Witam,
Jakoś nie darzę sympatią folii do oklejania - niestety z wzajemnością. A to skubana nie chce się odkleić od podkładu, a potem gdy już niby grzecznie leży na skrzydełku, zawsze jakoś uda jej się podwinąć itp itd.... A najgorsze, że podczas obkurczania zawsze jest loteria - czy wygładzić kolejną zmarszczkę ryzykująć pęknięcie folii.
Postanowiłem dać sobie i jej ostatnią szansę. Dla wyjaśnienia dodam że chodzi mi o bardzo cienką folię - na pewno nie o konkretnej nazwie Solarfilm, nie w postaci rolki, ale zwiniętej na prostokątnym kawałku tektury. Nie pamiętam już nazwy, ani nie mam ulotki - kupiona rok temu leżała sobie grzecznie w pudle.
Podszedłem do sprawy na spokojnie. Przyciąłem kawałek na skrzydło. Nawet udało mi się łatwo odkleić podkład i ... już elektroststyka zaczeła działać i skubana chciała się zwinąć, ale byłem czujny. Złapałem ją i położyłem na skrzydełku. Szybko przygrzałem brzegi i już ja miałem. Po doklejeniu całości przyszła pora na obkurczanie. No i znów ta sama heca. Czy wygładzić każdą zmarszczkę ryzykując pęknięcie folii? Zaryzykowałem i walkę zakończyłem 2:1 dla mnie. Obie części płata oklejone -
1 dziura. Naprawione i jest ok. Prawie nie widać miejsca sztukowania. Dodam tylko, że nawet nie próbuję dotykać żelaskiem folii. Trzymam je maks 1-2cm od powierzchni. Temperatura żelaska 120st.A teraz najlepsza część. Ponieważ miałem już za mało tej folii na całe skrzydła, wymyśliłem że pas skrzydła przy kadłubie na szerokość ok 4cm będzie pokryty inną folią. Tym razem jest to na pewno SolarFilm 45-50g/m2 w rolce. Zabrałem się do oklejania i.... Rewelacja. Podkład łatwo zdjąć. Prawie się nie elektryzuje, nie zwija. A obkurczanie - rewelacja. Wszystko bez strat. Jedyna wada - ta folia jest na pewno nieco grubsza.
To by było na tyle.
Mam jedno pytanko. Czy wszystkie folie ciensze niż 45-50g/m2 są takie wredne przy oklejaniu ?
Pozdrawiam, Adam Niedźwiadek