Uchwyt wiertarski

No ale sterowanie obrabiarki to nie jest tylko głupi interpretator G-codu który na ślepo wysyła sygnały do napędów. Musi mieć informację zwrotną, żeby wiedział gdzie jest narzędzie, a nie tylko gdzie miało być.

Reply to
Konrad Anikiel
Loading thread data ...
Reply to
Robert Wańkowski

Ja mówię "w obrabiarkach" a nie "w zabawkach" :-) OK, w tanich rozwiązaniach, przy silnikach krokowych nie potrzeba enkodera, wystarczy wiedzieć czy nie zgubił się krok, rozłożyć każdy ruch na ilość kroków w każdej osi i wysyłać te kroki jeden po drugim, a jak się któryś zgubi to go powtórzyć. Ale tak czy siak sygnał zgubienia kroku jest informacją zwrotną. Przy założeniu że krok nigdy się nie zgubi można nawet z tego zrezygnować kosztem albo przewymiarowania silników, albo rezygnacji z obróbki twardych materiałów. Natomiast nie potrafię sobie wyobrazić sterowania serwami bez stałego mierzenia pozycji.

PS popsuła mi się drukarka ostatnio. Plujka epsona, z tych trochę lepszych. Do wywalenia, ale pomyślałem sobie że wypruję przynajmniej z niej silniki krokowe. Rozebrałem do rosołu, a tam tanie silniczki DC, jak z zabawkowej wiertarki Boba Budowniczego! Tyle że na każdym osadzony krążek z przezroczystego plastiku z nadrukowaną rozetką, który przechodzi przez optyczny układ, tak jak w myszce. Tyle że bardzo, bardzo dokładna ta rozetka, gołym okiem trudno dostrzec pojedyncze linie. Plus długa linijka wzdłuż prowadnicy wózka z głowicą, też z kreseczkami. Wszystko podłączone do procesora który liczy impulsy z tych enkoderów i pluje kroplami atramentu tam gdzie trzeba, osiągając jakieś tam teoretyczne 6000 dpi czy ile tam. Linia prosta nawet pod mikroskopem jest prosta. To znaczy, trochę postrzępiona bo to tylko papier, ale nie odróżnisz poziomej od pionowej. Koniec świata!

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu wtorek, 15 kwietnia 2014 18:33:17 UTC+2 użytkownik J.F napisał:

Nakrętki się gwintuje na specjalizowanych gwinciarkach. Działa tak że tu wlata a tam wylata nagwintowane. Gwintownik jest nieruchomy względem nakrętki. Nakrętka się obraca i nakręca na gwintownik. Najlepsze jest to że gwintownik w takich gwinciarkach nie jest niczym mocowany a głowica obraca się w jedną stronę.

Reply to
kogutek444

W dniu wtorek, 15 kwietnia 2014 18:33:17 UTC+2 użytkownik J.F napisał:

Przemysłowo gwintują. Takie przelotowe gwinciarki mają co z jednej strony wlata a z drugiej wylata. Na gwintownik nakręcany jest półfabrykat nakrętki. To co nakręca kręci się w jedną stronę. Najlepsze jest to że gwintownik nie jest w niczym mocowany a się nie obraca i nakrętki po nagwintowaniu spadają z niego.

Reply to
kogutek444

No własnie jest. Możesz kupić silnik krokowy z sygnałem wyjściowym zgubienia kroku. Nie potrzebujesz wtedy dokładać enkodera. Nie wiem jak to w środku tego silnika jest zrobione, ale nie sądzę że siedzi tam kółko z nadrukowaną rozetką.

Hola! Tu wchodzi do gry starożytny chiński wynalazek, czyli noniusz. Po tym pasku nie jeździ jeden laserek, tylko cała linijka. Powiedzmy że pasek ma 1000 kresek na cal, a na linijce optycznej na calu jest 1001 fotoelementów. I masz rozdzielczość miliona dpi! A jakbyś miał wątpliwości co do dokładności tego miliona dpi, to dodam tylko że ponieważ odczyt jest elektroniczny (a nie ręczny jak w ręcznej suwmiarce), to drukarka robi fabryczną procedurę kalibracji: przejeżdża wielkokrotnie po tym pasku i robi sobie statystykę który fotoelement włącza się wcześniej niż średnia sąsiadów, a który później. Taka tabela poprawek co jakiś czas generuje się automatycznie, minimalizując wpływ starzenia się materiałów (to wszystko tandetny plaskit panie!), rozszerzalności cieplnej itd.

Reply to
Konrad Anikiel
Reply to
Robert Wańkowski

Softu drukarki nie hackowałem, ale każda plujka ma w menu pozycję kalibracji. Jak nie używasz, to drukarka co jakiś czas i tak sama się kalibruje. W Epsonach to nie jest kalibracja kropek na wydruku, niczego nie musisz z lupą na oko zgrywać. To jest całkowicie wewnętrzna, automatyczna procedura. W głowicy nie ma żadnego fotoelementu patrzącego na papier. Pozostaje tylko kalibracja fotoelementu w liniowym enkoderze głowicy i kątowym enkoderze silniczka napędzającego wałek. To wszystko wygląda w środku jak tandetna zabawka, a drukuje dokładniej niż pierwsze metody fotolitograficzne używane do produkcji układów scalonych. Dzięki algorytmom sterującym!

Reply to
Konrad Anikiel

Konrad, tam jest znacznie więcej do obliczenia. Dla przeciętnej maszyny i przeciętnej operacji, masz na szybko do uwzględnienia:

- tabele długości narzędzia,

- tabelę odchyłek długości (powiedzmy że to zużycie),

- tabelę średnicy narzędzia,

- takąż też tabelę odchyłki średnicy jak przy długości,

- tabelę dopuszczalnych parametrów dla danego narzędzia (np: momentu, wibracji...)

- tabelę z narzędziami "siostrzanymi", jeżeli występują,

- tabelę pozycji narzędzia w magazynku,

- tabelę z punktami referencyjnymi układu współrzędnych (wcale nie musi być 1 punkt!),

- współczynniki korekt układu współrzędnych dla skalowania i skręcenia,

- takie też flagi dla operacji lustra na układzie współrzędnych,

- tabelę kalibracji drogi dla każdej z osi,

- wartości z punktami (punktem?) referencyjnym dla każdej z osi,

- tabelę wartości korekcyjnych drogi dla każdej osi,

- tabelę korekty termicznej dla każdej osi, i pewnie jeszcze kilka rzeczy o których nie pamiętam.

Jak to uwzględnisz, to masz zadaną pozycję osi, którą serwo powinno osiągnąć, jak nie osiągnęło, to należy wywalić program i dać po oczach stosownym komunikatem. Jak maszyna ma być dokładniejsza, to sygnał zwrotny idzie z serwa, ale jest korygowany zamontowanym na osi (nie na śrubie, ale pomiędzy przykładowo korpusem i wózkiem osi) liniałem. Ten liniał to tylko poprawka pozycji, nie słyszałem, aby ktoś zamknął na nim pętlę sterownika osi (i wcale się nie dziwię).

Tak więc zinterpretowanie kodu G to w zasadzie nieistotny szczegół w pracy całej maszyny.

A wiem, co jeszcze na szybko zapomniałem - wartości korekt dla luzów nawrotnych osi :)

Miłego. Irek.N.

Reply to
Irek N.

Można kupić wiertła z trzonkiem np: 1/8" i zderzakami na tym trzonku. Zderzak ma za zadanie utrzymać wysokość montażu wiertła na powtarzalnym poziomie.

Na życzenie zdjęcie ;)

Miłego. Irek.N. ps. jest pewna wada - cena :(, ale jest też zaleta - widiowe :)

Reply to
Irek N.

Wiem wiem, chodziło mi tylko o to że "przypadki kiedy posuw nie zgadza się z obrotem" to błędy sterowania a nie mechaniki. Albo sterowanie nie wie gdzie narzędzie jest bo nie ma sygnału zwrotnego, albo nie potrafi skorygować NIEUNIKNIONYCH błędów położenia narzędzia wynikających z niedokładności wymiarów samej maszyny, ograniczonej sztywności, bezwładności, luzów, czego tam chcesz. Po to tam siedzi komputer i ma enkodery, czujniki, liniały itd żeby te korekcje rachować. Więc jeśli podczas gwintowania da posuw taki jak wychodzi ze skoku gwintu razy 10 krpm, podczas gdy wrzeciono jeszcze się nawet nie rozpędziło do pięciu, to jest wina sterowania, a nie bezwładności wrzeciona. Praw fizyki pan nie zmienisz, ale trzeba mieć ich świadomość i przewidywać ich skutki.

Reply to
Konrad Anikiel
Reply to
Robert Wańkowski

Takie wrzeciono.

formatting link
Robert

Reply to
Robert Wańkowski

W dniu 2014-04-17 08:18, Robert Wańkowski pisze:

Nie ma bata - 2 klucze i 3 ręce :) Używałem czegoś podobnego, jedyne ułatwienie to był uchwyt, który trzymał klucz płaski trzymający wrzeciono.

Reply to
PeJot

Konrad Anikiel pisze:

Ok. Przy gwintowaniu na sztywno trzeba założyć, że wrzeciono jest kolejną osią*, a osie muszą poruszać się synchronicznie. Są oprawki, które pozwalają na pewne tolerancje w zgodności pozycji osi. Co do parametrów, nie znam sterowania, przy którym przekroczenie limitów jednej z osi dopuszczało by rozsynchronizowanie osi. Jak wrzeciono nie daje rady z dynamiką, to daje ile może, a posuwy się do tego dopasowują. Decyduje zawsze najgorsza z osi (w sensie najwolniejsza).

Miłego. Irek.N.

  • wrzeciono ma na sobie enkoder (nie tacho czy inne draństwo, gdyż ważna jest pozycja), pozycja jest potrzebna do zmiany narzędzia, do pomiarów sądami pomiarowymi, wreszcie choćby do gwintowania wielokrotnego.
Reply to
Irek N.

Plastikowy kołnierz naciśnięty na trzonek, ten kołnierz ma się oprzeć na tulejce. Precyzji wielkiej toto nie ma, ale do większości zastosowań pewnie wystarczy.

Obawiam się, że niewiele da się wymyślić. Można zrobić zasuwkę, mocowaną do wrzeciona i wsuwaną na spłaszczenia w osi wrzeciona, wtedy miał byś o 1 klucz mniej, ale przenosisz moment na obudowę i mechanikę trzymającą wrzeciono.

Miłego. Irek.N. ps. musi być zabezpieczenie, żeby samo się nie zasunęło - pewnie wystarczy sprężynka odciągająca, wtedy zasunięcie i próba obrócenia utrzyma zasuwkę na osi wrzeciona.

Reply to
Irek N.

W dniu 2014-04-16 23:20, Irek N. pisze:

Zaraz, zaraz - bo obok piszesz, że zderzakiem jest plastikowa tulejka nasuwana na chwyt (takie rozwiązania jak w dentalu), to rozumiem, że cena nie wynika z samego - prymitywnego skądinąd rozwiązania- tylko z tego, że jest węglikowe narzędzie. Czyli jeśli znajdzie się narzędzie z HSS, to będzie taniej czy chodzi o coś innego? PS Nie dla każdego widia jest zaletą :-)

Reply to
cef

Ta tulejka jest już z wiertłem sprzedawana i zapewne zawsze jednakowo od ostrza oddalona - tak sądzę.

Masz rację, jak nie ma zalety, to cena staje się wadą. Pisałem o znanym mi gotowym rozwiązaniu, wcale nie twierdzę że to jedyne. Jak się teraz zastanawiam, to nie przypominam sobie HSS-ów na pogrubionym trzonku. Jaką zaletę ma HSS na maszynach sterowanych? Wiem, że maszyny z luzami na osiach wolą frezy HSS, są elastyczniejsze i nie wykruszają się tak szybko (pomijając też temat kierunku obróbki). Ale przy wiertłach tego problemu przecież nie ma. Napisał bym, że trwałość + szybkość skrawania rekompensują wyższą cenę, ale jestem świadom jaką żywotność ma zwykłe przyzwoite wiertło HSS-owe przy wierceniu w miękkich materiałach (nawet alu).

Miłego. Irek.N.

Reply to
Irek N.

W dniu 2014-04-18 10:21, Irek N. pisze:

Nie pisałeś, że chwyt jest o innej średnicy. Narzędzie jak narzędzie - jakie potrzebne, takie można zrobić, byleby się sprzedawało :-)

Sterowanie do użycia narzędzia z HSS czy węglika nie ma za wiele do rzeczy pomijąc przytaczaną kwestię niepożądanego frezowania współbieżnego na starych maszynach. Decyduje charakter detalu, obróbki, materiał i wiele innych rzeczy i maszyna oczywiście też. Akurat z wiertłami też jest to problem sztywności maszyny - jest wiele mało sztywnych maszyn - typu plotery gdzie z samego zastosowania (do plastiku czy do alu) możesz wyciągnąć wnioski o sztywności (czy choćby usuwania wióra jeśli brak chłodzenia przez wrzeciono). To o czym piszesz rekompensuje cenę, ale w użyciu w produkcji masowej (naprawdę wielkoseryjnej) gdzie technologia jest dopięta na maksimum możliwości. W mniejszej skali zawsze prędzej będziesz miał postój z powodu problemów związanych z wysilonym rozwiązaniem, narzędzie się będzie łamać od byle czego, albo zabraknie wymiaru, albo będzie grad, albo powierzchnia do d....albo coś innego i szybciej osiągniesz cel obróbką wolniejszą, ale stabilniejszą. Do ceny samego narzędzia dochodzi jego regeneracja -w przypadku węglika czasami dość wymagająca i jak nie wyciągasz z narzędzia 110%, to ono się nie opłaca.

Reply to
cef

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.