To jest drobnozwojny gwint, w zasadzie nie potrzebuje samohamowności (liczenie na samohamowność w urządzeniach z definicji drgających to zwykła naiwność)- tam w wałku powinien być wyfrezowany rowek (jak pod wpust, tylko płytszy), w tym rowku powinien siedzieć wewnętrzny ząb podkładki, a jeden z zewnętrznych powinien być zagięty w jedno z czterech nacięć które galanto zmasakrowałeś. Skoro nie było podkładki łożyskowej pod nakrętką, to zgaduję że wcześniej ktoś przy tym urządzeniu majstrował, rozebrał to i zgubił podkładkę. Obawiając się samoczynnego odkręcenia nakrętki, poradził sobie metodą mesela i młotka. Nakrętka nie spadła, tyle że jak widać eleganckie rozwiązanie to raczej nie było :-) Konrad PS na pierwszym zdjęciu rowka nie widać, być może z założenia urządzenie było niefachowe. A może rowek jest po drugiej stronie wałka, z tego kąta niewidoczny.