Filozoficznie

W dniu niedziela, 4 listopada 2018 17:17:03 UTC+1 użytkownik Konrad Anikiel napisał:

Ależ ja wiem że w internecie znajdę wszystko z cudzysłowem i bez.

Tylko jest kilka kwesti. Teraz psuje mi się coś w samochodzie. I nawet nie wiem jak to nazwać wiec nie wiem co wpisać w googla.

Druga kwestia. Kiedyś lubiłem słuchać Grzegorza Brauna. I w pewnym momencie cały mój youtube był zawalony Grzesiem i podobnymi. I jestem teraz w bańce informacyjnej że jesteśmy "knodominium coś tam coś tam" I wszystkie filmy są z tego "kręgu kulturowego"

Kwestia trzecia Mam dwóch synów i dzieki nim na nowo muszę odpowiadać na pytania typu dlaczego słońce świeci ? albo co to jest? (pyta syn wskazując na wichajster koło siedzenia w samochodzie) Jak zaczne używać googla stracę autorytet :)

Kwestia czwarta Te wszystkie informacje w internetach ktoś umieszcza niemal anonimowo. bez ponoszenia żadnej odpowiedzialności za to Kiedyś była książka tytuł i AUTOR. A pomijam kwestie powodów dla których ktoś traci czas by opowiadać o "kondominium coś tam coś tam"

I ostatnia rzecz Jest coś takiego jak głupota uświadomiona i nieuświadomiona. Wiem że świat się coraz bardziej komplikuje. I w tej chwili coraz trudniej jest zrozumieć pewne rzeczy nie mając doktoratu. Ale kiedyś nie miałem pojęcia jak się robi barometr. Obejrzałem z synem wczoraj program i teraz nadal nie wiem jak się robi barometr ale wiem czego szukać.

Generalnie Problem w dzisiejszych czasach jest taki że musisz wiedzieć czego szukać. Jeśli nie wiesz co wpisać w google. Zalew informacji cię zabije.

A i tą wiedzę trzeba umieć zweryfikować jeszcze.

Reply to
suryga
Loading thread data ...

W dniu poniedziałek, 5 listopada 2018 01:57:02 UTC+9 użytkownik snipped-for-privacy@gmail.com napisał:

Zgadzam się. Tyle że ja wolę w całym tym bajzlu wyszukiwać pozytywów i coś tam z nich sklecić pożytecznego. Zgadzam się że zmiana braku dostępu do wiedzy na brak umiejętności wyszukania i zweryfikowania informacji jest zasadniczo rozwiązaniem jakiegoś problemu, a nie stworzeniem nowego. Tyle że szkoły do dziś są średniowieczne i nie potrafią ludzi nauczyć używania internetu. Belferstwo przyzwyczaiło się do wbijania młotkiem do głowy uczniom "potrzebnej im" wiedzy, nie dostrzegając że dzisiaj nie potrzeba tej wiedzy już nosić w głowie, bo ona jest powszechnie dostępna w każdym miejscu i czasie. W kwestii anonimowości informacji, czy tam jakiegoś sygnowania: Dzięki internetowi, obecnie pozbawia się tytułów naukowych i prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego setek nieuczciwych naukowców, którzy dopuścili się plagiatów w swoich pracach czy artykułach. Znaczy kij ma dwa końce.

Reply to
Konrad Anikiel

Jeszcze tylko dodam, że biznes już dawno dostrzegł ten problem i inwestuje ogromne pieniądze w AI. Żeby szary człowiek (przysłowiowy niepiśmienny Chińczyk) dał radę znaleźć wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania. No i żeby system (rząd) wiedział jakie teraz pytania są ważne w narodzie :-)

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-11-04 o 13:41, J.F. pisze:

Taki autentyczny przypadek. Podjeżdża sobie Toyotka Previa na stację paliw. W takim właśnie rejonie, gdzie specjalny nalewa paliwo, sprawdza bagnet, dolewa psikacza. Wyciąga szmatę do przetarcia bagnetu, podchodzi od przodu auta. Kręci mordą niezadowolony "znów coś na wzór VW". Idzie do tyłu, patrzy, a tu też nie ma silnika. To w tym momencie opad szczęki, ale jeszcze zdążył spytać: "Panie, jak żeś pan tu przyjechał"?

Previa I miała silnik (dość dobry zresztą, oprócz zbyt długiego kolektora dolotowego) zamocowany pod siedzeniem kierowcy.

Reply to
Adam

Ale czy to dobrze? To MZ powoduje zanik pewnych przydatnych umiejętności. Nikt nie musi naprawiać samemu takiego malucha, ale to że już nie wie jak to zrobić (ściślej - jak się za to zabrać) ma określone konsekwencje. Przecież nie chodzi o tego Malucha, a pewien zasób technicznych umiejętności.

Aha, dokładnie. Ale ponownie, czy to dobrze i czy tak muiało się stać? No i czy jest to skutek czy jest to przyczyna? :)

To jest dobra ilustracja, że wielodziedzinowo się tego i tak nie ogarnie, ale mam cały czas spore wątpliwości, czy to aby pozytywny trend to hodowanie pokoleń technicznych debili. Jednak cały czas, świat w którym się poruszamy jest pi raz drzwi mechanistyczny i wzywanie specjalisty do wymiany żarówki czy przyklejenia kawałka drewna wydaje się patologią.

Reply to
Marcin Debowski

Zeszło to wszystko zresztą też do poziomu, na który było juz tyle narzekań i 20 lat temu - wymiany całych modułów. Ale też jest to wtórne nakręcanie patlogii, bo urabia się przekonanie, że pewnych rzeczy się nie naprawia. Zacinał mi się tłok przy hamulcach. Mój mechanik, chciał wymienić na używany (cały moduł). Dla mnie to było pół godziny roboty, rozebrać, oczyścić, naładowac smaru. Do dziś nie wiem dlaczego tego nie chciał zrobić, bo facet był rozsądny. Może się bał, że jak zacznie przy tym grzebać i cos się stanie to się na nim skrupi? Bo nie naprawia się takich rzeczy?

Reply to
Marcin Debowski

Dnia Tue, 06 Nov 2018 03:23:37 GMT, Marcin Debowski napisał(a):

Tarczowe, bebnowe ? Wiedza sprzed lat: kopletny cylinderek z tloczkami do bebnowych kosztuje 35 zl. Nie oplaca sie grzebac.

Inny przypadek: zestaw gumek do pompy hamulcowej, oryginalny, motorcraft 180zl. Wloski - 25zl ... ale cos nie pasuja i pompa sie zacina. Kompletna pompa Lucas - 110zl.

I co sie mechanikowi dziwic, ze woli nowa pompe zalozyc :-)

J.

Reply to
J.F.

Tarczowy.

formatting link
Zaoferował używany moduł bo nie mozna już tu było u mnie nowego kupić. Nie wiem ile by to kosztowałało, ale raczej min. rząd wielkości więcej. Komplet uzywanych do przodu, widzę na ebayu za 150 euro. Na Alim takie chodza tanio, ale trochę bym się bał, bo to przednie koło i skuter.

Reply to
Marcin Debowski

W dniu 2018-11-06 o 04:09, Marcin Debowski pisze:

To co było kiedyś koniecznością, teraz nie jest i można zająć się tym co się lubi, a nie tym co trzeba. Kiedyś konia trzeba było karmić, szczotkować i zaprzęgać, teraz samochód tego nie wymaga.

Zapomniane technologie wskrzeszają do życia hobbyści. Obserwuję ich pracę na różnych festynach archeologicznych.

Tak wykonuje się od wielu pokoleń na wsi linę, lub sznurek. Maszynka jest bardzo prosta.

formatting link
W połowie 19-tego wieku maszyna do wyrobu lin posiadała już drewniane koła zębate. Tu widać proces rekonstrukcji tej maszyny współczesnymi narzędziami:
formatting link

WM

Reply to
WM

A w samochodzie taki zacisk moze np 180 zl kosztowac.

Czyscic stary ? Oto jest pytanie ...

Szczegolnie jak to tylny, z dodatkowym mechanizmem recznego, ktory sie moze zaciac ...

J.

Reply to
J.F.

Przydatne umiejętności nie zanikają. Jeśli coś zanikło, to znaczy że było nieprzydatne. Poza skostniałymi niszami typu polskie uniwersytety które wciąż uczą studentów ręcznego rysunku technicznego, ludzie sami najlepiej wiedzą jaka wiedza jest przydatna, a jaka nie. Pytanie które należy postawić, to czy jakieś inne umiejętności wyrosły zamiast tej odciętej. Czy prawdziwe jest wrażenie że coraz więcej ludzi nie umie nic. W takiej Syrii nagle (z powodu suszy) miliony ludzi ze wsi ruszyły do miasta i nagle okazało się że oni nie potrafią niczego z czego dałoby się żyć- zaczęły się zamieszki, radykalizacja, wreszcie wojna. To nie są żarty. Na Zachodzie duża część społeczeństwa (miejscami nawet doskonała większość) myśli że coś w życiu osiągnęła, bo mieszka w ładnym domku albo mieszkanku na kredyt który chyba dadzą radę spłacić przed emeryturą. Znaczy całe państwa są o dwie raty kredytu od takiej Syrii. Pytanie za dziesięć punktów: jak Polska jest daleko od załamania mechanizmu państwa, gdzie firmy się zamykają, supermarkety nie sprzedają żarcia, nie ma prądu, wody, ogrzewania, policji itd. Jaka jest zdolność społeczeństwa do przejścia na tryb niskobudżetowy? Zaczną sadziś ziemniaki na orlikach, czy założą swój ISIS i zaczną się tłuc? Piszę to siedząć na CDG, wiedząc jak takie przewroty wyglądały w dumniej Francji.

Tak wyjszło, ani skutek ani przyczyna, a właściwie to jedno i drugie. Takie społeczeństwo, taka kultura, takie uwarunkowania itd. Pożyjesz, przywykniesz. Nie przywykniesz, zdechniesz.

Ja bym powiedział że nie tyle patologią, co skrajnym brakiem wyobraźni, brakiem zarządzania ryzykiem (modne słowo). Dzisiejszy świat nie jest miejscem odlanym z betonu i pospawanym z szyn kolejowych. Co raz to gdzieś się coś zawali, a od zawalenia się wszystkiego jednocześnie wcale nie jesteśmy daleko.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-11-06 o 15:22, Konrad Anikiel pisze:

Spo?ecze?stwo sk?ada si? z ró?norodnej puli genów i to jest jego si??. Gdy jest okre?lone spo?eczne zapotrzebowanie, to rodzi si? wi?cej osobników o potrzebnym genotypie. Troch? gorzej z tradycj?, wychowaniem i przekazywaniem wiedzy z pokolenia na pokolenie. Babcine metody wychowawcze by?y i s? zwalczane, cho? wed?ug mnie na to nie zawsze zas?uguj?, bo by?y szlifowane przez pokolenia i si? sprawdza?y. W dzisiejszych czasach to wnuki ucz? dziadków obs?ugi urz?dze? elektronicznych i z kolei nie wiele mog? si? od nich nauczy? tradycyjnych umiej?tno?ci. Wi?cej tego wykopi? z internetu.

WM

Reply to
WM

W dniu wtorek, 6 listopada 2018 16:39:18 UTC+1 użytkownik WM napisał:

Że co? To jakaś fantastyka, tak?

Umiejętności samoorganizacji społeczeństwa nie wykopią z internetu. W ogóle niczego nie wykopią jeśli internet zgaśnie. W '39 kto bronił Polaków przed polskimi szabrownikami jak polska armia dała dyla?

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-11-06 o 16:59, Konrad Anikiel pisze:

To nauka.

formatting link
Nieszczęście w tym, że ta nauka może być sprytnie wykorzystywana do celów politycznych i do dyskryminacji grup społecznych. Trzeba więc zachować dużą ostrożność w jej popularyzacji.

Podczas zaborów Polacy nauczyli się sposobów na przetrwanie podczas intensywnego wynaradawiania. To procentowało podczas okupacji, gdy istniało państwo podziemne, które dało się we znaki okupantowi.

WM

Reply to
WM

To nadal jest koniecznością, a tylko zostało scedowane na specjalistów. Ponownie, nie mówię o naprawie Malucha, a o nabywaniu pewnych umiejętnosci poprzez wykonywanie takich czynności.

Mozna argumentowac brakiem czasu, ale ten argument jest dobry wyłącznie dla nieco bardziej złożonych zadań. Brak podstawowych umiejetności technicznych prowadzi tak naprawde do straty i czasu i pieniędzy. Przykład, który dałem na samym poczatku z wymianą zyrandola jest jak najbardziej rzeczywisty. Nie dość że trzeba zapłacic, to jeszcze się umówic, byc może i zwolnić z pracy na ten czas.

Konie sobie z naszego życia poszły, a podstawowe technologie, na których stoi Maluch mają się doskonale i nic im absolutnie nie grozi.

To się da kupić w sklepie i zastosowac podług potrzeb i czasu. Wspomnianych, drobnych czynności instalacyjnych się tak ogarnąć nie da.

Reply to
Marcin Debowski

No własnie chyba nie. One znikaja, nie dlatego, że są nieprzydatne, a z przyczyn czysto nietechnicznych - bogacenie społeczeństw np., także komformizm, no i natłok technologii.

Nie jest prawdziwe, ale ta umiejetność funkcjonuje wyłącznie w pewnym technicznym ekosystemie. Co gorsza, ten system nie jest systemem ani podstawowym ani uniwersalnym. Coś dupnie i może sie skończyć tragedią.

No właśnie. Mówimy o tym samym.

Myślę, że wciąż dość daleko ale po prawdzie nie potrafię ocenić.

Reply to
Marcin Debowski

W dniu wtorek, 6 listopada 2018 17:54:11 UTC+1 użytkownik WM napisał:

Nie, nic nowego, Dawkins pisał o tym 42 lata temu. Nie, społeczne zapotrzebowanie nie ma żadnego wpływu na genotyp osobników urodzonych w nowym pokoleniu. Całe szczęście, nie zrozumiałeś artykułu. A już się wystraszyłem że Łysenko zmartwychwstał.

Ty się podłączyłeś do usenetu jakimś kanałem czasoprzestrzennym z ciemnych wieków? Jesteś głównym inkwizytorem, czy wielkim kapłanem faraona?

Także ksenofobii, nacjonalizmu itp.

Nie zapominaj że podczas okupacji jednym Polakom dali się we znaki także drudzy Polacy i państwo podziemne się tym nic a nic nie przejęło.

Reply to
Konrad Anikiel

W dniu 2018-11-07 o 14:18, Konrad Anikiel pisze:

Akurat nie zgadzam się z Dawkinsem i jego teorią samolubnego genu. Do przetrwania gatunek potrzebuje różnorodności genetycznej. To jest możliwe tylko wtedy, gdy geny z rzadkimi cechami będą zachowane w puli. Pięknie to wyjaśnił Stanisław Lem, na przykładzie królików w Australii, które chciano wytępić wirusem.

90% królików zginęło, bo nie były odporne na wirusa, ale reszta przeżyła i odbudowała populację. Gdyby nie tych 10% odpornych, to cała populacja by wyginęła. Różnorodność genetyczna jest więc też w interesie tych rzekomo samolubnych genów.

A ty zrozumiałeś? Samica wybierając "zapładniacza" ma wpływ na to jakie geny trafią do gniazda, a więc na genotyp potomstwa.

Nie mieszaj do tego Łysenki, bo on nie uznawał istnienia genów, wręcz zwalczał genetykę w całości.

Otóż to:

formatting link

WM

Reply to
WM

W dniu środa, 7 listopada 2018 17:52:45 UTC+1 użytkownik WM napisał:

Mój egzemplarz tej książki leży dziewięć tysięcy kilometrów ode mnie więc na szybko nie sprawdzę, a z pamięci nie odtworzę, bo czytałem ostatni raz dawno temu. Jesteś pewien że u Dawkinsa różnorodność wewnątrzgatunkowa nie mieści się w pojęciu 'samolubności', jak on to określił? Bo skoro to jest jasne na chłopski rozum, to skąd u Ciebie myśl że Dawkins jest antyróżnodnościowcem?

Zastanów się nad kryteriami tego wyboru...

On nie zwalczał genetyki, tylko Darwinizm. Zasadnicza różnica.

W sensie że jak ktoś jest chujem no to jest, a jak my jesteśmy- to nie jesteśmy, tylko inne chuje nas tak nauczyły...

Reply to
Konrad Anikiel

Mam trochę wątpliwości czy rozważania w oparciu o genetykę mają sens ze względu na dynamikę i charakter obecnych zmian. Przyjęcie, że tak, oznaczałoby, że to co się dzieje w ciągu ostatnich powiedzmy 100lat jest tozsame przyczynowo-skutkow (w zakresie różnicowania genomu) z tym co się działo te poprzedzające dziesitki tysiecy lat.

Innymi słowy, czy te samice, robiąc te wybory w obecnych warunkach robia te wybory dobrze, bo przecież wybierają podług genteycznych uwarunkowan przeszłości a nie obecnych. 100lat dla genomu/genotypu to incydent.

Reply to
Marcin Debowski

PolyTech Forum website is not affiliated with any of the manufacturers or service providers discussed here. All logos and trade names are the property of their respective owners.