Akumulatory 18650

Czołem, Do 1-ledowej tatarki, żadnych tam wielkich prądów. Ma poleżeć w plecaku parę tygodni az przyjdzie na nią pora, czyli ważna pojemność i prędkość samorozładowania.

Panasonic 3400 mAh LG 3200 mAH

Żadnych tam chińskich wynalazków, na których ktoś napisał fantastyczne liczby, np 9800 mAh, na której dojeżdżam rowerem do centrum miasta i już nie muszę gasić, bo i tak nie świeci.

Co byście doradzili?

Reply to
Konrad Anikiel
Loading thread data ...

W dniu 2015-08-20 o 17:26, Konrad Anikiel pisze:

Ja używam LG i jestem zadowolony. Dobrze trzymają (małe samorozładowanie) i pojemność zmierzona jest taka, jak napisali.

Kupiłem takie coś "Uitra Flre" czyli chyba podróbka podróbki Ultra Fire. Przy którymś kolejnym ładowaniu nagrzał się tak, że syczało i stopił się plastik od ładowarki. Bogu dziękuję, że chałupa nie poszła z dymem. Jacek

Reply to
Jacek

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 13:10:23 UTC+2 użytkownik Jacek napisał:

Ja ładuję w aluminiowej latarce (po prostu trzymam ją na stałe podłączoną do zasilacza, odłączam tylko wtedy kiedy jest potrzebna), jest szansa że wytrzyma ewentualną eksplozję. Ale tam w normalnych warunkach jest ciśnienie coś pod 3 MPa, a jak się zagotuje to diabli wiedzą co się tam dzieje w środku. W Boeingu jakiś idiota pomyślał że zaoszczędzi na akumulatorkach i zamówił jakiś szajs. Efekt? Firma praktycznie wyleciała z rynku średniodystansowych samolotów pasażerskich...

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 14:17:57 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Czytałem niedawno ile trzeba czekac jak zamówisz powiedzmy A320neo, a ile na 737/757. Wniosek był taki że do Airbusa stoi kolejka zdesperowanych klientów którzy uciekli od Boeinga.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2015-08-21 o 13:20, Konrad Anikiel pisze:

Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ja ładuję w ładowarce, która automatycznie kończy ładowanie. Tu jest filmik, jak się pali ogniwo Li-pol w tym przypadku modelarskie, ale to chyba bez różnicy:

formatting link

Reply to
Jacek

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 16:03:47 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Nie bądź infantylny. Klient zanim wyda setki milionów dolców, musi przekonać bank, ubezpieczyciela, swój zarząd do tego że inwestycja przyniesie zysk, a nie stratę. Na to się robi analizy zagrożeń itd. Jak Ci zagrożenie pożarem na pokładzie podskakuje z zera do maksa (bo właśnie się przydarzyło, albo w ostatniej chwili go uniknięto), to patrzysz jak to wychodzi u konkurencji. A tam nadal zero. Klienta naprawdę nie obchodzą technikalia, jakiś lit czy Uitra Fire (jeszcze trochę i Unitra). Jakaś liczba w tabelce podskakuje, kolor z zielonego zmienia się na czerwony, znaczy ryzyko za wysokie i koniec rozmowy.

Zawsze przyczyn porażki jest więcej, ale jak lubisz szukać to poszukaj skoku odwołanych zamówień u Boeinga zaraz po aferze z uziemonymi Dreamlinerami i takiego samego skoku nowych zamówień u Airbusa (przy okazji porównaj z ceną akcji). Nie, nie tego samego modelu. Klient widzi że Boeing sobie nie radzi z supply chain, to jest niezależne od modelu. Pierdolnik w firmie zawsze ma to samo źródło. Robota stała się mniej atrakcyjna, pozwolono żeby fachowcy odeszli, zaczęto ztrudniać idiotów, to trochę trwa, ale zawsze się tak samo kończy.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 16:15:53 UTC+2 użytkownik Jacek napisał:

Tak tak, latarka ma elektronikę która ładuje ogniwo tak jak trzeba. Nawet dioda na zasilaczu się zmienia z czerwonej na zieloną, bo zasilacz widzi że prąd spada do zera. Właściwie to przez chwilę bardzo szybko miga czerwony/zielony, widać że się sterownik nie może zdecydować czy jeszcze pompować ampery, czy już wystarczy :-)

Różnica jest, bo to są płaskie pakiety. One bardzo słabo wytrzymują ciśnienie, więc jak coś jest nie tak to się wybrzuszają. Okrągła bańka (np 18650) będzie trzymać, nic nie kwiknie, aż nagle eksploduje bez ostrzeżenia. Ona ze swojej natury jest ciśnieniowa, ale to jest cienka blaszka, na dodatek pomału od środka korodująca, więc jakby co, to może nie zdążyć się widocznie wybrzuszyć, tylko od razu srrrru!

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 19:32:26 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Jak zawsze, uporczywie trzymasz się jednej głupiej myśli i nie jesteś w stanie ogarnąć tematu. Klient chce kupić NOWE BOEINGI. Ostatnio jakieś NOWE BOEINGI miały krytyczny incydent. Pewnie dalej nie widzisz związku :-)

Wszystko można policzyć tak jak się chce. Myślisz że na coraz krótszych trasach (ja regularnie latam MMX-GDN, 20 min do góry, pół minuty równo i 20 minut w dół) też taka sama proporcja wychodzi? Cytujesz propagandę producenta. Masz jakieś dane od użytkowników, czyli linii lotniczych?

Kiedyś miałem Matiza, tak się złożyło że dużo nim musiałem jeździć po autostradach. Żeby toto jechało z jakąś sensowną prędkością, trzeba było cisnąć pedał do samego końca, od jednego zatankowania do drugiego. Palił więcej niż audca kolegi, z 5 razy większym silnikiem. Jaki z tego wniosek wyciągniesz?

Boeing pomału wylatuje z rynku, a Ty to tłumaczysz po swojemu: nadal jest dobrze. Hahaha!!!

No, pewnie masz rację. Wymień ostatnie spektakularne wpadki Airbusa związane z bezpieczeństwem lotu.

Żeby dobrze prowadzić firmę nie jest potrzebny optymizm, tylko fachowość. Umić trzeba.

Ależ oczywiście że lepszych. Policz ile przesrali kasy, odwołanych zamówień, straconej reputacji na tych lepszych akumulatorach.

Jeszcze parę lat takiego jaknajbardziejrozwoju i komornik przyjdzie.

Nie dowiemy się. Zgaduję tylko, bo robiłem ileś tam "failure investigations" i wiem jak to wygląda.

Ten co nie potrafi nadążać nie odchodzi z roboty, tylko się trzyma pazurami i zębami swojego krzesła. Ludzie którzy się rozwijają, w każdej firmie na świecie rozwijają się szybciej niż firma i w końcu zaczynają się marnować, więc wcześniej czy później odchodzą. Dobry manager to rozumie i coś z tym robi, kiepski udaje że wszystko jest super, tylko głupcy go zdradzili.

Źle to nie jest wypadek. Źle to jest jedna awaria od wypadku. W większości FMEA to jest 9, w skali 1-10.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2015-08-21 o 16:32, Konrad Anikiel pisze:

Niedawno w Castoramie kupiłem wiertarke wkretarke na baterie litowo jonowe. Czyzby normy unijne pozwalaly na sprzedawanie ryzykownych akumulatorow?

WM

Reply to
WM

W dniu piątek, 21 sierpnia 2015 22:34:43 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:

Dalej nie ogarniasz. Wyobraź sobie taką sytuację. Pracujesz w Ryanairze i jesteś faciem od audytów dostawców. Jedziesz właśnie do Boeinga zaudytować ich kontrolę nad łańcuchem poddostawców (supply chain). To jest najbardziej elementarna kontrola, bo jakość końcowego wyrobu składa się z jakości materiałów, komponentów, podsystemów dostarczonych przez poddostawców. Masz w kieszeni marynarki gazetę, na pierwszej stronie jest artykuł o dymiących akumulatorach w Dreamlinerach. Zadajesz pierwsze pytanie: jakim cudem Boeing przestał panować nad jakością komponentów kupowanych u swoich poddostawców? Odpowiedź Boeinga: Ryanair nie kupuje Dreamlinerów, oddalam pytanie. Teraz możesz być blondynką z Telezakupów i powiedzieć: OK, a możesz być fachowcem i powiedzieć: to nie jest odpowiedź, ja was pytam o kontrolę poddostawców, a nie o Dreamlinera. Chuj mnie obchodzi Dreamliner, powiedzcie mi dlaczego przestaliście kontrolować jakość kupowanych komponentów, dlaczego zaczęliście składać swoje samoloty z szajsu i jak my mamy od was teraz coś jeszcze kupić? Sami sobie mamy wszystko testować w kupowanych samolotach, skoro wy przestaliście?

Nie wiem. Wyskakujesz z liczbami, ja pytam jak one są wiarygodne.

Zarząd linii lotniczej ma dane od swoich ludzi, na podstawie których potrafi te oszczędności przewidzieć dokładniej niż producent samolotu.

Szybko nie wypadnie. Backlog mają na parę lat. Pytanie co kieruje ich nowymi klientami: desperacja czy rozsądek.

Myślę że poszli po rozum do głowy i zwolnili niejednego dyrektora.

Poszukaj "failure investigation report" z FAA dla każdego z nich i sprawdź ile wypadków było spowodowanych usterką produkcyjną albo wadą konstrukcyjną samolotu. Odrzucamy błąd pilota/obsługi naziemnej/sabotaż/akt terroryzmu itd.

Nie ucieszyły, ale nie podniosły wyników analizy zagrożeń. Kosztowały ileś tam procent kary za opóźnienie dostaw i to wszystko.

Ty masz jednak pojęcie blondynki z Telezakupów.

Ale Ty chcesz przeciwstawiać ryzyko utraty kontroli nad jakością poddostawców ryzyku opóźnieniu rozwoju produktu? Weź chociaż przez chwilę pomyśl jakie trzeba podjąć kroki zaradcze w jednym przypadku, a jakie w drugim. Już nie chce mi się pisać nawet o przeliczeniu tego ryzyka na liczby.

Czy Ty zawsze musisz rozważać najgłupsze scenariusze, kompletnie ignorując to co powinno mieć miejsce? Ludzi trzeba wysyłać na szkolenia, trzeba tak organizować grupy robocze w projektach, żeby nowi uczyli się od starszych, żeby ci co byli na szkoleniu przekazali nową wiedzę tym którzy nie byli itd. Ja mam Ci pisać jak trzeba organizować pracę inżynierom?

To znaczy źle.

Nie rozumiesz. Masz ocenić ryzyko wystąpienia awarii. 1 to jest "skrajnie nieprawdopodobne, nigdy nikt nie słyszał żeby miało miejsce w rzeczywistości", 10 to jest "praktycznie niemożliwe do zapobieżenia, jeśli nie podejmiemy kroków zaradczych to wystąpi prawie na pewno albo na pewno". Masz coś co przed chwilą właśnie wystąpiło, wiesz że nie z przyczyn losowych, albo niezależnych, tylko z powodu takiego że komponent był Chung Hwa. Następny taki sam spali się tak samo, chyba że go wymienimy, a jak nie wymienimy, to będziemy musieli mieć dużo szczęścia. 9 jak w pysk.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu sobota, 22 sierpnia 2015 08:16:15 UTC+2 użytkownik WM napisał:

Wysyłasz do JN z dobrymi, dostajesz zgodę na CE, a potem w ramach dopuszczalnych drobnych zmian konstrukcyjnych stosujesz tańsze zamienniki. Powszechna praktyka.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2015-08-22 o 08:31, Konrad Anikiel pisze:

W instrukcji napisali, zeby ladowac baterie na ognioodpornej powierzchni w wentylowanym pomieszczeniu. To nie jest optymistyczna wiadomosc. Widac sami nie sa pewni swojego wyrobu.

WM

Reply to
WM

Ostrzeżenie użytkownika przed zagrożeniem to jest jedna z metod ograniczania tego zagrożenia. W tym przypadku zgodzisz się chyba że dość naiwna :-)

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2015-08-22 o 09:41, Konrad Anikiel pisze:

Sadzilem, ze to raczej sposob na ewentualne unikniecie odpowiedzialnosci przez producenta. Zrzucenie winy na klienta.

Uzytkownika interesuja statystyki wystapienia danego zagrozenia. Chcialbym wiedziec jak duze jest ryzyko zapalenia sie akumulatora?

WM

Reply to
WM

W dniu sobota, 22 sierpnia 2015 10:08:03 UTC+2 użytkownik WM napisał:

Dokładnie o tym pisałem, tylko innymi słowami. Producent ogranicza swoje zagrożenie (swojego biznesu), a nie Twojego mieszkania. Jedno z drugim jest powiązane (masz pożar, straty, pozywasz producenta, wygrywasz, sąd przyznaje odszkodowanie), ale to powiązanie jest oparte tylko na pieniądzach, a nie na czyjejś szczerej trosce o Twoją chałupę.

Duży klient wysyła audytora. Mały niewiele może zrobić. Sam musisz wiedzieć, na podstawie tego co Twoje oczy widzą. Są jakieś organizacje do których możesz zakapować nieuczciwego producenta, ale oni musieliby udowodnić nieuczciwość, albo wykazać że produkt jest niebezpieczny, żeby nakazać mu wycofać wadliwy towar z rynku. To działa, ale tak wolno i w tak małym zakresie że zwykły zjadacz chleba nie ma z tym styczności. Dużo pomaga społeczność w sieci, opinie użytkowników. Tylko trzeba ich poszukać, no i potrafić odfiltrować to co piszą trole.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2015-08-22 o 10:33, Konrad Anikiel pisze:

Pisza w instrukcji, zeby akumulator przechowywac rozladowany w 40%, ale nie pisza jak rozpoznac, ze jest dokladnie tyle rozladowany. Poszukam w internecie, bo moze gdzies podaja wykres napiecia w funkcji rozladowania? Ja przynajmniej mam woltomierz, ale nie kazdy klient ma.

Duzi klienci maja problemy z ladowaniem, tzn. sami sa ladowani ;)

formatting link
WM

Reply to
WM

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.