Dyplomy z suplementem.

Czytam, i oczom nie wierzę, że będą zróżnicowane wartości dyplomów szkół wyższych, a może i średnich (?). Dzienny dyplom ma być o wyższym nominale niż wieczorowy-zaoczny wystawiony przez tę samą szkołę wyższą. Zatem ma być magister dzienny (lepszy) i magister wieczorowy (gorszy) ? Co PT Forumowicze sądzicie o takim kształceniu na tym samym wydziale, specjalności w tej samej "uczelni" ? Jak dostaje sie "patent" to jest to patent inżynierski/magisterski. Ma mieć taka samą moc. Mnie co prawda juz ten problem nie dotyczy, ale czy to nie oszustwo ze strony szkół ? Czy nie skończy się to procesami w sądzie ? Pozdrówka. Wiesiek.

Reply to
Wiesiek
Loading thread data ...

Kiedyś szkoły zmieniły skalę ocen z 2-5 na 1-6. Wtedy też można było powiedzieć: ja byłem prymusem, miałem na maturze same piątki i to były najlepsze oceny, a teraz wygląda to tak, że wcale taki super nie byłem! Ale nie słyszałem żeby ktoś z takim pozwem wyjechał w Polsce.

Konrad

Reply to
KA

ciacham....

Ale to nie idzie o skale ocen. Tu idzie o to, że dwa dyplomy mające zaświadczać o tym samym, mają różną wartość. Że szkoła "więcej" ( niby) uczy dla jednego rodzaju kwitu i "mniej" dla drugiego, nie informując zainteresowanego o tym, że "mniej" go uczy i że jego kwit, co prawda zaświadczający to samo, jest mniej wart. A to nie jest grą czystą.

Reply to
sensei4

Cześć Irek ! Ja też po PKr. i też po mechanicznym. Dyplom u prof. Wołkowa, daaawno temu.

Rzecz nie w tym, gdzie i ile trzeba pracować na kwit magisterski. rzecz w tym, że na ten sam kwit dostaje sie mniejszą/większą wiedzę. Facet jest magister jakisik nauk, ma taki tytuł. Jeżeli ma tytuł to ma wynikające z tego uprawnienia. Jak ma podane mniej wiedzy, to nie może mieć kwitu opiewającego na to, że ja ma. Zatem szkoła, która zaświadcza że facet ma skończonu kurs magisterski ale o mniejszym zakresie wiedzy zaświadcza nieprawdę. A facet, który studiuje na takim kursie nie musi sie orientować w programie nauczania. On w dobrej wierze studiuje. I tu leży problem. Pozdrówka !! Wiesiek.

Reply to
kruszewskiWYTNIJTO

No to już jako miara wiedzy studenta nie wystarcza ocena?

Konrad

Reply to
KA

A czemu to przeszkadza taka informacja. To jest informowanie przyszlego pracodawce o trybie w jakim studiowal jakis koles? Czy to jest zabronione?? Powinno byc obowiazkowe, kazdy ma prawo do inforamcji. Czyz nie? Jesli pracodawca jest madry to sobie sprawdzi delikwenta tak czy tak, a sposob studiowania.... hmmm no w wielu przypadkach na zaocznych to jest dodatkowe zajecie niekoniecznie traktowane z nalezyta powaga ...

Reply to
sweem(bez_tego

Gamon' napisał(a):

Dokladnie. Znam przypadki (na szczescie juz z przed kilku lat, teraz jest ciut lepiej), ze firma kazala sobie uczelni placic za to, ze jakis student mogl u niej zrobic praktyke. A praktyka ograniczala sie i tak do "stania w kacie" przez pare godzin dziennie, zwiedzania wydzialow itp. W okresie gdy studiowalem to w okolicy nie bylo zadnej firmy, ktora przyjmowalaby studentow na praktyki (poczatek lat 90-tych) i jedyna praktyka jaka mialem to bylo 2 tygodnie w uczelnianym laboratorium obrobki skrawaniem. Pocieszajace jest, ze w tej chwili rzecz sie troche zmienia na lepsze.

Jest tez duzo takich co w zasadzie nie wie co robic w zyciu, smiem twierdzic, ze jest ich wiekszosc (sam do takich nalezalem; w zasadzie to dopiero po studiach te rzeczy mi sie spodobaly :)), i wybiera uczelnie techniczna zupelnie przypadkowo, albo na zasadzie (dotyczy osobnikow plci meskiej) pseudo zainteresowania technika, najczesciej samochodowa. Sa tez i tacy co ida na dana uczelnie dlatego, ze ida na nia koledzy z klasy.

Oj, swieta prawda, niestety :( A jak mowisz takiemu na przyklad, ze "to co pan tu narysowal to nie da sie wykonac, zamontowac itp." to ci odpowiada "a bo tak bylo w ksiazce". Kompletny brak samodzielnego myslenia. Wszystko chca miec podane jak na talezu... to chyba poklosie wszechobecnego w tej chwili podejscia do zycia na zasadzie "bo sie nalezy", bo ja (student) jestem klient a "klient nasz pan" czyz nie?

Pozdrawiam, Moose

Reply to
Moose

sweem(bez_tego) napisał(a):

Troche [OT] :) ale ... ja mysle, ze wiekszosci pracodawcow nie zalezy na tym zeby przyjac czlowieka, ktory jest swietny merytorycznie, mial doskonale wyniki na studiach itd. Gdyby tak bylo to pracodawca zyczylby sobie (ja bym tak w kazdym razie zrobil na jego miejscu) ogladnac indeks a nie dyplom. Powszechna praktyka jest bowiem zawyzanie oceny na dyplomie, tym bardziej, ze na starszych latach z reguly uzyskuje sie wyzsza srednia ocen (bo przedmioty w wiekszosci specjalistyczne przez co latwiej material przyswoic). Natomiast jesli popatrzec na lata 1-3, gdzie dominuja przedmioty podstawowe typu matematyka, mechanika, wytrzymka itp. to okazuje sie, ze taki absolwent z ocena na dyplomie 4,0 to ledwo ledwo sie przeczolgiwal. Z wlasnych obserwacji nasuwa mi sie wniosek, ze pracodawca szuka ludzi, ktorzy beda dyspozycyjni, ulegli, nie beda mieli wlasnego zdania (tzn. beda potrafili pokazac, ze ich zdanie jest dokladnie zgodne z linia pracodawcy) itp. Tak chyba jest w srodowisku korporacyjnym. Dotyczy to nawet inzynierow. Nie na darmo certyfikuje sie rowniez procesy konstrukcji danych wyrobow, technologii ich wytwarzania, inwestuje sie w coraz bardziej wysublimowane metody organizacji pracy. Wszystko tylko po to zeby moc w kazdej chwili przyjac czlowieka prawie ze z ulicy, ktory blyskawicznie wejdzie w swoje obowiazki, poniewaz te obowiazki sa dokladnie zmapowane i opisane. No i zeby zabezpieczyc sie na okolicznosc "szantazu" czlowieka doswiadczonego, tak zeby jego odejscie (w przypadku nie zadzialania szantazu) nie spowodowalo katastrofy w firmie ;)

Pozdrawiam, Moose

Reply to
Moose

Zgodzę się częściowo z przedmówcami, co do różnicy w ilości materiału i poziomu egzekwowania wiedzy na studiach zaocznych i dziennych. Choć to sprawa na oddzielną dyskusję. Na mojej uczelni akurat zaoczne studia inżynierskie trwały o 1 trok dłużej od dziennych aby jak podejrzewam wyrównać godzinowy wymiar zajęć.

Ale czy ilość godzin nauczania jest wskaźnikiem, który decyduje o "jakości" absolwenta ? Chyba nie do końca. W pracy inżyniera przydaje się chyba najbardziej umiejętność rozwiązywania problemów poprzez zastosowanie zdobytej wiedzy. Zdaje się, że właśnie ową umiejętność powinny kształtować uczelnie w procesie nauczania. A to nie zależy w dużym stopniu od wymiaru godzinowego zajęć ale od sposobu ich prowadzenia. Stąd też uważam, że różnicowanie dyplomów ze względu na rodzaj skończonych studiów jest totalną bzdurą. Taką samą jaką byłoby przyznawanie innej wartości dyplomów w zależności od uczelni jaka wydaje dyplom. Różnice w poziomie kształcenia na tym samym kierunku i rodzaju studiów dla dwóch rożnych uczelni są nierzadko kilkakrotnie większe niż różnice pomiędzy studiami zaocznymi, a dziennymi. Uważam, że zamiast odwalać biurokratyczne szopki z dyplomami, należy pomyśleć nad poprawą jakości edukacji w taki sposób aby zniwelować lub zminimalizować różnicę w poziomie kształcenia absolwentów dziennych, zaocznych, wieczorowych.

Hmm... no właśnie - widzicie może jakieś szanse na taką poprawę ? Może jakieś pomysły ? Może należałoby pomyśleć o jakiejś standaryzacji egzaminowania dyplomowego - coś na wzór komercyjnych egzaminów certyfikacyjnych w branży IT ? Do tego dodać jakiś ranking uczelni (wydziałów). Czy to nie pomogło by uczelniom skupić się na podniesieniu jakości "produkowanych" absolwentów.

Reply to
RaW
Reply to
Piotr Wyderski

A mnie się wydaje zupełnie odwrotnie. Tzn. studia mają nauczyć "języka" danej dyscypliny, solidnych podstaw (matematyka! rysunek techniczny !) oraz kształtować takie umiejętności jak organizacja pracy, planowanie samokształcenia i jego weryfikacja...i kłaść nacisk na wymianę informacji i dyskusję, dużo zajęć "seminaryjnych". Poza tym, równolegle, jakaś możliwie wąska specjalizacja na możliwie wysokim poziomie. Co powinno dać absolwenta, który 'coś' tam jednak konkretnego potrafi, a poza tym jest na tyle elastyczny i sprawny w myśleniu, że bez większych problemów w większości przypadków szybko przyswoi sobie dostępną wiedzę.

Celna uwaga, aczkolwiek daje się obserować generalna tendencja równiania w dół.

Natomiast cały obecny cyrk z maturami i dyplomami oznacza jedno - usztywnienie całej struktury cyklu edukacji, czyli kij w szprychy i tak już zdychającej gospodarki.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey

Owszem.

Ośmielę się nie zgodzić.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey

Phi, a dofinansowanie staży abolwentów to niby co ? To nie jest absolutnie niczym nadzwyczajnym...

Różnie z tym bywa. Wiadomo, więszkośc firm obecnie to raczej nieduże przedsiębiorstwa...a te mają ograniczone możliwości. Natomiast duże koncerny w wielu przypadkach już odkryły, że pracownika należy sobie 1. wyszkolić 2. wychować. I tylko od jakości materiału początkowego zależy, czy się to uda, jak szybko i jak bardzo się opłaci.

Pozdrawiam, Antey

Reply to
Antey

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.