktyce większość z nich to papierowy zapis.
Odnieść się warto tylko do konsultacji - raz można
wyjść z zajęć (projektu, lab) celem udania się na konsulatacje.
Ale co tydzień tak nie można. Zresztą, co komu po konsultacjach
u gościa który mówi wprost "podobnie jak Pan niewiele wiem o [..]".
Gdyby nie pomoc wykładowcy, to byłaby zupełna mogiła.
I pytanie, co zrobić gdy na konsultacjach przypada średnio kilkanaście
sekund na studenta...
W każdym razie, ja przestaję się użalać publicznie
jaki to świat jest niesprawiedliwy. Kiedyś - będąc
młodym i głupim - sądziłem, że wystarczy tylko się
uczyć, i jakoś to będzie. Niestety, na kluczowym
kursie trafiłem na ignoranta jeszcze większego niż
ja no i niestety dziś za to płacę. Omawiany projekt
zrobiłem SAM - metodami które SAM wymyśliłem.
Zaliczyłem. Tylko NIC z tego nie wyszło - bo na laboratrium,
takie projekty należy wykonywać co tydzień, a ich
robienia szybkiego nikt mnie nauczył, a w książach
tego nie ma. No i laboratorium (a wraz z nim wykład)
poszły do lasu z definicji. Chwilowo na projekcie
2 jestem już u kogoś innego, i generalnie daje się żyć.
Tylko znowu potrzebuję umiejętności z wcześniejszych
zajęć - któych nie mam. I w zwiazku z powyższym
moze dostanę dyplom inżyniera, ale nim nie będę.
Pozdrawiam, Antey
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.