[piątkowo] Oliwa z oliwek do maszyn

Nie sądziłem, że postęp ekologiczny w przemyśle posunął się aż do tego stopnia ;)

formatting link
L.

Reply to
Lisciasty
Loading thread data ...

W dniu piątek, 2 września 2016 15:18:53 UTC+2 użytkownik Lisciasty napisał:

To napisz ile kosztuje normalna a ile taka eko?

Reply to
suryga

Dnia Fri, 2 Sep 2016 06:18:51 -0700 (PDT), Lisciasty napisał(a):

No wiesz, sa jeszcze maszyny spozywcze, i powinny byc smarowane srodkami spozywczymi.

No ale wtedy to na kanistry, a nie na oliwiarki :-)

J.

Reply to
J.F.

Jakie to maszyny? Pracowalem w fabryce w ktorej robiono maszyny dla przemyslu spozywczego. Smarowane byly nie spozywczymi smarami i olejami. A tam gdzie byl kontakt z produktem uzywano materialow nie wymagajacych smarowania.

Reply to
4kogutek44

W dniu piątek, 2 września 2016 22:18:53 UTC+9 użytkownik Lisciasty napisał:

To jest zwykły olej mineralny, tylko Google Translate nie radzi sobie lepiej ze wschodnioazjatyckimi językami. Chiński najlepiej tłumaczyć na japoński, a potem japońszczyznę na angielski.

Reply to
Konrad Anikiel

On nie jest eko. Ktoś spojrzał w słownik, ale zamiast wybrać choćby "lubricant", wziął pierwsze wymienione tam tłumaczenie: "olive oil".

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

W dniu niedziela, 4 września 2016 03:07:33 UTC+2 użytkownik Konrad Anikiel napisał:

Albo wystarczy nie być głąbem i wiedzieć, że nasza "oliwa" to nie musi być to samo co "olive oil" :] Producent tegoż (czy tam dystrybutor) to polska firma.

L.

Reply to
Lisciasty

Producent to człowiek który raczej nawet nie wie gdzie jest Polska. Dystrybutor zamawia jedną puszkę na spróbunek od pierwszego lepszego producenta na alibabie, puszka przychodzi w wersji takiej jaka akurat się produkuje, na przykład wietnamskiej. Jak towar dobry, to zamawia tego cały kontener, a że to jest handlarz który handluje wszystkim co się trafi, to jakoś szczególnie nie wnika w szczegóły. Chińczyk oferował dowolną wersję językową, Polak wybrał polską, Chińczyk w Googlu kliknął tłumaczenie na polski, zrozumiał z tego mniej niż nic i gotowe, poszło do drukarki. Jakby wnikał, szukał tłumacza itd, to by był za drogi, miał zbyt długie terminy, nie znalazłby klienta. Tak jak w traktacie Kopernika: zła oliwa wypiera dobrą oliwę :-)

Reply to
Konrad Anikiel

Tyle, że po polsku jest dobrze (takie coś jak oliwa do maszyn, oliwa techniczna występuje, zegarki czy maszyny do szycie się "oliwiło", odpowiednimi oliwami zresztą; mniejsza o to, czy jest to super poprawne techniczne nazewnictwo).

Twórcze tłumaczenie jest w wersji angielskiej.

Obstawiam, że to jednak nasz człowiek tworzył nalepkę (pewnie drukowaną w chinach).

pzdr bartekltg

Reply to
bartekltg

W dniu poniedziałek, 5 września 2016 22:07:30 UTC+2 użytkownik bartekltg napisał:

Otóż to, co nie wyklucza, że Konrad ma rację. Albo to nasz, polski, za miedzą chowany lingwista się popisał sam z siebie, nie mieszawszy do tego żółtych braci ;)

L.

Reply to
Lisciasty

Jakby do tej oliwy trzeba było nalepkę gdszieś zamawiać, nająć ludzi do jej przyklejenia, to byś jej w życiu nie zobaczył. No weź pomyśl z perspektywy handlowca: masz trochę kasy, masz Alibabę, komputer podłączony do internetu, masz potencjanych nabywców na cośtam (nawet nie wiesz co to jest)- będziesz się bawił w jakieś naklejanie czegoś? Zamawiasz to co daje się od razu sprzedać, a w większości przypadków nawet na oczy nie widzisz towaru, bo zamawiasz dostawę bezpośrednio do swojego odbiorcy, znaczy hurtowni jakiejś tam. Ty swoim inżynierskim rozumem próbujesz ogarnąć to co jest handlowe, czyli proste, a tu nie ma niczego do ogarniania.

Reply to
Konrad Anikiel

PS. A wszystko się bierze z dalekowschodniej nieznajomości angielskiego. W Europie można to sprzedawać jako "lubricating oil", niczego nie trzeba tłumaczyć. Natomiast w Azji nie, bo nikt by nie wiedział co to jest, a celnik nie wpuściłby towaru przez granicę. Dlatego ten Chińczyk musi oferować dowolną wersję językową opakowania. Polak myślał że skoro nawet polską może zamówić, to zamówi polską, będzie super. A wyszła padaka.

Reply to
Konrad Anikiel

Proces Lisciasty snipped-for-privacy@post.pl zwrócił błąd:

To jest zabawne, zakładając że to pomyłka, ale jeśli chodzi o "ekologiczność", to są przecież oleje roślinne używane do smarowania. Np. w instrukcji do używanej przeze mnie niszczarki jest napisane, że należy ją smarować olejem rzepakowym. Jak ktoś nie ufa polskim producentom rolniczym, to można na stronie firmy Fellowes kupić taki olej do niszczarek (shredder oil). Jest to 100% olej rzepakowy. Skoro można sprzedawać olej rzepakowy w opakowaniach jak mineralny, to może ktoś sprzedaje też olej z oliwek.

Ten olej do niszczarek ludzie też używają często jak zwykłą oliwę do maszyn, czyli np. do skrzypiących drzwi. Do smarowania delikatniejszych mechanizmów bym się bał, ale jakbym dostał "maszynowy olej z oliwek" to bym uwierzył, że on faktycznie jest z oliwek.

Reply to
Saiko Kila

Nie ma zadnych przeciwskazan zeby zrobic olej roslinny do smarowania. Oleje roslinne charakteryzuja sie tym ze same polimeryzuja. Zeby szybciej sie utwardzaly na przyklad w farbach poddaje sie je obrobce i dodaje sykatyw, suszek czy jak kto woli katalizatorow. W druga strone tez sie da tylko moze nie byc warto.

Reply to
4kogutek44

Co prawda w Chinach są oliwki, ale słabo nadają się na oliwę. Oni je suszą, kiszą, dodają do potraw, ale oleju z nich praktycznie nie robią, bo by był za drogi. Szczególnie do zastosowań technicznych, gdzie musiałby być obojętny chemicznie, buforowany itd. W dobie taniej ropy i wysokiej produkcji paliw (czyli dużej ilości produktów ubocznych), nie widzę sensu ekonomicznego.

Reply to
Konrad Anikiel

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.