No i stalo sie. Poczulem sie za pewnie i po kilkunastu samodzielnych lotach rozbilem motoszybowiec. Przez glupote. Zaczalem latac za daleko. W pewnym momencie maly zanik noszenia lub zaklocenie sygnalu i w rezultacie samolot wlecial mi za drzewa. Moze gdybym nie spanikowal przy braku kontaktu wzrokowego i nie probowal go wyciagnac na slepo do gory, to by wylecial z ktorejs strony, ale ja nie mialem pewnosci co tam jest za tymi drzewami. W dodatku myslalem ze go nie znajde. Szykalem ze 30min. W koncu znalazlem. Pionowo wbity w ziemie na srodku pola. Kadlub wbil sie po krawedz natarcia skrzydla. Straty zadziwiajaco male. Szkrzydlo nawet sie nie wypielo z gum. Uszkodzenie klasyczne: akumulatory wbily sie pod silnik wybijajac dziure w kadlubie. Poza tym nic sie nie stalo. Nawet wrega silnikowa przezyla. W rezultacie musze kupic i zrobic nowy kadlub. Niestety czeka mnie kupa roboty, ale jak ktos jest glupi to teraz musi sie narobic. Mam pytanie: Czy znacie jakis patent na odzyskanie belki z ogonem? Chodzi mi o usuniecie spoiny zywicznej belka-kadlub. Nie chcialbym skracac ogona o to polaczenie bo samolot mial idealne wlasnosci lotne i chce to odtworzyc. R P.S. Czy zdarzylo sie wam, ze do szybowca podlaczyla sie grupa golebi? Te ptaki maja rewelacyjny refleks. Wogole nie bylo opoznienia miedzy moimi manewrami a ich nadazaniem za mna. Wygladalo jakbym sterowal modelem i ptakami :) Malo tego, w pewnym momencie mnie wyprzedzily, a jednak nadal kopiowaly moje manewry. Maja lusterka wsteczne czy jak?
- posted
20 years ago