[RC] Agena bis

Czesc, Dzis wieczorem, jesli nie bedzie wiatru, zamierzam oblatac ponownie moja Agene po wymianie kadluba. Przyznam, ze troche mam cykora, bo wymienialem razem z belka ogonowa i ster wysokosci to moze juz nie byc ten sam ster, a bede wyrzucal sam. Co z tego wyszlo, powiem po weekendzie. Trzymajcie kciuki. Robert

Reply to
Robert Gadomski
Loading thread data ...

Gratuluje udanej modyfikacji :-) i pomyslnego oblotu !

To jest bardzo wazne dla nas poczatkujacych, dlatego ja staram sie nie dlatywac z wiatrem dalej, niz moglbym bezpiecznie wrocic (chyba ze jestem w termice - ale to wyczycie dozwolonej odleglosci wyrobilem sobe stopniowo i trzesac portkami :-)) Czestym bledem poczatkujacych (moim tez), bywa kierowanie antena na model, ktory leci na nas, mamy wtedy najgorsza kombinacje skutecznosci obu anten i latwo stracic kontrole nad szybowcem, zawsze w takiej sytuacji kierujmy antene nadajnika troche w bok.

Ja najpierw latalem motoszybowcem (Robbe Seagull 2200 - nie polecam), ale niedomotoryzowany (600 bez przekladni) i stosunkowo ciezki model to nie to (przynajmniej dla mnie). Dopiero jak zaczalem startowac z holu, najpierw S.p. UHU a potem Riserem to poczulem smak prawdziwego latania i jednoczesnie nauczylem sie pewnej dyscypliny, bo jak slusznie zauwazyles, szybowcem bez elektro nie mozna po prostu "podleciec" albo powtorzyc podejscia do ladowania. Z tego tez powodu najpierw intensywnie cwiczylem na symulatorze (wyrobienie wlasciwych odruchow, kiedy model leci w naszym kierunku) a potem w realu do upadlego cwiczylem klasyczne podejscie do ladowania po starcie z holu i nic innego. Dzieki temu (nie liczac rozbicia UHU, kiedy uczylem calkiem zielona znajoma latania metoda "na misia" - za duza dekoncentracja :-)) mimo bardzo intensywnego latania, tez w niesprzyjajacych warunkach wiatrowych, tylko raz wracalem do domu z modelem wymagajacym naprawy (rotor na nawietrznej lasu rzucil modelem jak pilka z wys. 3 m o ziemie ).

Wielu dalszych udanych lotow

Alex

Reply to
rcflight

No wlasnie. Dopoki stal nade mna doswiadczony kolega, to caly czas mnie korygowal: "Nie tak daleko!" Niestety mam takie ciagotki, zeby pokrazyc w duzej odleglosci. Te ciagotki juz raz skonczyly sie "zasadzenim marchewy", kiedy nie majac juz silnika nie zdolalem wyjsc zza drzew i sterujac na slepo wbilem szybowiec w ziemie. Teraz swiezo po naprawie, znow polecialem za daleko i mialem ten moment z problemem powrotu, o ktorym pisalem. Te dwa przypadki teraz mnie przysadzily nieco i latam sobie pewnie nie dalej niz 200m. Im wiecej tych pierwszych lotow za mna, tym bardziej sobie uswiadamiam, jak mocno trzeba sie pilnowac przy tej zabawie. To duzo trudniejsze niz przykladowo: prowadzenie samochodu (w sensie czasu reakcji, a nie komplikacji prowadzenia oczywiscie). Coraz bardziej sklaniam sie do tezy, ze ktos calkowicie poczatkujacy powinien wybrac park flyera z depronu. Ja juz ten "sam poczatek" mam zasoba, okupiony stosunkowo malymi, jak na razie, stratami jednak przeciez nie samodzielnie zaczynalem.

Ja po poczytaniu jakiegos watku na grupie na ten temat, nabralem przyzwyczajenia ustawiania sie zawsze nieco bokiem do modelu. Ale faktem jest, ze jakby cos bylo nie tak to czlowiek odruchowo, intuicyjnie chcialby wycelowac antena w model.

mam nadzieje ze bylo warto rozwalic ten model ;))

Pozdrawiam serdecznie, Robert

Reply to
Robert Gadomski

Ja jestem bardziej latacz, niz budowniczy, wiec zainstalowalem sobie takiego "kolege" w glowie :-)

To chyba zalezy od modelu. Moj UHU mial 1,7 m rozp. i prosty wznios p- byl szybki i lubial przepadac w zakretach (na nim uczylem sie startu i ladowania). Riser 100 ma 2,5 m szerokie (27 cm u nasady, w uszach zwezaja sie do 19 cm) skrzydla, male obciazenie powierzchni i z duza cierpliwoscia znosi dosc brutalne machanie dragami (konieczne, jesli chcesz jeszcze wykorzystac noszenie o sr. 2 m tuz nad asfaltem lotniska :-)), czy tez latanie na minimalnej predkosci z wiszacym ogonem (prosze nie nasladowac:-)) Duza rozpietosc pomaga tez rozpoznac polozenie modelu z wiekszej odleglosci (na razie granica spokolu to 300 m w gore, latalem juz na 450). Moze to wskazowka dla innych zoltodziobow - nie za maly model, niekoniecznie latajacy pancernik.

. Coraz

Sam slusznie wczesniej zauwazyles, ze u nas wieje i kiedy poczatkujacy ma sie nauczyc park flyerem (sam na poczatku kariery rozlozylem kompletnie Teddyego, bo nie chcialo mi sie jeszcze jeden tydzien czekac na slaby wiatr model.

Wart bylo :-), metoda "na misia" przydaje sie i gdzies indziej :-)

Pozdrawiam

Alex

Reply to
rcflight

Z tym pancernikiem to jest tak: Ten drugi oblot robilem na dzialce. Zaangazowalem ojca i poprosilem, zeby mi wyrzucil go dla testu bez wlaczania silnika. Ojciec za bardzo sie nie przylozyl (w koncu swoje lata ma) rzucil jakos tak niemrawo i za bardzo do gory. Czympredzej skorygowalem sterem wysokosci, ale predkosc i tak byla zbyt mala i samolot mimo nurkowania (jakies 30stopni), zwalil sie na lewe skrzydlo z ok 2.5m. Zawadzil skrzydlem o ziemie, zaczelo go obracac, wiec nastepnie dziobem i po takim efektownym koziolku, po obrocie o 180stopni klapnal na ziemi. Ojciec w szoku, a ja.... znajac juz mozliwosci kretoodporne tej konstrukcji powiedzialem: "Spoko, jest dobrze (bo widzialem, ze wywazenie ok i neutrum sterow ok)". Pozbieralem to wszystko z ziemi i za drugim razem kazalem wyrzucic na silniku, i latalo sie bez zarzutu :) Pozdrawiam, Robert

Reply to
Robert Gadomski

Ojciec za bardzo sie nie przylozyl (w koncu swoje lata ma) rzucil

Dlatego ja zawsze wyrzucam model wlasnorecznie, mimo iz kosztuje to ta sekunde na siegniecie do drazka. Widzialem na lotnisku, jak pewny siebie facet rozlozyl model poczatkujacemu pilotowi rzucajac go nie tylko do gory, ale i bokiem. Lot na silniku trwal moze 2 sekundy!!!

Jutro probuje nowego ustawienia kata zaklinowania i wywazenia :-) zobaczymy czym sie to skonczy

Pozdrawiam

Alex

Reply to
rcflight

Cześć.

na zboczu Wöllaner Nock w Alpach, latał gość 6,5 m Salto. Tak z 18 kg. Kładł nadajnik na ziemi, oburącz z nieukrywanym wysiłkiem podnosił za kadłub model w górę i zamaszyście rzucał go w "odchłań". Poczym, powoli ze stoickim spokojem podnosił nadajnik, by wpierw sobie na szelki przytroczyć, poczym bez pośpiechu łapał za drągi - a Salto już w równiutkim locie było kikadziesiąt metrów od zbocza...

Tak więc - tylko spokój może nas uratować (no i może dobrze wytrymowany model) :-)

Pozdrówka Piotr

formatting link

Reply to
Piotrp_de

Niech zyje wytrymowany model!!! Ja rzucam moj z reki i trymuje tak dlugo, az moge go (przy stalym wietrze) rzucic i podniesc obie rece do gory az ponownie znajdzie sie na ziemi:-) Dopiero potem ide na hol (jak juz powiedzialem, wole latac niz budowac) Wlasnie odkrylem, ze ten moj uzywany Riser ma kat zaklinowania ok 3 stopnie a w dokumentacji jest 1,69 Pewnie dlatego latal ostatnio lepiej po dolozeniu 30g na dziob. Jutro sprobuje podlozyc cos pod krawedz splywu i sobaczymy

Pozdrawiam

Alex

Reply to
rcflight

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.