PRLowski silikon odlewniczy

W tej książce:

formatting link
przeczytałem, że w pewnym momencie kontrwywiad zaczął wykonywać odlewy kluczy w "rurach z silikonem". Szczegółów niestety nie podano, ale z kontekstu wynika, że było to rozwiązanie stosowane w sytuacjach, gdzie nie można było sobie "pożyczyć" oryginału celem dorobienia w warsztacie i trzeba było działąć szybko w warunkach nie wzbudzających zbytnich podejrzeń. Zakładam więc, że chodziło o pojedyncze minuty i nie można sobie było pozwolić na rozstawienie laboratorium celem prawidłowego wymieszania wielu składników.

Czego oni mogli używać, a szczególnie w tamtych czasach -- lata 70. i wczesne 80.? Znane mi silikony sieciują albo kilkanaście godzin, albo wymagają dość precyzyjnego zmieszana z aktywatorem. Do tego zakładam, że eliksir nie mógł zbytnio śmierdzieć, choćby ze względu na trudności z umyciem klucza.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski
Loading thread data ...

ALe odlewy (czyli gotowy duplikat klucza), czy tylko odcisk klucza?

Reply to
Marcin Debowski

Dnia Thu, 18 Nov 2021 09:12:54 GMT, Marcin Debowski napisał(a):

Odcisk kluczy konstrukcyjnie prostych (czyli do Yale włącznie) robiło się w mydle. Kilkukrotnie potwierdziłem to osobiście i skutecznie, zdejmując wymiary Yale suwmiarką z odcisku i ręcznie w palcach piłując ząbki.

Reply to
Adam

Formę silikonową. Odlewy sobie już robili off-line i wracali z epoksydową kopią w dogodnym momencie.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Książkę polecam, a tu jest wywiad z jednym z tych magików:

formatting link
Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Zapewne tak było, lecz ja z kolei nie sądzę, że zakosili go z laboratoriów NASA. To musiało być coś powszechnie dostępnego w sklepie specjalistycznym na Zachodzie, powiedzmy modelarskim lub właśnie rzeźbiarskim. Również ze względu na cenę, bo w innym rozdziale piszą o niechęci przełożonych wobec zakupu jakiejś szczególnie oczyszczonej benzyny do celów otwierania paczek dyplomatycznych i musieli wdychać jakiś szkodliwy zamiennik.

Dziękuję za linki, trop wygląda rozsądnie.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Na ile mozna tej ksiazce wierzyc, to chyba jest dyskusyjne.

Ale czy to musial byc silikon "odlewniczy", czy chodzilo tylko o utrwalenie ksztaltu?

A rozne silikony czy "plynne gumy" stosowalo sie juz chyba ... np w stomatologii. Mogly zreszta byc zachodnie ..

J.

Reply to
J.F

Klucze odlewać to raczej z metalu trzeba. Ja używam do prostackich odlewów kitu do kominków, takiego: tiny.pl/9c3nd Nie jest to guma a raczej coś w formie cementu, ale chemicznie jest to silikon i pod taką nazwą jest sprzedawany. Spokojnie w to można lać aluminium albo mosiądz, forma zwykle nie pęka.

Reply to
Konrad Anikiel

Na podstawie informacji z kilku niezależnych źródeł (m.in. wywiad z ministrem Siemiątkowskim) układa się to w z grubsza spójny obraz. Oczywiście zawsze zachodzi możliwość, że to było od początku ukartowaną akcją dezinformacyjną, ale po co by to było potrzebne po 40-50 latach?

O utrwalenie kształtu często bardzo skomplikowanych i nietypowych kluczy w warunkach ich okazjonalnego pozyskania, typu ambasador zostawił na biurku i zaraz wróci.

No to załóżmy, że celem przeprowadzenia rekonstrukcji historycznej chcę sobie taką "rurę" zrobić dzisiaj. Co mam do niej wlać? Warunki załóżmy podobne, powiedzmy mam 15 minut i na kluczu nie może być widocznych śladów, wyczuwalnego nietypowego zapachu itp.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Nie twierdzę, że nie, jedynie relacjonuję informacje z książki:

"Do mnie któregoś ranka trafił pęk parunastu kluczy należących do ambasadora. Udało się te klucze zdobyć właśnie poprzez agentkę Biura „B”. Powiedziano mi, że muszę szybko robić kopie, bo zostały wyciągnięte ze spodni tego ambasadora, który aktualnie leży pijany po całonocnej balandze w swojej rezydencji, ale prędzej czy później zwlecze się z łóżka. Nawet nie było do końca wiadomo, do czego są te klucze, no ale jak są, to trzeba robić. To było niezłe wyzwanie, żeby to zrobić tak szybko, bo odwzorowanie kluczy nie polega na wciśnięciu jak w komputerze „kopiuj” i „wklej”. Najprościej jest wtedy, kiedy dysponujemy kluczem surowym, czyli takim „pustym”, nienaciętym jeszcze kluczem konkretnego rodzaju, profilu i długości. Gdy trzeba skopiować model, do którego nie ma klucza surowego, wtedy robi się odcisk i potem na jego podstawie tworzy się kopię. Najtrudniejsze jednak były takie specyficzne, bardzo skomplikowane klucze, do których skopiowania trzeba było użyć specjalnej metody, opracowanej zresztą przeze mnie i opierającej się na wykorzystaniu rury wypełnionej silikonem. Jakoś się udało, zdążyłem i pęk wrócił do kieszeni ambasadora w porę."

I to mnie zainteresowało. A tutaj: "W środku znaleźliśmy zapasowy klucz do tego problematycznego zamka, zrobiliśmy formę w silikonie i odlew w żywicy. Pamiętam, że jak mój kolega pierwszy raz go zobaczył, to zapytał, co to w ogóle jest, bo faktycznie ten przezroczysty przedmiot z żywicy wcale nie wyglądał jak klucz. Ale ważne, że działał jak trzeba."

Dziękuję za kolejny ciekawy pomysł do testów.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Ksiazka sie sprzedaje i mozna zarobic - to doskonaly powod :-)

Ale silikon niekoniecznie musial byc z gatunku takiego, co go cieklym metalem mozna zalac.

idz do dentysty. Oni maja ciekawe masy.

J.

Reply to
J.F

Niekoniecznie, ale przede wszytkim - to nie musi byc bezposrednio w tym silikonie.

A sa tez przeciez jeszcze niskotopliwe stopy.

J,

Reply to
J.F

To ta ksiazka, gdzie pisali o przeswietlaniu promieniami gamma ?

J.

Reply to
J.F

Tak. A na YT facio twierdzący, że to robił osobiście.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Jesli autor ... co ma mowic - ze naklamal?

Przy czym ... to przeswietlanie gamma nie jest az takie nierealne, natomiast ciekawe jest to, ze tych ambasad jakby nikt nie pilnowal i w nocy mozna bylo sobie buszowac do woli.

Ja rozumiem, ze dyplomata sprzątal nie bedzie, sprzątaczki sie zatrudnia miejscowe ... ale moze tez w tych ambasadach nic cennego nie bylo, nawet w sejfach ...

J.

Reply to
J.F

Nie, nie autor. A w książce masz też dokumenty z IPN z m.in. dawkami przyjętego promieniowania przez wymienionych z nazwiska funkcjonariuszy. Jeśli to jest podpucha, to zrobiona przez fachowców, a nie przez dziennikarza. Za dużo szczegółów się zgadza.

Amerykańskiej pilnowali, to nawet nie próbowali wchodzić. Ale konsulatu już nie aż tak bardzo.

Skoro ktoś do nich kilkadziesiąt razy rocznie biegał z kobaltem i irydem, to chyba jednak się opłacało.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

Mydło plastelina, którego składniki (podane tutaj) były dostępne w PRL.

formatting link
WM

Reply to
WM

W swiecie wywiadu moze byc inna ocena. Jest sukces, sa medale i nagrody. Nawet jest znaleziono grafik sprzątaczek :-)

Tak sie tylko zastanawiam ... maszynki szyfrujace w sejfach znalezli? A moze ksiazki kodowe/klucze szyfrujace?

To bylby spory sukces, gdyby tak sie udalo podsluchiwac lacznosc.

Ale co - takich cennych rzeczy nikt nie pilnowal, wystarczylo zamknac w sejfie ?

J.

Reply to
J.F

Znaleźli, a Szwedom wg książki nawet podmienili jakiegoś scalaka i od tego momentu maszyna siała przy szyfrowaniu i mogli podsłuchiwać.

O tym wprost wspominają.

A sejf w zamkniętym osobno bunkrze i masą zwykłych drzwi po drodze.

Pozdrawiam, Piotr

Reply to
Piotr Wyderski

W książce nie ma szczegółów jak to wyglądało, bo te klucze trójwymiarowe były, nie wciśniesz go w ten kit żeby po prostu wyciągnąć i mieć odbity dowolny kształt. Musieli to odciskać przynajmniej z dwóch stron w kicie który był lepkoplastyczny, znaczy w miarę miękki jak go ciśniesz, a jak przestajesz cisnąć to już się nie odkształca sam pod wpływem własnego ciężaru albo przyspieszeń od np. noszenia tego odcisku w kieszeni czy w torbie. Peerelowska plastelina była gówniana, ale można było do niej dodać drobnego proszku metalowego (dla dobrego rozprowadzania ciepła) i mogła się nadać od biedy. Ale tam biedy nie mieli, koledzy z enerefu przysyłali lepsze materiały. Te służby nie musiały się martwić o wkład dewizowy. Rura to ja rozumiem że była po prostu forma osłony, w sensie wyciągasz bryłę kitu z opakowania (zrobionego z kawałka rury), w kilku miejscach robisz odcisk za każdym razem z innej strony tak żeby ogarnąć cały kształt, potem tą bryłę chowasz ponownie do tej rury, zatykasz jakimś tam korkiem i gotowe, dajesz to potem technikom w labie, niech kawałek po kawałku odtworzą ten klucz z tych odcisków. Ja bym to zrobił z wysokotemperaturowego kitu kominkowego (jak najbardziej dostępnego w tamtych czasach) i odlewał bezpośrednio z metalu, potem po oszlifowaniu nadmiaru z każdego odlewu (z poszczególnych odcisków)- zlutowałbym te fragmenty do kupy. Nie wiem jak to oni tam robili, ale tak to sobie wyobrażam. Biały metal, mosiądz, brąz, alu, od biedy znal- jest z czego wybierać.

Reply to
Konrad Anikiel

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.