Elloł :O)
zrobiłem dzisiaj motorkowi nowe łoże - z solidnej dębowej klepki - pozostałości po remoncie
nie mam już kłopotów z poziomem paliwa - wlewając do zbiornika 30ccm paliwa mam go ciut (o włos) poniżej osi gaźnika, ale paliwo w rurce się nie cofa więc uznałem, że jest OK
BTW - fabryczny zbiornik (RIKU) spuchł po półgodzinie od paliwa, silikonowa rurka (pozdrawiam panów z Siennej) spuchła i spadła kwadrans później
silnik wypalił dwa zbiorniki (po 30 ccm każdy) pracując jak sądzę (nie mierzyłem) ok 10 minut.
doszedłem do pewnej wprawy - na zimno zapalam go po ok 30 sek., na ciepło po paru kopach
silnik pracował mocno przelany - dymił jak 150, znacząc wszystko dookoła olejem (paliwo Promax, gotowe), pracował nadal nierówno, ale te 5 minut z rzedu przepracowywał bez gaśniecia
Teraz parę pytań - do praktyków pamietających czasy samozapłonów: odpalam silnik mając jakieś 2-3 obroty zapasu śrubą kompresji do momentu zetkniecia się przeciwtłoka z tłokiem
czy po odpale mam mu jeszcze zwiększyc kompresję i zubażać mieszankę próbując uzyskać wysokie stabilne obroty ?
a może powinienem mu zmniejszać kompresję ? co z mieszanką ?
na:
no i nie rozumiem tego dodania gazu - chodzi o wzbogacanie czy zubożanie mieszanki ?
ile czasu powinno sie docierać silnik? nie ukrywam, że wolę wypalic więcej paliwa i poświęcić więcej czasu na docieranie aby tylko polatac potem parę sezonów. czy unikanie wysokich obrotów i ubogiej mieszanki to jedyne zalecenia docierania ?
mam nadzieję, że to co napisałem jest jasne :)
PMK