W dniu poniedziałek, 6 maja 2019 19:46:41 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
No ale co, mam Ci współczuć że musisz w takiej Somalli się męczyć? W Chinach nie da się tak kantować. Każdy kawałek metalu jest oznakowany kodem QR wygenerowanym przez rządową bazę danych, w całym procesie śledzi się każdą blachę od wytwórcy materiału do klienta końcowego produktu. Papierowych certyfikatów nikt nie potrzebuje (chociaż wciąż są), bo cała informacja jest dostępna online.
Ja kombinowałem na poczatku tak, że ten profil miał działać niejako kierunkując siły związane z eksplozją, że miał sie na przykład rozciągnąc (wybrzuszyć) cos tam łamiąc, w przeciwieństwie do sytuacji, gdzie np. rozrywa się gdzieś za szybko uwalniając gazy. O tyle miałoby to sens, że w takich konstrukcjach dązy sie do tego, aby kawałki po rozpadzie luzem nie latały. Ale faktem jest, że ten raport jest dziwny. Wymienia się własciwosci a nie podaje żadnego związku pomiedzy nimi a brakiem separacji. Czy z tcyh, bardzo, bardzo podstawowych właściwości tak klarownie wynika, że przy eksplozji (odkształceniu w bardzo krótkim czasie) materiał nie będzi wystarczająco kruchy? Może jest to oczywista rzecz dla metalurga?
Nie tylko w Polsce. Na poczatku nie mogłem zrozumieć. Dostaje do analizy jakąś cześć, która zawiodła po np. roku uzytkowania i mam powiedzieć dlaczego, firma ma przerób np. kilka tysięcy takich elementów na dobę, część mała, i teraz mówię, dajcie mi też dla porównania niezuzytą z tej samej partii, przeciez musicie przechowywac gdzieś próbki. Juz mi przeszło. Nadal pytam, ale bez większych nadziei.
Too big to fail. Natomiast dało to impuls do inwestycji prywatnych w ten biznes, bo już wiadomo było że z tą firmą da się konkurować.
Do tego dochodzi dużo niższe ryzyko wyjaśnenia kto co spieprzył. Proceduralny bajzel to tylko pierwsza warstwa ochronna. Nawet jak ktoś przez to przebrnie, to na koniec trzeba jakieś dowody pokazać w sądzie. A te spaliły się dawno w atmosferze, potem resztki zatonęły w nieznanym miejscu w oceanie. Mój wymiennik nawet jak się rozszczelni i wytruje pół miasta, to dalej będzie stał w tym samym miejscu.
Sprawa była szykowana na bitwę sądową, więc nie wierzę że świrowali. Po prostu wpisali do raportu to co mieli. I tak dziwię się Sapie że poszła na ugodę. Mogli wygrać, w sensie udowodnić że nie przyczynili się do katastrofy. A tak wybulili kupę kasy i dostali bana na rządowe zamówienia. Owszem, kantowali na kwitach, ale akurat te własności które klient pokazuje, nie są dowodem że poniósł straty. Nie wiadomo, może w ugodzie zawarli projekt współpracy, w sensie że wspólnie z NASA stworzą standard na to aluminium taki że każdy będzie szczęśliwy.
Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu poniedziałek, 6 maja 2019 20:08:01 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
Ze po latach sprawdzili dostepne probki i zarowno yield jak i UTS okazaly sie za male
Mnie raczej chodzi o to, ze z tego sie robi samoloty i butle do nurkowania, wiec chyba ktos sprawdzil, ze po 10 latach parametry nie ulegaja drastycznemu pogorszeniu.
Tzn jak sie dobrze stop zrobi.
No przylapala, bo miala co sprawdzic, a nie "spalilo sie wracajac z orbity".
No coz, byc moze protestowal, i wyprotestowal, że tylko 40 mln a nie
700. Ale widac NASA miala na tyle dobre argumenty, ze nie wyprotestowal na zero :-)
Reszta po prostu kupuje oryginaly i sie nie zastanawia ...
Wiesz cos wiecej ? Bo wniosek moze i logiczny, ale czy aby na pewno prawdziwy ?
Myslisz, ze tak sobie z sufitu wpisal te tolerancje ? Ktos to chyba jednak testowal ... i wczesniej wiele razy zadzialalo :-)
Użytkownik "Konrad Anikiel" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych: snipped-for-privacy@googlegroups.com... W dniu poniedziałek, 6 maja 2019 19:46:41 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:
Pozwolisz, ze pozostane sceptyczny ... NASA nie potrafi zapanowac nad swoimi materialami do super odpowiedzialnej produkcji, a Chinczyki wszystko perfekt rejestruje.
Kazdy arkusz blachy ma swoj numer ? A jak hurtownia przetnie i sprzeda dwie polowki ? A jak klient kupi 1000 i zrobi z tego np 3 tysiace stolikow, to bedzie wiedzial ktory stolik z ktorego arkusza ?
Czy np zrobi 5 tys szpulek drutu spawalniczego ...
I co - rzadowa agencja robi tez certyfikaty, czy to juz zadanie huty/walcowni ?
A tak w ogole ... poszlo o jakosc, czy u nich oszukuja na VAT podobnie jak w UE, i wybrali takie rozwiazanie ? :-)
P.S. W UE wprowadzili wlasnie jakis podobny system dystrybucji lekow, kazde opakowanie ma miec indywidualny numer. Ale czemu tak - nie wiem. Pewnie chodzi o pieniadze ... grube pieniadze :-)
Sprawa jest prosta. Kupno materiału z certyfikatem jest droższe niż bez certyfikatu. Kupują więc raz z certyfikatem i kserują certyfikat. Następną partię kupują bez certyfikatu i dołączają ten skserowany poprzednio dokument. Handlowiec miesza, bo mówi zaopatrzeniowcowi, że to ten sam materiał i niepotrzebnie przepłaca domagając się certyfikatu.
Norma wytrzymałości dla danego materiału to są widełki od Rmin do Rmax. Tak deklaruje producent i poświadcza ogólnym certyfikatem. Różnica między Rmax i Rmin może być niestety znacząca.
Dla danej partii materiału można wydębić certyfikat szczegółowy, który podaje konkretną wartość z próby wytrzymałościowej. Przeważnie wynik próby był blisko górnej wartości widełek. Bez tego jest loteria, bo nie wiadomo czy trafimy bliżej górnej wartości, czy dolnej, dopuszczalnych widełek.
Te gorszej jakości partie firma wciskała bez papierka, by nie psuł wizerunku.
Co ma zrobić konstruktor, któremu z obliczeń wychodzi wartość ze środka widełek? Zobowiązuje zaopatrzeniowca by kupował z odpowiednią wytrzymałością poświadczoną próbą. Jak zaopatrzeniowiec kręci nosem to podaje się mu materiał dużo wytrzymalszy i niestety dużo droższy.
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.