Po ponad miesiecznej przerwie kiedy to zajmowalem sie moim szybowcemm (az w koncu go rozbilem) wrocilem do mojego spaliniaka. Pomalowalem go jeszcze, przelozylem elekronike z szybowca i pognalem na lotnisko. Zakrecilem smiglem i po chwili motorek pomrukiwal zadziornie. Troche regulacji (wlalem nowe paaliwko tym razem bez nitro) i... lec!!! Polecial pieknie. Na stronie
Tradycyjnie latalem az do rozbicia modelu. Trzeci lot nie byl juz taki piekny i w pewnym momencie odnioslem wrazenie ze trace kontrole nad lotem. Samolocik byl jakies 20m nad ziemia i szybko sie oddalal. Nerwowo ruszylem sterem wysokosci i nic. CO JEST !?! Kompletnie nie reagowal na ster wysokosci! Przechylilem go na skrzydlo i sciagnalem drazek do siebie. NIC. Wyrownalem lot ale teraz mialem nos troche w dol i salolot szybko zblizal sie do ziemi. Aaaaauuuu bedzie bolalo pomyslalem i przyoralem pod katem 30 stopnii. Przyoralem to dobre okreslenie bo zamolocik zachowal sie jak plug i wykopal ladna rynne w ziemi. Szkoda ze tak pozno zdjalem mu obroty z zilnika uderzenie byloby mniejsze. Straty niewielkie: zlamane smiglo, zlamany statecznik pionowy (glowne skrzydlo sie wyczepilo i trafilo w statecznik) oraz ... URWANA DZWIGNIA STATECZNIKA POZIOMEGO. Nawet zastanawialem sie czy tego nie posklejac na miejscu i dalej nie latac ale te dzwignie musze zamocowac inaczej i to wymaga remontu w domu. Ogolnie bylo super. Strach pomyslec co by bylo gdybym poszedl polatac gdzies na jakims malym poletku...
pozdrawiam Daniel