Elektrozawór na artykuły sypkie

Witam,

projektuje automat, który dozuje artykuły sypkie (np. ryż). Chciałbym wykorzystać do tego mikrokontroler, który sterowałby czasem otwarcia elektrozaworu. Gdzie mógłbym kupić taki zawór? Czy ma on swoją nazwę?

Pozdrawiam, remiq.

Reply to
remiq
Loading thread data ...

Coś mi się widzi ze takie zawory nie są elementami handlowymi. We wszystkich dozownikach jakie widzialem były to konstrukcje projektowane do danej maszyny. to proste konstrukcje. Pudelko z ruchomą klapką. Proces dozowania odbywa się z reguły w tym pudelku. Nie widziałem konstrukcji o jakiej piszesz. Musisz mieć na uwadze ze w przypadku dozowania i np. wprowadzania do obrotu są ścisle wymagania co do tolerancji wagi. W przypadku dozowania bezpośrednio z rurociągu jest za dużo zmiennych żeby zrobić to czasem. Zostaje ci albo odmierzać objętościowo albo wagowo. Bo metoda z prześwietlaniem rurociągu w celu uzyskania informacji o aktualnej gęstości sypanej substancji jest dla Ciebie niosiągalna. Tomek

Reply to
Tomek

Tomek napisał(a):

Dzięki za odpowiedź. Spróbuje wymyślić własne rozwiązanie tego problemu.

Pozdrawiam, remiq.

Reply to
remiq

Dnia 22-01-2007 o 20:52:42 remiq snipped-for-privacy@MOJPSEUDONIM.net napisał:

a może przenośnik ślimakowy...

Reply to
Jacek

A teraz wykombinuj jak odmierzać takim przenośnikiem 100g +- 2%. Tomek

Reply to
kogutek4

Firmie Gericke

formatting link
jakoś się to udaje.

~BitPump

Reply to
~BitPump

Masz rację im się udaje. Ale Tobie ani pytajacemu się to nie uda. Tak jak nie uda się wam zrobić sterowania czasem otwarcia rurociągu z czymśtam, chociaż innej firmie sie to udało. Zasada dzialanie jest niezwykle prosta. Rurociąg jest prześwietlany w celu uzyskania informacji o chwilowej gęstości. Na tej podstawie określany jest czas otwarcia bardzo prostego zaworu. a raczej zasuwy. Jedna z firm tak dozuje proszek do prania do kartonow. Kilka opakowań po 2,5 kg na sekundę. Zrobisz w realu takie coś?. Samoróby muszą być oparte albo na ważeniu albo na dozowaniu objętościowym. Ryż jest bardzo dobry do odmierzania objętościowego. Widziałem takie urzązdenia. Niezwykle proste a przy okazji wydajne. Nie ma w nich procesorow, czysta mechanika. Tylko trudne do zrobienia bo ostatnio o tolerancjach, pasowaniach, obróbkach coraz mniej ludzi ma pojęcie. Niedawno mlody czlowiek po studiach mechanicznych chcial mi wytłumaczyć że dobrze wykonali detal bo odpowiednie pasowanie łożyska zapewni obróka na tokarce. I dlatego pomimo że napisalem na rysunku " szlifować" oni to wytoczyli. Zdziczenie obyczajów wśrod mlodych panuje, a moze niedouczenie. Dobrze że znam jego szefa od jakiś 25 lat. Przyszedł i wytłumaczył młodemu ze jak ja napiszę żeby szlifować to ma kazać szlifować i nie zadawać pytań. Bo z nas dwoch to ja wiem lepiej a on to co ja wiem bęzdie wiedział za 20 lat. Ty też wiesz lepiej ze ktoś takie coś jak dozownik ślimakowy zrobił. Tylko ze w rzeczywistości tego nie powtórzysz, ale za 20 lat kto wie. No to kto w tej chwili ma rację. Tomek

Reply to
Tomek

Tomek napisał(a):

Na czym polegał problem? Dokładnośći wykonania otwotu? Chropowatości? Współosiowości z czymś tam chyba nie wchodziła w rachubę? Pytam tak z ciekawości. Od dawna nie są mi takie problemy potrzebne do życia. Ale ciekawość powoduję że pytam. Z ukłonami! W.Kr.

Reply to
wieslaw.kruszewski

Prosta odpowiedz. Wlaściwe luzy w łożysku są wtedy gdy jest ono prawidłowo osadzone. Jak jest ciasno na wale to musi byc lużno w oprawie albo odwrotnie. Nieprawidłowo jest jak jest lużno w oprawie i na wale. a tragicznie jak jest ciasno tu i ty. Oczywiście określenie lużno i ciasno nie jest na oko tylko w tolerancji podanej przez producenta lożyska w zależnosci od materialu walu i oprawy. Same pierścienie w lozysku są za delikatne zeby mogly zapewnic odpowiednie luzy same z siebie. Oczywiście są łożyska dla ktorych nie trzeba spelniać cześci wymagań odnośnie pasowań z walami. Ale ja piszę o łożyskach jak najbardziej typowych i ogolnodostępnych. Bardzo dobra tokarka jest w stanie zrobić wymiar wału i oprawy. Ale tokarka robi gwint i lożysko nie spoczywa na wale ( albo oprawie) ale na wierzcholkach tego gwintu. Przy wbijaniu wierzcholki się plaszcza i pasoweanie idzie do lasu. Szlifierka ze względu na budowę ściernicy nie daje tego efektu. Ot i cala tajemnica. A pzry okazji to co jest na granicy możliwości bardzo dobrej tokarki jest w połowie możliwości kiepskiej szlifierki. Sprawdzilem parę razy na zywym organiźnie że dobrze osadzone łożysko kiepskiej jakości potrafi pracować o wiele dluzej niż lożysko bardzo dobrego producenta osadzone w toczonych elementach. Na każdego przychodzi taki moment ze wałki pod lożyska daje do szlifowania. Przestaje robić dziury a zaczyna używać rozwiertakow i wychodzą mu otwory. Zaczyna co jakiś czas sprawdzać suwmiarki i mikromierze a takie co nie trzymają wymiaru wyrzuca. Tomek

Reply to
Tomek

Owszem, ale wypadalo by chyba spytac na jakiej tokarce i jak wytoczyli, bo moze dokladnie ?

A swoja droga - jakim cudem tak nieprecyzyjne narzedzie jak sciernica zapewnia taka dokladnosc. szczegolnie na krotkich czopach.

Bo nie tylko producent, ale "made in" sprawdzic trzeba. Co z tego ze SKF jesli lozysko wloskie :-)

A nie odwrotnie ? Na serwisie tez trzeba zarobic :-)

J.

Reply to
J.F.

Wbrew pozorom dobranie właściwego łożyska, o odpowiedniej klasie dokładności obrotu, luzu promieniowego, cichobieżności , czyli poziomu drgań , tolerancji wykonania czopa ale i całego wałka, podobnie otworu oprawy, wcale nie jest takie proste jak się wydaje. To jednak spora umiejętność inżynierska. Zbyt ciasno oprawione łożysko, najlepszej nawet firmy, jeżeli nie ma dostatecznego odprowadzenia ciepła z węzła niszczy się nadzwyczaj prędko. Smarowanie!! Cały i wielki problem. Omal nikt nie czyta wszystkich oznaczeń na wymienianym łożysku. Najczęściej wystarczają główne: numer i dwie litery, czasami jedna. Później narzekanie na producenta. Jak nie wielu czyta o tym jak oprawiać łożysko w zależności od co krąży, co jest nieruchome i td. Obciążęnie stałe czy wirujące, obroty w jedną czy dwie strony. itd. A od tego też zależy pasowanie na czopie i w oprawie.

Czy toczeniem można uzyskać odpowiednią chropowatość, np 7-8 klasy ? Oczywista. Trzeba tylko mieć odpowiednie narzędzie. taki nóż co to ma dwie krawędzie skrawające. Jedną 'tnącą' wiór i drugą dł↓ższą niż półtora posuwu na obrót i ustawioną równolegle do osi toczenia. Powiedziałbym, że takim toczeniem nie tylko że wygładzamy powierzchnię ale nawet ją co nieco umacniamy przez zgniot. No i co nie jest do zaniedbania to to, ze "całość" obrabiamy z jednego zamocowania. Co daje obróbka "z jednego zamocowania" to już nie trzeba pisać. Pozdawiam. W.Kr.

Reply to
wieslaw.kruszewski

Hm, ja sie moze myle, ale wytyczne producentow lozysk sa chyba wyrazne ?

[...]

Ale maszynka jest jedna, widac dobrze zaprojektowana, bo lozysko wytrzymalo 5 lat, wymieniamy na SKF made in italy i po roku kulki sie sypia .. to czyja to jest wina ?

A jest az taka potrzebna ?

J.

Reply to
J.F.

W prostym nożu masz jedno ostrze skrawajace. W ściernicy setki tysiący. Na dodatek kazde w innym miejscu. ściernica jak by wskazywala nazwa nie ściera a skrawa tak jak noż. Na dodatek ostrza skrawajace są ulożone w rożnych plaszczyznach z rożnymi kątami. Dlatego tak proste narzędzie potrafi wykonywać bardzo pracyzyjne prace. Ostrzenie ściernicy, nazywane obciąganiem, ma na celu przywrocenie wlasciwego kształtu poprzez wyrwanie stępionych ziaren i odsłoniecie nowych. W zależności od rodzaju obrobki robi się je co jakiś czas albo co detal - bieżnie do łożysk. Tomek

Reply to
Tomek

J.F. napisał(a):

Producent "ożysk" podaje zalecane pasowania w zależności od średnich ''stanów". Ale jak one nie są średnie to co? Np po wale idzie ciepło do łożyska i nagrzewa czop. ten sie rozszerza, napiera na pierścień wewnętrzny, rozciąga go, kasuje luz między elementami. I zatarcie gotowe. Wtedy albo "ożsko" z większym luzem, albo luźniej pasowane na czopie. Cichobieżność to ograniczenie drgań elementów łożyska, stukania jednych w drugie. Zmęczenie bieżni i elementów tocznych tuż tuż. Resztę to już pitting załatwi.

Czasami montażu. Wbijanie jest częstym powodem krzywego osadzenia. Ale i poprawnego doboru ( wszystkie oznaczenia na pierścieniu powinny być takie jak w tym zużytym). A może wymieniono tylko jedno, bo drugie uznano za "jesze dobre"? A może smar. Kiedyś byłem na takim sympozjonie o zmęczeniu matriałów, gdzie producent przedstawił wyniki badań , zużycie łożysk laboratoryjnie czystych, napełnionych laboratoryjnie czystym smarem stałym i do co drugiego ( oczywista wiedziano do którego) włożono jedno drobne ziarnko piasku. Skutek ? Trawłość tych z ziarenkami piasku zmalała dziesięciokrotnie. ( Wyniki prezentowała firma o światowej marce). Za duża ilość smaru to też szybsze zużycie. Nagrzewnie się łożyska. Stąd producenci albo piszą w katalogach ile smaru wprowadzić i jak albo, zalecają produkowane odmiany z zamknięciem obustronnym i "proszą" by nie dosmarowywać, a łożyska zużyte wymieniać na identyczne. A tak ogólnie, to potrzebna ilość smaru stałego w łożysku jest na prawdę mała.

A czy jest potrzeba szlifować?

Z ukłonami. W.Kr.

Reply to
wieslaw.kruszewski

Raczej poprawny.

Hm, to chyba jednak bylo zwyczajne lozysko.

ZZ

Ale to chyba nie zaskoczyl ?

Ja tam nie wiem, ale do piast samochodowych wklada sie duzo :-)

A nie jest tak ze dzieki nadmiarowi na dluzej starczy, a moze nawet umozliwia wyprowadzenie piasku poza obszar pracy ?

To by sie wlasnie przydalo ustalic :-)

J.

Reply to
J.F.

"J.F." napisał(a):

Co to znaczy "raczej" ? Ostatnio szukałem na wymianę łożysk do maszyny ( obroty maszyny do 50k, łożysk do 120k ). Producent sugeruje osadzanie z użyciem maszyny pomiarowej.

Reply to
PeJot

No wlasnie - kazde w innym i wypadaja :-) A ze duzo - tylko na "skok gwintu" wplywa.

Ale nawet po obciagnieciu sciernica jakos chropowato wyglada :-)

J.

Reply to
J.F.

a zmierzyliście? ;-)

- problemy z jakością raczej wykluczam, SKF bierze ciężką kasę za swoją kontrolę jakości. Nawet sobie wymyślili markę Skefko żeby móc sprzedawać gorszej jakości produkta i Poznań jakiś czas produkował pod tą marką swoje tradycyjne łożyska (te z czasów FŁT). A Włosi akurat całkiem dobre łożyska robią :-) Możliwe imo przyczyny:

- Łożyska były w orginale selekcjonowane (tzn. oba mają podobne luzy i odchyłki wymiarowe). Wymiana na standardy daje szybki kaput,

- rozwinięcie punktu poprzedniego, tzn. łożyska robione na zamówienie producenta sprzętu. Bardzo często jest to odmiana standardu ale np. z innym położeniem pola tolerancji albo luzu. W efekcie na blaszkach są standardowe oznaczenia (6209 ZZ) bo one są standardowe, wypalonego na pierścieniach po wyjęciu łożyska nie ma sposobu zobaczyć, a bez kupna częsci od producenta maszyny ma się remont co rok ;-)

- błędy montażu - mogą być zupełnie dziwne, choćby zapylona okolica miejsca montażu. Po pomiarach jest wszystko ok, a łożyska się sypią...

To tak nie do końca: większość producentów bije na łożyskach dodatkowo oznaczenia fabryki i czasu produkcji. Więc jak zaopatrzeniowiec się uprze, że potrzebuje 16007 wyprodukowane w Portugalii w marcu 1997 roku to już nikt mu nie pomoże :-). Trzeba pytać u producentów czy dane oznaczenia mają sens dodatkowy czy firmowy jeno.

Wyprowadzenie to nie, ale trudniej się dostać syfom wszelakim do środka. Np. brudna woda łatwo się nie dostanie, a brud z wody to dla łożyska taki sam piasek jak ten z plaży :-). A poza tym potężne ilości smaru działają jako ochrona przed korozją i zabezpieczają przed degeneracją samego smaru.

Pozdrawiam jasiol

Reply to
jasiol

a zmierzyliście? ;-)

- problemy z jakością raczej wykluczam, SKF bierze ciężką kasę za swoją kontrolę jakości. Nawet sobie wymyślili markę Skefko żeby móc sprzedawać gorszej jakości produkta i Poznań jakiś czas produkował pod tą marką swoje tradycyjne łożyska (te z czasów FŁT). A Włosi akurat całkiem dobre łożyska robią :-) Możliwe imo przyczyny:

- Łożyska były w orginale selekcjonowane (tzn. oba mają podobne luzy i odchyłki wymiarowe). Wymiana na standardy daje szybki kaput,

- rozwinięcie punktu poprzedniego, tzn. łożyska robione na zamówienie producenta sprzętu. Bardzo często jest to odmiana standardu ale np. z innym położeniem pola tolerancji albo luzu. W efekcie na blaszkach są standardowe oznaczenia (6209 ZZ) bo one są standardowe, wypalonego na pierścieniach po wyjęciu łożyska nie ma sposobu zobaczyć, a bez kupna częsci od producenta maszyny ma się remont co rok ;-)

- błędy montażu - mogą być zupełnie dziwne, choćby zapylona okolica miejsca montażu. Po pomiarach jest wszystko ok, a łożyska się sypią... - a - i najprostsza możliwa przyczyna. Niektórzy producenci, zwłaszcza na mniejszych łożyskach nie wybija oznaczeń niestandardowego luzu. Wystarczy wymienić na standard...

To tak nie do końca: większość producentów bije na łożyskach dodatkowo oznaczenia fabryki i czasu produkcji. Więc jak zaopatrzeniowiec się uprze, że potrzebuje 16007 wyprodukowane w Portugalii w marcu 1997 roku to już nikt mu nie pomoże :-). Trzeba pytać u producentów czy dane oznaczenia mają sens dodatkowy czy firmowy jeno.

Wyprowadzenie to nie, ale trudniej się dostać syfom wszelakim do środka. Np. brudna woda łatwo się nie dostanie, a brud z wody to dla łożyska taki sam piasek jak ten z plaży :-). A poza tym potężne ilości smaru działają jako ochrona przed korozją i zabezpieczają przed degeneracją samego smaru.

Pozdrawiam jasiol

Reply to
jasiol

jasiol napisał(a):

"Potężne" ilości smaru lubią wydostawać się na zewnątrz, mieszać z brudem i jako wysoce skuteczna pasta ścierna niszczyć uszczelnienia a potem całe łożysko.

Reply to
PeJot

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.