Witam,
Latam sobie dziś zadowolony jak skowronek, przy okazji uczę kolegę przez kabelek (CockpitMM), aż tu nagle, piąty lot z rzędu, model leci po prostej, odbieram sterowanie od kolegi i..... jakby bardzo ociężale reaguje na lotki, ogólnie jakby miał swoją wolę :-). Próba zakrętu, z mizernym skutkiem, ogólnie efekt przypomina siadanie napięcia (wczoraj akus odbiornika naładowany). Wata w nogach, bo FF 1.5m na 8.5ccm, dość daleko, wysoko i dość szybko, odruchowe zdjęcie gazu i próba podejścia do lądowania, model na lotki reaguje jak jumbo jet. Na szczęście udało mi się go posadzić z małym cyrklem, jednak bez strat. Tyle pozytywów. Oczywiście od razu przystąpiłem do oceny awarii i okazuje się, że kierunek sobie tańczy tak jakby łapał zakłócenia. Royal ma tak miłe oprogramowanie, że można w postaci słupków sprawdzać wychylenia drągów i stan przełączników. I tutaj nieprzyjemna sprawa: przełacznik N, na pstryczku, pod którym jest mikser Combi-Sw (miksujący lotki z kierunkiem) "iskrzy", tzn. samoczynnie jakby się włącza i wyłącza, co dawało dość osobliwe objawy w postaci samoczynnych ruchów kierunku, a w przypadku ruszania lotkami efekt dość przypadkowy (tzn. raz wychyla kiernek, raz nie). Otworzyłem obudowę nadajnika, niby coś podociskałem i wszystko wróciło _jakby_ do normy... ale mi też ochota na latanie dziś definitywnie przeszła. Myślicie szanowni Grupowicze, że nie ma co się teraz zastanawiać, tylko od razu odsyłać do serwisu (i pewnie z miesiąc bez latania:(((()??
pozdrawiam, qrdl