No ale sterowanie obrabiarki to nie jest tylko głupi interpretator G-codu który na ślepo wysyła sygnały do napędów. Musi mieć informację zwrotną, żeby wiedział gdzie jest narzędzie, a nie tylko gdzie miało być.
Ja mówię "w obrabiarkach" a nie "w zabawkach" :-)
OK, w tanich rozwiązaniach, przy silnikach krokowych nie potrzeba enkodera, wystarczy wiedzieć czy nie zgubił się krok, rozłożyć każdy ruch na ilość kroków w każdej osi i wysyłać te kroki jeden po drugim, a jak się któryś zgubi to go powtórzyć. Ale tak czy siak sygnał zgubienia kroku jest informacją zwrotną. Przy założeniu że krok nigdy się nie zgubi można nawet z tego zrezygnować kosztem albo przewymiarowania silników, albo rezygnacji z obróbki twardych materiałów. Natomiast nie potrafię sobie wyobrazić sterowania serwami bez stałego mierzenia pozycji.
PS popsuła mi się drukarka ostatnio. Plujka epsona, z tych trochę lepszych. Do wywalenia, ale pomyślałem sobie że wypruję przynajmniej z niej silniki krokowe. Rozebrałem do rosołu, a tam tanie silniczki DC, jak z zabawkowej wiertarki Boba Budowniczego! Tyle że na każdym osadzony krążek z przezroczystego plastiku z nadrukowaną rozetką, który przechodzi przez optyczny układ, tak jak w myszce. Tyle że bardzo, bardzo dokładna ta rozetka, gołym okiem trudno dostrzec pojedyncze linie. Plus długa linijka wzdłuż prowadnicy wózka z głowicą, też z kreseczkami. Wszystko podłączone do procesora który liczy impulsy z tych enkoderów i pluje kroplami atramentu tam gdzie trzeba, osiągając jakieś tam teoretyczne 6000 dpi czy ile tam. Linia prosta nawet pod mikroskopem jest prosta. To znaczy, trochę postrzępiona bo to tylko papier, ale nie odróżnisz poziomej od pionowej. Koniec świata!
W dniu wtorek, 15 kwietnia 2014 18:33:17 UTC+2 użytkownik J.F napisał:
Nakrętki się gwintuje na specjalizowanych gwinciarkach. Działa tak że tu wlata a tam wylata nagwintowane. Gwintownik jest nieruchomy względem nakrętki. Nakrętka się obraca i nakręca na gwintownik. Najlepsze jest to że gwintownik w takich gwinciarkach nie jest niczym mocowany a głowica obraca się w jedną stronę.
U¿ytkownik "Konrad Anikiel" napisa³ w wiadomo¶ci
Tylko ze nie ma takiego sygnalu, bo bez enkodera sie tego nie wylapie.
Albo zrobienia bardziej zabawki niz przemyslowej maszyny ... choc
elektrodrazarki na krokowcach widzialem.
Z natury serwa to wynika :-)
To nie tylko przeskakiwanie, ale zwykle silniki sa po prostu szybsze.
Jak trzeba krok 0.01mm, a silnik ma np maksimum 10kHz, to przejechanie
2m zaczyna byc nieznosnie dlugo.
Poczatek, bo taka linijke wyprulem dawno temu z plujki. Linijka nie ma
zreszta tyle dpi co drukarka, wiec nadal jest interpolacja.
Inni to samo osiagaja na silnikach krokowych ... tylko wtedy trzeba
kompensowac luz na pasku albo drukowac tylko w jedna strone.
A pomysl o laserowkach - tam zwierciadelko sie kreci i odchyla
promien, ma tylko jeden fotoelement i silnik ... no powiedzmy jak od
HDD,
J.
W dniu wtorek, 15 kwietnia 2014 18:33:17 UTC+2 użytkownik J.F napisał:
Przemysłowo gwintują. Takie przelotowe gwinciarki mają co z jednej strony wlata a z drugiej wylata. Na gwintownik nakręcany jest półfabrykat nakrętki. To co nakręca kręci się w jedną stronę. Najlepsze jest to że gwintownik nie jest w niczym mocowany a się nie obraca i nakrętki po nagwintowaniu spadają z niego.
No własnie jest. Możesz kupić silnik krokowy z sygnałem wyjściowym zgubienia kroku. Nie potrzebujesz wtedy dokładać enkodera. Nie wiem jak to w środku tego silnika jest zrobione, ale nie sądzę że siedzi tam kółko z nadrukowaną rozetką.
Hola! Tu wchodzi do gry starożytny chiński wynalazek, czyli noniusz. Po tym pasku nie jeździ jeden laserek, tylko cała linijka. Powiedzmy że pasek ma 1000 kresek na cal, a na linijce optycznej na calu jest 1001 fotoelementów. I masz rozdzielczość miliona dpi! A jakbyś miał wątpliwości co do dokładności tego miliona dpi, to dodam tylko że ponieważ odczyt jest elektroniczny (a nie ręczny jak w ręcznej suwmiarce), to drukarka robi fabryczną procedurę kalibracji: przejeżdża wielkokrotnie po tym pasku i robi sobie statystykę który fotoelement włącza się wcześniej niż średnia sąsiadów, a który później. Taka tabela poprawek co jakiś czas generuje się automatycznie, minimalizując wpływ starzenia się materiałów (to wszystko tandetny plaskit panie!), rozszerzalności cieplnej itd.
Softu drukarki nie hackowałem, ale każda plujka ma w menu pozycję kalibracji. Jak nie używasz, to drukarka co jakiś czas i tak sama się kalibruje. W Epsonach to nie jest kalibracja kropek na wydruku, niczego nie musisz z lupą na oko zgrywać. To jest całkowicie wewnętrzna, automatyczna procedura. W głowicy nie ma żadnego fotoelementu patrzącego na papier. Pozostaje tylko kalibracja fotoelementu w liniowym enkoderze głowicy i kątowym enkoderze silniczka napędzającego wałek. To wszystko wygląda w środku jak tandetna zabawka, a drukuje dokładniej niż pierwsze metody fotolitograficzne używane do produkcji układów scalonych. Dzięki algorytmom sterującym!
Konrad, tam jest znacznie więcej do obliczenia.
Dla przeciętnej maszyny i przeciętnej operacji, masz na szybko do
uwzględnienia:
- tabele długości narzędzia,
- tabelę odchyłek długości (powiedzmy że to zużycie),
- tabelę średnicy narzędzia,
- takąż też tabelę odchyłki średnicy jak przy długości,
- tabelę dopuszczalnych parametrów dla danego narzędzia (np: momentu,
wibracji...)
- tabelę z narzędziami "siostrzanymi", jeżeli występują,
- tabelę pozycji narzędzia w magazynku,
- tabelę z punktami referencyjnymi układu współrzędnych (wcale nie musi
być 1 punkt!),
- współczynniki korekt układu współrzędnych dla skalowania i skręcenia,
- takie też flagi dla operacji lustra na układzie współrzędnych,
- tabelę kalibracji drogi dla każdej z osi,
- wartości z punktami (punktem?) referencyjnym dla każdej z osi,
- tabelę wartości korekcyjnych drogi dla każdej osi,
- tabelę korekty termicznej dla każdej osi,
i pewnie jeszcze kilka rzeczy o których nie pamiętam.
Jak to uwzględnisz, to masz zadaną pozycję osi, którą serwo powinno
osiągnąć, jak nie osiągnęło, to należy wywalić program i dać po oczach
stosownym komunikatem.
Jak maszyna ma być dokładniejsza, to sygnał zwrotny idzie z serwa, ale
jest korygowany zamontowanym na osi (nie na śrubie, ale pomiędzy
przykładowo korpusem i wózkiem osi) liniałem. Ten liniał to tylko
poprawka pozycji, nie słyszałem, aby ktoś zamknął na nim pętlę
sterownika osi (i wcale się nie dziwię).
Tak więc zinterpretowanie kodu G to w zasadzie nieistotny szczegół w
pracy całej maszyny.
A wiem, co jeszcze na szybko zapomniałem - wartości korekt dla luzów
nawrotnych osi :)
Miłego.
Irek.N.
Można kupić wiertła z trzonkiem np: 1/8" i zderzakami na tym trzonku.
Zderzak ma za zadanie utrzymać wysokość montażu wiertła na powtarzalnym
poziomie.
Na życzenie zdjęcie ;)
Miłego.
Irek.N.
ps. jest pewna wada - cena :(, ale jest też zaleta - widiowe :)
Wiem wiem, chodziło mi tylko o to że "przypadki kiedy posuw nie zgadza się z obrotem" to błędy sterowania a nie mechaniki. Albo sterowanie nie wie gdzie narzędzie jest bo nie ma sygnału zwrotnego, albo nie potrafi skorygować NIEUNIKNIONYCH błędów położenia narzędzia wynikających z niedokładności wymiarów samej maszyny, ograniczonej sztywności, bezwładności, luzów, czego tam chcesz. Po to tam siedzi komputer i ma enkodery, czujniki, liniały itd żeby te korekcje rachować. Więc jeśli podczas gwintowania da posuw taki jak wychodzi ze skoku gwintu razy 10 krpm, podczas gdy wrzeciono jeszcze się nawet nie rozpędziło do pięciu, to jest wina sterowania, a nie bezwładności wrzeciona. Praw fizyki pan nie zmienisz, ale trzeba mieć ich świadomość i przewidywać ich skutki.
"Irek N."
Chêtnie zobaczê jak to rozwi±zali. Opiera siê wewn±trz wrzeciona czy na
tulejce?
I chyba pójdê w tym kierunku. Wszystkie wiert³a mocowanie fi 12. Tylko jak
szybko blokowaæ wrzeciono, aby nie u¿ywaæ dwóch kluczy?
Robert
W dniu 2014-04-17 08:18, Robert Wańkowski pisze:
Nie ma bata - 2 klucze i 3 ręce :) Używałem czegoś podobnego, jedyne
ułatwienie to był uchwyt, który trzymał klucz płaski trzymający wrzeciono.
Konrad Anikiel pisze:
Ok.
Przy gwintowaniu na sztywno trzeba założyć, że wrzeciono jest kolejną
osią*, a osie muszą poruszać się synchronicznie. Są oprawki, które
pozwalają na pewne tolerancje w zgodności pozycji osi.
Co do parametrów, nie znam sterowania, przy którym przekroczenie limitów
jednej z osi dopuszczało by rozsynchronizowanie osi. Jak wrzeciono nie
daje rady z dynamiką, to daje ile może, a posuwy się do tego dopasowują.
Decyduje zawsze najgorsza z osi (w sensie najwolniejsza).
Miłego.
Irek.N.
* wrzeciono ma na sobie enkoder (nie tacho czy inne draństwo, gdyż ważna
jest pozycja), pozycja jest potrzebna do zmiany narzędzia, do pomiarów
sądami pomiarowymi, wreszcie choćby do gwintowania wielokrotnego.
Plastikowy kołnierz naciśnięty na trzonek, ten kołnierz ma się oprzeć na
tulejce.
Precyzji wielkiej toto nie ma, ale do większości zastosowań pewnie
wystarczy.
Obawiam się, że niewiele da się wymyślić.
Można zrobić zasuwkę, mocowaną do wrzeciona i wsuwaną na spłaszczenia w
osi wrzeciona, wtedy miał byś o 1 klucz mniej, ale przenosisz moment na
obudowę i mechanikę trzymającą wrzeciono.
Miłego.
Irek.N.
ps. musi być zabezpieczenie, żeby samo się nie zasunęło - pewnie
wystarczy sprężynka odciągająca, wtedy zasunięcie i próba obrócenia
utrzyma zasuwkę na osi wrzeciona.
W dniu 2014-04-16 23:20, Irek N. pisze:
Zaraz, zaraz - bo obok piszesz, że zderzakiem jest plastikowa tulejka
nasuwana
na chwyt (takie rozwiązania jak w dentalu), to rozumiem, że cena nie wynika
z samego - prymitywnego skądinąd rozwiązania- tylko z tego, że jest
węglikowe narzędzie.
Czyli jeśli znajdzie się narzędzie z HSS, to będzie taniej czy chodzi o
coś innego?
PS
Nie dla każdego widia jest zaletą :-)
Ta tulejka jest już z wiertłem sprzedawana i zapewne zawsze jednakowo od
ostrza oddalona - tak sądzę.
Masz rację, jak nie ma zalety, to cena staje się wadą.
Pisałem o znanym mi gotowym rozwiązaniu, wcale nie twierdzę że to
jedyne. Jak się teraz zastanawiam, to nie przypominam sobie HSS-ów na
pogrubionym trzonku.
Jaką zaletę ma HSS na maszynach sterowanych? Wiem, że maszyny z luzami
na osiach wolą frezy HSS, są elastyczniejsze i nie wykruszają się tak
szybko (pomijając też temat kierunku obróbki). Ale przy wiertłach tego
problemu przecież nie ma. Napisał bym, że trwałość + szybkość skrawania
rekompensują wyższą cenę, ale jestem świadom jaką żywotność ma zwykłe
przyzwoite wiertło HSS-owe przy wierceniu w miękkich materiałach (nawet
alu).
Miłego.
Irek.N.
W dniu 2014-04-18 10:21, Irek N. pisze:
Nie pisałeś, że chwyt jest o innej średnicy.
Narzędzie jak narzędzie - jakie potrzebne, takie można zrobić,
byleby się sprzedawało :-)
Sterowanie do użycia narzędzia z HSS czy węglika nie ma za wiele do rzeczy
pomijąc przytaczaną kwestię niepożądanego frezowania współbieżnego
na starych maszynach.
Decyduje charakter detalu, obróbki, materiał i wiele innych rzeczy i
maszyna oczywiście też.
Akurat z wiertłami też jest to problem sztywności maszyny - jest wiele
mało sztywnych maszyn - typu plotery gdzie z samego zastosowania (do
plastiku czy do alu) możesz wyciągnąć wnioski o sztywności (czy choćby
usuwania wióra jeśli brak chłodzenia przez wrzeciono).
To o czym piszesz rekompensuje cenę, ale w użyciu w produkcji masowej
(naprawdę wielkoseryjnej) gdzie technologia jest dopięta na maksimum
możliwości.
W mniejszej skali zawsze prędzej będziesz miał
postój z powodu problemów związanych z wysilonym rozwiązaniem, narzędzie
się
będzie łamać od byle czego, albo zabraknie wymiaru, albo będzie grad,
albo powierzchnia do d....albo coś innego i szybciej osiągniesz cel
obróbką wolniejszą, ale stabilniejszą.
Do ceny samego narzędzia dochodzi jego regeneracja -w przypadku węglika
czasami dość wymagająca i jak nie wyciągasz z narzędzia 110%, to ono się
nie opłaca.
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.