Równie dobrze mogli nazwać przedsiębierno-zasięrzutne.
Nie mam czasu szukać po ich patentach, co tam takiego szczególnego jest w tym wiertle, ale wygląda mi to na coś pomiędzy tradycyjną obróbką wiórową (w reżymie plastyczności materiału), a szlifowaniem (w reżymie kruchości). Tu obrabiany materiał się uplastycznia w wysokiej temperaturze wywołanej tarciem, a wtedy jest zwyczajnie mechanicznie wypychany na bok, gdzie nie stawia już żadnego oporu po ponownym zestaleniu. Do tego potrzeba powierzchni do której uplastyczniona gorąca stal się nie przykleja. Na przykład pokrytą warstwą węglika tytanu. I być może to jest cały tytan w tym wiertle.