Witam
Naszlo mnie takie pytanie... Otoz podczas majowej powodzi w mojej okolicy zalalo stacje uzdatniania wody. W efekcie przez kilka dni nie bylo biezacej wody na sporym obszarze. I tak sie zastanawiam... Brak biezacej wody oznacza, ze ludzie zuzywaja znacznie mniej wody (w moim przypadku prysznic z butelki -
2litry:) ) , a wiec jest znacznie mniejsze obciazenie studzienek sciekowych i odplywow, co sprzyja szybszemu spływaniu wody z zalanych terenow. I tu pytanie - czy zmniejszenie tego "obciazenia" jest na tyle duze, ze sensowne byloby odcinanie lub ograniczanie dostepu do biezacej wody w okresie powodzi? Bo skoro zdarzaja sie nagle braki wody i ludzie daja sobie rade, to przy zapowiedzianym kilkudniowym odcieciu tym bardziej nie powinno byc dramatupozdrawiam, klechu