Zanim samochód jest prowadzony przez człowieka, to musi być pancerny przy zderzeniu, pochłaniać energię, być jego własnością (czyli być tani), mieć cechy wyrażające charakter kierowcy (duży/mały, muskularny/elegancki, męski/damski itd), dopóty stali nie da się wyeliminować na konsumenckim rynku, gdzie w walce o klienta trzeba żyłować koszty produkcji i corocznego przeprojektowania każdego modelu. W chwili kiedy jazda samochodem będzie wyglądać jak w starym Total Recall, czyli będziesz wsiadał do zrobotyzowanej taksówki która zawsze przyjeżdża wtedy kiedy jej potrzebujesz, samochody zaczną być inne. Konkurencja przejdzie w obszar kosztu utrzymania, czyli wygląd się zunifikuje, trwałość poprawi, uprości się serwis itd. A materiały konstrukcyjne przestaną być dobierane pod kątem kosztu wytworzenia karoserii i jej bezpieczeństwa przy zderzeniu, bo po pierwsze samochodów na świecie będzie znacznie mniej, a po drugie nie będzie kolizji. Samochód będzie platformą, skorupą w której raz na jakiś czas wymieni się silnik, elektronikę, co tam będzie trzeba i dalej w trasę. Tak jak dzisiejsze samoloty: płatowiec ma wytrzymać jak najdłużej, a to co jest do wymiany, ma dać się wymienić jak najszybciej i jak najłatwiej.