Wszystko robią.
Bombę atomową robi nie przemysł tylko laboratorium naukowe.
Ja wiem co ja piszę, bo rozmawiałem o tym z agentami handlowymi. Być
może różne inne patologie pokątnie się zdarzają, ale to margines.
Konrad
I tylko surowce importuja ? :-)
Przemysl tez. Trzeba kopalnie uranu, trzeba zaklad wzbogacania
postawic, trzeba maszyny do wzbogacania opracowac, czasem reaktor
zbudowac itp.
To juz nie jest laboratoryjna skala.
J.
Myślisz, że ABB w Chinach nie używa chińskich kluczy do śrub?
hmm, nie wiem, czy w chinach ABB coś robi ;-)
No, powiedzmy że Polska armia będzie chciała sobie zrobić bombę atomową.
Powiedz jakie zakłady przemysłowe by do tego coś zrobiły i czy to jest
jakiś szczególny przemysł, którego nie ma wszędzie? To, co pozostanie i
tak musi zrobić laboratorium specjalnie zbudowane na tą okoliczność.
Konrad
PS. Przypomniał mi się dowcip o fabryce samowarów w Tule. Robotnik
podkradał części tych samowarów, żeby sobie w domu jeden złożyć. I jak
nie próbował, to mu Kałasznikow wychodził!
Lukasz Kozicki snipped-for-privacy@vg.cy.invalid> napisał(a):
Czasy pomysłowego Dobromira stosującego wielką
improwizację i przypadkowe materiały zastępcze
w produkcji garażowej powoli odchodzą w przeszłość.
No może są wyjątki np. typu wyplatanie koszyków :-)
Zagraniczny klient coraz częściej pyta się o to
czy firma posiada certyfikaty np o ISO 90001.
Ma też wymagania odnośnie spełniania norm bezpieczeństwa.
Potrafi wybrzydzać np. że łebki wkrętów (które nie są pod napięciem)
na przednim panelu nie są uziemione i zakryte listwą
i interesuje go stopień palności tworzywa, z ktorego wykonano obudowę.
Coraz ważniejsza staje się nowoczesna technologia produkcji,
która niestety kosztuje, ale daje większą swobodę konstruktorowi.
Obrabiarki numeryczne zastępuja zwykłe zanim te się zamortyzują.
Jak firmy nie stać na nową technologię musi dawać robotę na zewnątrz.
Pozdrawiam WM
Profesjonalista pokazał byś co robisz. Bo wiesz od oceniania nie jest ten co
gada że robi tylko ten co ogląda. Tak piszesz i piszesz a efektów żadnych. Ja
wiem dla ciebie profesjonalna jest pompa prożniowa za 6 tysięcy. A dla mnie
profesjonalny może być agregat od odkurzacza za 2 dychy. Groble stawia się wedle
stawu. Dobrze się sprzedają te profesjonalne cuda co robisz, szczęść Ci Boże a
mnie nie robiącego wegług twoich ocen profesjonalności nie opuszczaj. Tomek
To jest takie urzadzenie, ktore kosztuje duzo, ale z biegiem czasu
czlowiek zaczyna twierdzic ze bylo warto, wrecz odczuwa, ze zrobil dobra
inwestycje.
Natomiast przy nieprofesjonalnym czlowiek cieszy sie ze jest tanie, a
potem fiksuje urzadzenie, wlasciciel tez fiksuje i zaluje zakupu.
I bynajmniej nie filozofuje - to obserwacje z praktyki w szerokim ujeciu
tematu.
Oczywiscie niezwykle latwo kupic drogo i badziew, ale nie po to mamy
oczy, uszy i wech, aby ulegac zludzeniom, zwlaszcza na tej grupie :)
Wlodzimierz napisał(a):
Czyli uważasz, ze aby narzędzie było profecjonalne, jego producent musi
mieć jakiś certyfikat? Czy ten certyfikat (wraz z innymi cechami) Twoim
zdaniem świaeczy o profesjonaliźmie?
Czy wymagania klienta (albo spełnienie tych wymagań) też świadczą o
pfofesjonali producenta, nawet jeśí te wymagania są czyctym chciejstwem?
Śmiem wątpić. O profesjonaliźmie może świadczyć gotowość do spełnienia
tych mymagań, ale nie to jest IHO kryterium profesjonalizmu.
Wiesz, do pracy potrzebuję kilku narzędzi. Mam teraz komputer,
który sprawuje sie całkiem dobrze, ale jest zwykłym składakiem i
jego składaczowi daleko do certyfikatu ISO. Ale z pewnością jest
narzędziem profesjonalnym. Mam też kalkulator. Firma Casio pewnie
ma jakieś certyfikaty, jakieś tam znaczki o tym świadczą, więc
pewnie kalkulator jest profesjonalnym, zwłaszcza że właśnie tak
się nazywa. Ale mam też suwak logarytmiczny mojego dziadka. Ma
juz z 50 lat, trochę jest wytarty, ale zapewniam Cie, że też jest
narzędziem profesjonalnym, bo jakby zabrakło prądu, policzę nim
projekt równie dobrze jak na kalkulatorze, tylko trochę dłużej.
Aha, używam też drukarkę HP. Jak ją kupowałem, myślałem że jest
profesjonalna, ale po róznych jej wybrykach mam co do tego poważne
wątpliwości, choć jej producent też ma masę certyfikatów. I ponoć
chcę spełniać rózne moje zachcianki, tak w każdym razie zaręczał
w ankiecie, którą wypełniałam przy "rejestrowaniu" drukatki na
stronie producenta - który z tej radości że ankietę wypełniłem,
zaczął mnie radośnie, profesjonalnie, zasypywać jakimś spamem.
Pozdr,
Lukasz Kozicki snipped-for-privacy@vg.cy.invalid> napisał(a):
Oczywiscie można nie skończyć studiów aktorskich i być wybitnym aktorem,
ale czy należy z tego robić regułę.
Króluje u nas totalna negacja autorytetów, improwizacja i prowizorka:
Uzdrowiciel bez dyplomu lekarza uważa, że leczy lepiej od profesorów.
Facet wymysla zderzak i wywraca w swoim mniemaniu fizykę do gory nogami.
Posłanka z podstawowym wyksztalceniem bryluje w komisjach sejmowych .
Powazny klient mając do wyboru dwie na oko jednakowe firmy
będzie szukał dodatkowych argumentów zwiększających szansę
właściwego wyboru. Moze sam odwiedzić i skontrolować firmę ,
jeśli się na tym zna, albo uwierzyć, że zrobiła to za niego
znająca się na rzeczy firma wystawiająca certyfikaty.
Facet odpowiadający za zakupy w powaznej firmie nie będzie rozbierał
urządzenia i sprawdzał, czy wkręty mogą byc pod napięciem, czy nie.
Wybierze inny wyrób, by wyeliminować maksymalnie ryzyko.
Pozdrawiam WM
Wlodzimierz napisał(a):
Słyszałem o udanej próbie certyfikacji ISO firmy zajmującej się obrotem
złomem. Ot, nadmiar certyfikatów zabija istotę certyfikatu.
Nie, czemu ma zabijać? Jeśli złomownia prowadzi porządnie zapisy, ma
jasne procedury i instrukcje, trzyma się ich- to ma wpływ na jakość
produktu, co jest podstawą ISO9k. Jak powiedzmy odlewnia chce kupić
surowiec dajmy na to nierdzewny ferrytyczny, to zależy jej na tym, żeby
nie było w tym austenitu, bo dopuszczalna zawartość niklu jest bardzo
niska. I powiedz, jaki złomowiec to zapewni bez porządnego prowadzenia
zapisów? Od nas firma którz bierze złom, chętnie bierze kopie atestów
kawałków materiału, który jest identyfikowalny. Po co? Nie wiem.
Konrad
TO nie wazne co Wlodek uwaza, wazne czego klient wymaga :-)
Brak tego certyfikatu chyba utrudnia certyfikowanie
u klienta ?
A kupiles model profesjonalny czy domowy ? :-)
J.
Z tą diagnozą zasadniczo się zgadzam...
Ale z tym... Powiem tak: pracuję w firmie, która jako jedyna
w Polsce, w wąsko specjalizowanej branży, ma na swoje produkty
polską aprobatę techniczną, atest higieniczny, europejski
certyfikat zgodności procesu produkcji z normą branżową i cały
pakiet innych atestów z róznych krajów ościennych i azjatyckich.
W Polsce nikt z naszych konkurentów nie ma aprobaty technicznej
ani atestu higienicznego, a największy gracz na rynku nie ma
żadnego w ogóle certyfikatu, zaś parametry produktu "wykazuje"
swoim oświadczeniem, bo nie na to żadnego "papieru". To co
produkujemy to nie jest rzecz tania - jeden komplet może
kosztować kilkadziesiąt tysięcy, a może kosztować milion euro.
I dla polskiego odbiorcy liczy się przede wzystkim cena, a nie
to że jest to produkt certyfikowany i bezpieczny.
Pozdr,
Jakbyś mógł trochę więcej wysiłku umysłowego wkładać w takie wypowiedzi...
Mam zacząć wyliczać firmy na mojej ulicy, które nie mają ceryfikatu
ISO9k, czy o co ci chodzi?
Konrad
KA napisał(a):
Wróćmy może do Twojego cytatu:
^^^^^^^
^^^^^^^^^^^^^^^
Jeśli.....trzyma się ich....itd. Tymczasem nawet w usenecie można
znaleźć przykłady, jak w banalny sposób orżnąć auditora i to nawet tego
z zewnątrz.
Jak się ma taką wiedzę o konkurencyjnej firmie, to można ją załatwić na
cacy. I także po to te certyfikaty wymyślono. Inspektorzy wręcz
zachęcają do skarżenia się na niesolidne firmy do Jednostek
Notyfikowanych. Mają w tym swój mały prywatny interesik (godziny na
kontrolnym audycie!), ale to jest akurat zdrowy mechanizm. Tylko nie
wszystko dzieje się ot tak- to potrzebuje czasu, działań itd. Dlatego
nie dziwię się że istnieją firmy, które mają certyfikat, a powinny dawno
go stracić. Stracą, wcześniej albo później!
Konrad
PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here.
All logos and trade names are the property of their respective owners.