Witam,
Ostatnio miałem sposobność powalczyć z kumplem "na ostre". Mieliśmy dwie szable. Jedna była typowa tania bazarówka ze zwykłego płaskownika z
nierdzewki. Druga była droga i zrobiona przez płatnerza - kuta, hartowana,
itp.
Niestety po pierwszym starciu ta droga się wyszczerbiła. Zaciekawiło mnie
dlaczego skoro powinna być lepsza niż bazarówka. Skontaktowałem się z
płatnerzem i okazało się, że proces wytwórczy przebiega tak:
- odkucie głowni - hartowanie - zeszlifowanie ostrza - ostrzenie
Myślę, że tu jest coś nie tak. Jeżeli zahartujemy ostrze a potem je zeszlifujemy to dobierzemy się wtedy do miękkiego rdzenia a jak dodatkowo zaszalejemy z tą szlifierką (czyli nie będziemy chłodzić w trakcie szlifowania) to rozhartujemy ostrze.
Moim zdaniem to powinno wyglądać tak:
- odkucie głowni - zeszlifowanie ostrza - hartowanie - ostrzenie
Zastanawiam się czy nie byłoby warto jeszcze odpuścić głowni po zahartowaniu (uwolnienie naprężeń wewnętrznych). Podobno o oryginalne szable przedwojenne można się oprzeć wyginając je w łuk a one nie pękną.
Z innych pomysłów to może azotowanie, ale czy wtedy da się naostrzyć głownię. Ewentualnie nawęglanie i hartowanie powierzchniowe zamiast hartowania na wskroś. Tylko wtedy znowu pozostaje pytanie o ostrzenie. No a jak się w końcu da na ostrzyć to ta warstwa hartowana się szybko zedrze po paru ostrzeniach (jak nie po pierwszym).
Pytania dodatkowe. Czy chłodzenie po hartowaniu powinno przebiegać wolno? Myślę, że lepiej mieć ciągliwy rdzeń. Czy dla głowni której grubość nie przekracza 5mm da się uzyskać taki efekt? No i jaki materiał lepiej zastosować? nierdzewkę (pewnie 304), zwykłą węglówkę (St3S) czy jakąś stopówkę?
Jakby któryś z grupowiczów wiedział coś więcej w tym temacie to proszę o informacje.
Pozdrawiam,
Ostatnio miałem sposobność powalczyć z kumplem "na ostre". Mieliśmy dwie szable. Jedna była typowa tania bazarówka ze zwykłego płaskownika z
- odkucie głowni - hartowanie - zeszlifowanie ostrza - ostrzenie
Myślę, że tu jest coś nie tak. Jeżeli zahartujemy ostrze a potem je zeszlifujemy to dobierzemy się wtedy do miękkiego rdzenia a jak dodatkowo zaszalejemy z tą szlifierką (czyli nie będziemy chłodzić w trakcie szlifowania) to rozhartujemy ostrze.
Moim zdaniem to powinno wyglądać tak:
- odkucie głowni - zeszlifowanie ostrza - hartowanie - ostrzenie
Zastanawiam się czy nie byłoby warto jeszcze odpuścić głowni po zahartowaniu (uwolnienie naprężeń wewnętrznych). Podobno o oryginalne szable przedwojenne można się oprzeć wyginając je w łuk a one nie pękną.
Z innych pomysłów to może azotowanie, ale czy wtedy da się naostrzyć głownię. Ewentualnie nawęglanie i hartowanie powierzchniowe zamiast hartowania na wskroś. Tylko wtedy znowu pozostaje pytanie o ostrzenie. No a jak się w końcu da na ostrzyć to ta warstwa hartowana się szybko zedrze po paru ostrzeniach (jak nie po pierwszym).
Pytania dodatkowe. Czy chłodzenie po hartowaniu powinno przebiegać wolno? Myślę, że lepiej mieć ciągliwy rdzeń. Czy dla głowni której grubość nie przekracza 5mm da się uzyskać taki efekt? No i jaki materiał lepiej zastosować? nierdzewkę (pewnie 304), zwykłą węglówkę (St3S) czy jakąś stopówkę?
Jakby któryś z grupowiczów wiedział coś więcej w tym temacie to proszę o informacje.
Pozdrawiam,
--
mgr inż. Doc, snipped-for-privacy@wp.pl.na.pohybel.spamerom
Zanim odpowiesz na priva i mnie zaspamujesz popraw adres...
mgr inż. Doc, snipped-for-privacy@wp.pl.na.pohybel.spamerom
Zanim odpowiesz na priva i mnie zaspamujesz popraw adres...
Click to see the full signature.