[RC latające] Pomóżcie podjąc decyzję co dalej? wyszło długie...

Witajcie Wszyscy uzależnieni od RC,

W ostatni weekend różne okoliczności spowodowały u mnie filozoficzne przemyślenia. Ale od początku, było tak: w piątek pod wieczór pojechałem na Ostowe Pole w Nadarzynie (gdzie byłeś Kojocie?) i po krótkiej walce z zarastającymi dojazd krzakami mój motoszybowiec był w powietrzu. Miałem zamiar testowac nowe klapolotki (dołożyłem stosowny mikser) ale w trakcie lotu przełączyłem nadajnik w tryb połowy wychyleń serw a przy lądowaniu zapomniałem wrócic do wychyleń pełnych i zamiast testów klapolotek była walka o przetrwanie. Lądowanie wyszło twarde i z lekkim przechyleniem - nie o to mi chodziło przy wstawianiu miksera. Drugi lot miał tylko początek - koniec nie był lotem tylko spadaniem, zaraz po starcie był dramatyczny przechył na lewe skrzydło i dzwon - kret znaczy. Starty to tylko złamane łoże silnika więc z dalszych lotów były nici. Wróciłem do domu i po kilku godzinach mój szybowiec był gotów do dalszej walki więc następnego dnia pojechałem, tym razem, na pole w Wilanowie. Tam było już kilku nieszczęśników jak i ja uzależnionych od modeli. Stanąłem, pomyślałem popatrzę jak im idzie. I tu się zaczyna. Pierwszy "zawodnik" : lot nie trwał dłużej niż 2 sekundy. Przyczyna to nie przełączenie nadajnika na inny model czyli wychylenia były w stronę przeciwną od oczekiwanych... Drugi model (tego samego człowieka): lot znacznie dłuższy, może ze trzy minuty, i nagle trach - skrzydła złożyły się do góry - złamany dzwigar w okolicach kadłuba. Trzeci model - innego uzależnionego - latał kilka minut, może niezbyt pewnie ale jednak latał. Niestety próba lądowania zakończyła się bliskim spotkaniem z sami wiecie czym. I tylko ostatni z "zawodników" wykonał w miarę bezpieczny lot zakończony poprawnym lądowaniem, bez strat. Po tym wszystkim przyszły mi do głowy różne myśli. Pierwsza to taka czy przypadkiem nie jesteśmy wszyscy dotknięci jakimś szaleństwem jeśli z taką łatwością przychodzi nam tracenie kasy. Ale może też popełniamy jakieś wspólne błędy powodujące tak zatrważająco wysoką awaryjnośc lotów? Przecież gdyby w dużym lotnictwie było tak samo to tego lotnictwa po prostu by nie było - kto by wsiadł do samolotu jeśli wiadomo, że tylko 2 loty na 6 są w miarę bezpieczne? Kiedy zrobiłem oszacowanie moich lotów to około 1-2 na 10 kończą się mniejszym lub większym uszkodzeniem modelu. Czasem jest to nawet całkowita kasacja.

No i myśl najbardziej niebezpieczna: a może by tak rzucic to całe latanie w cholerę? Może lepiej zając się czymś innym? Np. modelarstwo szkutnicze - tam na pewno straty nie są takie częste i kosztowne.

Napiszcie co o tym sądzicie, jakie są wasze statystyki i co zrobic aby było lepiej.

Pozdrawiam Wszystkich, Z.K.

Reply to
Jetfan
Loading thread data ...

Użytkownik "Jetfan" snipped-for-privacy@WYTNIJTOwp.pl napisał w wiadomości news: snipped-for-privacy@newsgate.onet.pl...

które ja zaczynałem oblatywać pierwsze kilka lotów kończyło źle. Ale z każdej kraksy trzeba wyciągać wnioski i poprawiać w modelu i u siebie (chodzi o umiejętności). Jeśli sam sobie nie radzisz pytaj bardziej doświadczonych. Ja tak robiłem i nie żałuję tych lekcji, które od nich dostałem. Teraz oblatane modele jeśli nie ma żadnej awarii latają 10 na 10 przez dwa sezony. Nowe znów zaczynają od kraks.

Nie zniechęcaj się, jak już myślisz, że nic Ci nie idzie to i tak próbuj dalej w końcu się uda.

Pozdrawiam Bartek

Reply to
Bartek Popko

Aaaaaaaaaatam :o)))) model szkutniczy moze sie utopic, samochodowy rostrzaskac o sciane czy kraweznik a plastykowy do postawienia w szafce moze spasc albo spotkac sie z kotem ;o))))))))))))))

Z moich obserwacji wynika ze wiekszosc strat spowodowanych jest nieuwaga... pogaduszki w czasie lotu, nieprzemyslane do konca manewry, ogladanie sie za plcia przeciwna.... ;o))))))) Osobna sprawa sa problemy techniczne: padajace akku, uszkodzone kwarce lub nadajnik/odbiornik lub serwa, ze nie wspomne juz o koniecznym przegladzie kadluba, skrzydel i sterow przed kazdym lotem! (sam sie ostatnio o tym przekonalem - latalem z ulamanym czesciowo ogonem! na szczescie zauwazylem ze w locie sie dziwnie Aeronka zachowuje i po ladowaniu zrobilem szczegolowy przeglad.... gdybym polecial ponownie to kto wie co by sie stalo.......)

A zeby uniknac kosztownych strat to trzeba na poczatek robic tanie modele :o))))) Krzysztof "Kojot" kiedys juz tutaj robil wycene Aeronki - nie jest drogo a moja w przyszlym miesiacu skonczy roczek!

Reply to
Arcimek

Cześć,

naoglądałeś się nie tego co trzeba :-) Przyjechał byś na nasze lotnisko to zobaczyłbyś w jedną sobotę czy niedzielę setki udanych lotów i prawdopodobnie żadnego uszkodzenia modelu. Wynika to z kilku faktów.

Po pierwsze - mając dostateczne doświadczenie, latasz i pomimo że wypadek "przy pracy" jest zawsze możliwy, to masz duże szanse przetrawć cały rok bez żadnych strat.

Po drugie - u nas w klubie doświadczeni poświęcają dużo czasu i uwagi niedoświadczonym.

I tak, pomimo że trenowanie symulatorami nie jest tu zupełnie popularne, trenuje się przy pomocy systemu trener-uczeń. Aż do skutku, czyli aż "uczeń" na tyle sobie radzi by w miarę bezpiecznie latać.

Pomimo to pierwszy rok intensywnego latania przez początkującego modelarza niesie z sobą więcej ryzyka. Dlatego też nie odrazu trzeba się na trudniejsze i droższe modele przesiadać. Wszelkie techniczne problemy trzeba wnikliwie analizować i przy najdrobniejszych wątpliwościach co do funkcjonowania technki zaniechać lotu. W miarę możliwości dać model do sprawdzenia doświadczonemu modelarzowi. Wyważenie, kąt zaklinowania, funkcjonowanie i zakresy wychyleń sterów / lotek, luzy w napędzie sterów, precyzja ich działania, to wszystko są rzeczy niemożliwe do prawidłowej oceny przez początkującego modelarza. Często wystarczy dać sobie pomóc...

Nie poddawaj się - trenuj oraz konsekwentnie i wyjątkowo krytycznie kontroluj model przed każdym startem.

Pozdrawiam Piotr

formatting link

Reply to
Piotrp_de

Witam,jeśli chodzi o mnie to już latam drugi sezon tym samym funem jedyne uszkodzenie to wyrwane podwozie,wręga silnikowa i ułamany statecznik przyznaje sie bez bicia że to moja wina bo latałem przy silnym wietrze i ciężko się lądowoało jednak naprawa nie zajeła mi więcej niż 4 godziny,tak jak już pisali poprzednicy do latania modelami trzeba mieć CIERPLIWOŚĆ zwykle jest tak że początkujący myśli że zjadł wszystkie rozumy albo za szybko podnosi poprzeczkę i efekt gotowy,nasz nowy kolega z lotniska którego uczyłem latać rozbil już 5 modeli w dwa miesiące !!!!! ale lata 3 i uparł się że umie latać ba nawet potrafi pokazać pełną wiązankę akrobacji... no comment. Ja jako takie doświadczenie nabrałem dopiero wtedy gdy latałem juz wieloma modelami szybkimi wolnymi wiem czego moge się spodziewać w locie teraz jest mi łatwo a przyjemnośc z tego że wracam z całym modelem ogromna. Jeśli chodzi o awaryjność sprzętu to już napisano kilka książek na ten temat więc nie będę się rozwodził na ten temat zasada jest jedna:jak najmniej połączeń typu wtyczka gniazdko a szczególnie na zasilaniu lepiej odrazu obciąć wtyczki i zalutować samemu w przypadku kraksy można mieć pretensje tylko do siebie. pozdrawiam Darek M

Reply to
Darek M

z taką

Hi hi. Jestem dotknety ta sama choroba. Mysle ze to nieuleczalne :) A jesli chodzi o latanie to ja tez postanowilem ze naucze sie latac sam. Mam za soba juz kilka lotow i mnostwo kretow :) W zeszlym tygodniu pierwszy raz mialem okazje spotkac innych modelarzy na lotnisku. Zarowno moj model zbudowany wg wlasnego projektu, jak i jego wykonanie troche ich rozbawil. Wystartowalem a moj "scigant" (ktotkoskrzydly nerwus bez wzniosu z za duzym silnikiem) zrobil mi kawal i polecial przeslicznie. Wszyscy lacznie ze mna byli pod wrazeniem. Wprawdzie po dwu minutach silnik zgasl mi w powietrzu i mialem awaryjne ladowanie ale bylo ekstra. Rozmowa z bardziej doswiadczonymi modelarzami bardzo mi pomogla. Np swieca kupiona razem z silnikiem ktora polecil mi sprzedawca w ArtHobby byla do bani!!! Silnik bez przerwy na niej gasl. Teraz mam nowa swiece dobrana przez innych modelarzy. Odbylem kilkunastuminutowy lot (wczoraj) zakonczony eleganckim ladowaniem. PIERWSZY RAZ LATALEM TAK DLUGO - SILNIK MI NIE ZGASL I SIE NIE ROZBILEM :) Nie potrzeba mi kabla trenera bo stojacy obok modelacz moze zawsze ostrzec czy doradzic ostatecznie przejac stery. Choc do tej pory to nie bylo konieczne.

Wnioski: Grunt to nie rezygnowac. Zbudowac tani model. Jakis latwonaprawialny - pancerny :) i latać, latać, latać jak najwiecej. A w domu podlaczyc sie do fms'a i tez latac.

Troche mi sie odmienilo i teraz chetnie latam z innymi. :)

Wczoraj po locie bylem tak podjarany ze az mi sie nogi trzesly....

pozdrawiam Daniel

Reply to
tygrysek

Jestem pocz±tkuj±cym "pilotem". Podobnie jak jeden z przedpi¶ców postanowi³em nauczyæ siê lataæ trudnym do zniszczenia i tanim modelem depronowym. Przedtem jednak trenowa³em "ma³pie ruchy" (odruchowe skrêcanie modelem w prawid³ow± stronê niezale¿nie od jego po³o¿enia) dwoma modelami p³ywaj±cymi.

Pozdrowienia PiotrP

formatting link

--------------------------------------------------------- Cytat miesi±ca: "...tylko coraz bardziej bola³o. Odci±³em wiêc palec od sto³u." Adam Niedzwiadek

Reply to
Piotrp

Akurat w ten weekend w Czechach. Ale poniewaz kojoty maja delikatne futerko, to od ponad miesiaca latm w Falentach.

No przeciez nie kasa sie liczy - ja po prostu lubie budowac modele. No i cena kraksy jest nizsza niz w duzym lotnictwie - stad nasza pewna beztroska. Konstrukcje mniej sprawdzone, trudniejszy pilotaz i gorzej wyszkolenie piloci. A swoja droga, to po kilku wpadkach nauczylem sie kontrolowac wychylenie sterow przed kazdym lotem.

Reply to
Krzysztof J. Choroszko

Witaj Kojocie,

A gdzie dokładnie w Falentach? Dojazd na Ostowe Pole jest już tak zarośnięty, że strasznie mi się ostatnio samochód porysował - dlatego pojechałem na pola Wilanowskie i tam doszedłem do opisywanych refleksji...

Czy w Falentach jest jakieś przyzwoite "lotnisko"? No i jak tam dojechac.

Z.K.

Reply to
jetfan

A na kojotowa strone nie laska zajrzec? - jest banner z linkiem na glownej stronie. Lotnisko jest o klase lepsze, dojazd ciut wertepiasty ale bez krzakow no i nie ma ostów!

Reply to
Krzysztof J. Choroszko

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.