Czy komputery pomagają?

W dniu poniedziałek, 16 kwietnia 2018 22:45:20 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

Moja nieśmiała teoria jest taka że ten rozwój ekonomiczny to nic innego jak wzrost liczby ludzi na świecie którzy w tej ekonomii uczestniczą. Znaczy zarabiają więcej pieniędzy niż zjedzą ryżu czy manioku, coś im zostaje i potem to wydają na zbędne rzeczy bez których mogliby żyć tak samo. Zanim Chiny wyciągały setki milionów ludzi ze skrajnej nędzy, Rosja wstawała z kolan, na Afrykę padał jakiś deszcz, na Syrię coś innego niż bomby itd- arkusze kalkulacyjne ekonomistów wykazywały wzrost. A jak od 2008 to wszystko się spieprzyło, to z czego ma wychodzić wzrost światowej gospodarki, a w szczególności wydajności pracy? Z Netflixa?

Reply to
Konrad Anikiel
Loading thread data ...

To mówimy chyba o tym samym, tylko że nie mogę nigdzie się doszukać tego wątku duńskiego i akurat obecne wersje są całkiem funkcjonalne, tylko mają równe błędy. Generalnie używam do wszystkiego (bo niewiele pracuję pod Windows) i nie narzekam bardziej niż na MS Office, który, szczególnie w nowszych wersjach jest dla mnie intuicyjnym koszmarem.

Reply to
Marcin Debowski

W dniu poniedziałek, 16 kwietnia 2018 22:52:32 UTC+9 użytkownik J.F. napisał:

W samolocie jest internet. Wolałbym żeby był tańszy, ale idzie żyć. Gorzej jak się leci jednym ciągiem nad pojebanymi państwami, bo one potrafią zakazać liniom lotniczym udostępnianie internetu nad ich terytorium, jeśli nie jest filtrowany przez rząd tam na dole. Zdarza mi się czasem śmigać ICN-DXB większość lotu nad takimi shitholami. I nie pointernetujesz!

Reply to
Konrad Anikiel

A jak to się w ciągu tych ostatnich 15 lat zmieniła percepcyjnie (lub rzeczywiście) trwałość produktów? Coś mi się wdaje, że to gdzies właśnie w okolicy pierwszej dekady wszystko zaczeło się sypać w okresie góra 3-5 lat od zakupu.

Fragmentami ścisła, reszta chyba bardziej z pogranicza socjo-ekonomii. Ten art. to nb. dość wierne tłumaczenie z Bloomberga z pominięciem w sumie niewiele wnoszących wykresów. Ale pismaki sa pismaki i włąściwie trzebaby dotrzeć do źródła tylko w sumie chyba szkoda czasu.

Reply to
Marcin Debowski

To wszystko wymaga i wysiłku i talentu i dobrej wydajnosci :)

Obsesyjnie koncentrujesz się na uzyteczności :) Nie wazne, że nie duzo gorszy, ważne że prostszy w produkcji.

No własnie. Tego tez nie mogłem ogarnąc. Czy jak robot zastapi człowieka i robi 100x więcej a ten człowiek idzie np. na kasę do marketu to jak zmieniła sie według panów z art. wydajność? Chyba musiała spaść bo kiedys był np. 1 ludziowyrób na minutę a teraz jest zero.

To już chyba w połowie lat 90. stwierdzono, że coś 9x% uzytkowników co bardziej zaawansowanych programow w stylu msoffice uzywa nie więcej niż parę procent ich funkcji. Nie dość, że płaca za komplet to jeszcze jest to w sumie dla nich szkodliwe.

Nie są. Pozwalaja utrzymać satysfakcjonujacy poziom zadowolenia u bezpośredniego przełożonego pani Krysi. Dla pani Krysi to istotne.

Reply to
Marcin Debowski

To po co co bylo tak komplikowac produkcje, skoro to niewiele wnosi do uzytecznosci ? :-)

Czy taki prostszy ...

formatting link
I rodza sie pytania:

-czy to warto upraszczac, czy to jest potrzebne i tanie :-)

-czy to sie da uproscic, czy w nowszej technologii wyjdzie podobnie,

-czy jak to zastapimy elektronika, zamiast tej plataniny rurek bedzie mniej kabli, ale jednak sporo czujnikow, enkoderow, mikroprocesorow ... to czy to uproszczenie czy skomplikowanie ?

Ale czy to sie przeklada na wynik finansowy firmy, bo jak slusznie Konrad zauwazyl - tak sie liczy wydajnosc :-)

J.

Reply to
J.F.

Gdzies wnosi niewiele, gdzieindziej wiele. Jaka jest różnica między tamtym 747 a obecnym? Przeciez Ty się na tym lepiej znasz :) Awionika, silniki, materiały kompozytowe w kadłubie/skrzydłach. Ale i to samolot i tamto samolot. Z perspektywy pasażera doszły telewizorki w zagłówkach :)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak tylko cos się stanie de-facto standardem, to zaczyna robić za poziom podstawowy. Teraz takim poziomem sa np. różne prezentacje/wykresy pełne pierdusników, gradientów i innych takich animacji. Czyli ponownie dość inny produkt. Pani Krysia by się skichała robiac takie coś 15 lat temu. Teraz robi to z grubsza tak szybko, jak proste prezentacje, które tworzyła wtedy. Ekstra pieniędzy to firmie nie przynosi, ale pozwala konkurować z innymi firmami, bo i klienci przywykli do nowych pierduśnikowych standardów. Innymi słowy na wynik firmy się jednak najczęściej przekłada. Sprzedałbyś obecnie 747 z

2005 po takiej samej cenie jak tegoroczny model?
Reply to
Marcin Debowski

formatting link
Znalazło się źródło. To jest autoreklama produktu do analizy danych. Akurat na przykładzie zjawiska o którym mówimy. Ale ani niczego autor nie udowadnia, ani nie zaprzecza, niczego nie wyjaśnia, po prostu pokazuje jak tego typu dane można sobie przedstawiać na ładnych wykresach i ewentualnie wyciągać jakieś wnioski.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-04-16 o 15:59, Konrad Anikiel pisze:

Mam podobne zdanie o ekonomii. Zresztą nie tylko ja.

Reply to
robot

Dokładnie. Nie byłem w stanie dobrnąć do końca, a te wykresy, z technicznego p. widzenia to o kant d. Skorelować z nimi tekst, to był dla mnie spory wysiłek i w wielu miejscach poległem.

Art. dobrze illustrujący teze, że ekonomia to ścisła i systematyczna za specjalnie nie jest.

Reply to
Marcin Debowski

Dla mnie to wciąż za mało na miano nauki. Owszem, dzisiejsze narzędzia zbierania i analizy wielkich ilości danych robią wrażenie, ale to wciąż zabawa w wyszukiwanie podobnych sytuacji i podobieństw/różnic w zachowaniach ludzi. W ten sposób nie tworzy się nowych jakości, a co najwyżej ocenia ryzyko porażki eksperymentów w których zgadywanie wciąż gra główną rolę. A potem można przeanalizować co z tego zgadywania wyszło :-)

Reply to
Konrad Anikiel

Bo pewnie z jednej strony jest cała kupa takich jak ci z Bloomberga i ww. Macrobonda upajających się wykresami i własnym bełkotem, a dużo mniej np. takich jak zmarły 3 lata temu John Nash (polecam film Beautiful Mind, jeśli ktoś nie widział).

Reply to
Marcin Debowski

A z trzeciej strony jest Thaler i cała ekonomia behawioralna, koncepcja że świat toczy się w kierunku wyznaczonym przez ogromną ilość irracjonalnych decyzji, gdzie cały genialny aparat matematyczny Nasha nagle okazuje się nieporozumieniem.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-04-26 o 21:45, Konrad Anikiel pisze:

Zgadzam się, ale uważam że sformułowanie "irracjonalnych decyzji" należy zmienić na "pozornie irracjonalnych decyzji".

Miłość jest z pozoru irracjonalna, ale tak na prawdę pełni bardzo ważną rolę prokreacyjną. To samo z innymi uczuciami i popędami kierującymi zachowaniem ludzi.

Władza zamiast uwzględniać te mechanizmy, stara się je rozmontowywać. Jest to skazane na porażkę, bo ludzkiej natury nie da się oszukiwać bez końca. Nad czym ubolewam, bo lubię szlachetne utopijne pomysły mające uszczęśliwić wszystkich ludzi.

WM

Reply to
WM

Też bym się przyczepił do słówka "irracjonalny", bo raz, co napisałeś powyżej - to czemuś służy (cel), a dwa, nawet na poziomie jednostkowych decyzji, widze to bardziej jako pewiem zespół działań determinowanych przez ten cel w środowisku gdzie występują też inne cele np. takie podstawowe jak zaspokojenie głodu czy innych potrzeb. Finalnie, rzecz się sprowadza do statystyki (prawdopodobieństwa) co wynika ze skomplikowania układu. Nawet "mam ochotę na piwo", jest MZ do bólu racjonalne.

Reply to
Marcin Debowski

Wszystko jest względne, a ta względność może nie mieć żadnego znaczenia. Seemingly irrational, pozornie irracjonalne- może brzmi lepiej. Ale co to zmienia czy moim zdaniem ktoś niepotrzebnie kupił sobie piwko, bo mógł wydać tych kilka zetów na inwestycję w krajach rosnących, albo wrzucić Cygance do kubeczka. To tylko moje prywatne zdanie które niczego nie zmienia. Ważne że nie mam żadnego sposobu żeby przewidzieć na co on wyda pieniądze dzisiaj, a na co jutro, jeśli coś (co?) się zmieni. To jest poziom na którym podejmują się decyzje zmieniające świat, a brak tu takich podstawowych narzędzi jak weryfikowalne hipotezy albo powtarzalne eksperymenty. Bez tego nie ma nauki.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-04-27 o 00:49, Marcin Debowski pisze:

To co może interesować inżynierów to sprawa "śmierci moralnej produktu". Kiedy jest on jeszcze sprawny, ale trzeba go wymienić bo stał się przestarzały. Posiadany sprzęt świadczy o statusie właściciela niestety. Tak jest teraz, ale historia uczy, że to może się zmienić i przyjdzie czas, gdy młodzi będą gardzić drobnomieszczaństwem i dulszczyzną.

Taki efekt wahadła, lub jojo :)

WM

Reply to
WM

W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 10:11:33 UTC+2 użytkownik WM napisał:

W przemyśle to prawie nie występuje. Nikt nie wymienia np. sprawnej suwnicy w fabryce, bo te nowe są ładniejsze.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-04-27 o 13:32, Konrad Anikiel pisze:

Stare suwnice modernizuje się, dodając np. klimatyzację kabin i lepsze ich przeszklenie:

formatting link

WM

Reply to
WM

W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 14:54:23 UTC+2 użytkownik WM napisał:

Bo jest taka moda, czy potrzeba?

Reply to
Konrad Anikiel

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.